♥It's too cold outside for angels to fly or angels to die♥

1.4K 82 36
                                    

NIE ZAPOMNIJ PRZECZYTAĆ NOTKI POD ROZDZIAŁEM!

Nie każda historia ma szczęśliwe zakończenie, a ta napewno go nie miała...

***
War. War never changes.**
***

Ona. Dziewiętnastoletnia Dominika Krajewska nazywana przez przyjaciół i znajomych, a niegdyś także przez rodziców , Angel. Kilka lat temu córka znanego i wpływowego polityka, a dziś? Zniszczona psychicznie i cholernie wrażliwa dziewczyna, która już dawno straciła nadzieję, na to, że piekło zwane przez ludzkość wojną kiedyś się skończy i nadejdzie upragniony spokój dla pogrążonego w chaosie świata.

Dominika siedziała właśnie na krawędzi bloku będącego bazą oddziału wojskowego, którego jednym z najważniejszych zadań jest ochrona Angel. Dziewczyna korzystając z chwili wytchnienia patrzyła na horyzont ogarnięty wojennym zniszczeniem. Domi nigdy nie pomyślałaby, że po śmierci jej ojca spotka ją tyle cierpienia...

*wspomnienie Dominiki*

- Tato, muszę tam iść? - spytałam z irytacją ojca wiążącego właśnie swój krawat.

Mój opiekun zaprzestał wykonywanej czynności i spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach.

- Córeczko, rozmawialiśmy już o tym. Wiem, że tego nie lubisz, ale musisz ze mną tam być.

- Mam 16 lat! Chcę spotykać się z przyjaciółmi, chodzić na imprezy, a nie wszędzie chodzić z obstawą!

- Rozumiem Angel, ale teraz jest na to zbyt niebezpiecznie i dobrze wiesz o co mi chodzi.

-Ygh... - jęknęłam. - Niestety wiem. No dobra, wygrałeś. - uśmiechnęłam się słabo.

--godzinę później--

- Powodzenia. - posłałam tacie pokrzepiający uśmiech i przytuliłam go. W sumie to nie wiem nawet czemu to zrobiłam.
Tata nie potrzebował powodzenia. To nie miało być jego pierwsze wystąpienie publiczne i wiedziałam, że i tym razem jest świetnie przygotowany.

Wyszedł na swoje miejsce.
Huk strzału.
Krzyki.

Nim się zorientowałam co się tak właściwie stało mój ojciec leżał nieprzytomny na ziemi w kałuży krwi. Własnej krwi.

Kiedy tylko oprzytomniałam i odzyskałam władzę nad własnym ciałem podbiegłam do ojca nieudolnie próbując zatamować krew tryskającą z jego klatki piersiowej. Nieskutecznie.

- Co tak stoicie?! Pomóżcie! - krzyczałam przez łzy.

Ochroniarze taty odciągnęli mnie od niego. Nagle znikąd pojawili się lekarze. Próbowali uratować mojego ojca.

Ale było już za późno.

To był koniec. Najpierw zmarła moja matka, a teraz straciłam ojca. Zostałam pozostawiona całkiem sama na pastwę kapryśnego losu.

Koniec ziemskiego życia mojego taty stał się początkiem moich cierpień.

*koniec wspomnienia*

Na wspomnienie o śmierci ojca po policzku Angel spłynęło kilka samotnych łez.

***
On. Dwudziestoletni Maciej Ejsmont. Kiedyś znany polski youtuber Sheo, a dziś? Chłopak walczący o wolność i należący do oddziału chroniącego Angel.

Od pierwszego spotkania wiedział, że w tej dziewczynie jest coś wyjątkowego, ale nie wiedział wtedy jak wyjątkową stanie się dla niego...

*wspomnienie Maćka*

Angels can fly [Sheo] ONE SHOTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz