7. Niepokój.

3.7K 285 38
                                    

Ważna notka pod rozdziałem!
_______________________________
Rano obudziłam się z kimś obok siebie, osoba ta obejmowała mnie w talii i szeptała coś pod nosem... Odwróciłam się i zobaczyłam... Rona. Leżał obok mnie i mówił przez sen...

Zdziwiłam się jego obecnością, gdyż nasze stosunki ostatnimi czasy nie były w dobrym stanie, może chciał to naprawić? Nie wiem. Obróciłam się delikatnie, aby go nie zbudzić. Po cichu wyszłam z łóżka i skierowałam się ku łazience. Wykonałam czynności fizjologiczne, umyłam twarz i rozczesałam włosy. Wyszłam z pomieszczenia, spojrzałam na zegarek, była dopiero 6:33, a więc do śniadania miałam jeszcze niecałą godzinę. Usiadłam więc w fotelu i czytałam, lecz przestałam, bo szepczący Ron stał się nieznośny. Stwierdziłam, że dowiem się co takiego mówi przez tak długi czas. Podeszłam i nachyliłam się nad nim.

-Musisz...iść...Herm...ona...nas....zoba...tak...wiem...ja...Ciebie...też.... - słysząc to od razu odeszłam od łóżka.

Ubrałam mundurek szkolny i powolnym krokiem ruszyłam w stronę Wielkiej Sali, gdzie miałam zamiar zjeść śniadanie. Idąc czułam pewien niepokój, nie wiem czym był spowodowany, może tym co mówił Ron przez sen? W zasadzie nie wiem o co mogło chodzić, lecz to nie wróży niczego dobrego, muszę dowiedzieć się co jest grane..

Na miejscu nie było wielu uczniów, przyszłam trochę za wcześnie. Usiadłam na ławce, nałożyłam sobie trochę jedzenia, gdyż nie byłam bardzo głodna. Jedząc miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje... Rozejrzałam się po sali, lecz nic nie przykuło mojej uwagi.
Posiłek zajął dłużej niż mi się wydawało, lecz miałam jeszcze czas do pierwszych zajęć. Stwierdziłam, że pójdę po torbę z książkami, o której zapomniałam wychodząc. Na chwilę odwróciłam się, aby dokładniej przyjrzeć się powieszonemu gobelinowi. Nagle poczułam odrzut i upadłam z hukiem na ziemię. Spojrzałam się w górę i ujrzałam Malfoya.

- Patrz jak chodzisz Szlamo! - wrzasnął, po czym tupnął nogą o zimną posadzkę.

- Ja? Lepiej Ty patrz jak chodzisz Fretko!

- O nie, nie! Przegięłaś Granger! - zbliżył się do mnie i już miał zamiar wyciągnąć różdżkę, gdy rozległy się głosy i dźwięk kroków. Malfoy od razu odsunął się ode mnie.- Odegram się, Szlamo. - nachylił się do mojego ucha i szepnął z gniewem. Kilka sekund po tym już go nie było.

Stałam w miejscu jak kołek. Nie wiedziałam co zrobić. Trochę się wystraszyłam, ale nikomu o tym nie wspomnę. Udam, że to się nie wydarzyło, lepiej dla mnie... Ruszyłam w kierunku dormitorium.

Po kilku minutach, byłam przy schodach. Weszłam na górę, wypowiedziałam hasło "Kolorowa Galaretka", jednak obraz nie ruszył się. Powtórzyłam słowa jeszcze kilka razy, lecz to nie dało kompletnie nic. Postać, która znajdowała się na obrazie odezwała się:

- Podajesz złe hasło.

- Jak to złe, skoro jest... Na Merlina, dziś czwartek! Zmarnowałam tyle czasu! Powiesz mi jakie jest hasło? Jestem Hermiona Granger, prefekt.

- Skąd mam mieć pewność, że to Ty?

- Zapytaj się mnie o to, co mogę wiedzieć jedynie ja.*

- Jak ma na drugie imię Twój partner? I co czytała mu jego matka, gdy był młody?

- Drugie imię Rona to Bilius, a gdy był mały, czytano mu legendę o "Trzech braciach".

- No dobrze, więc jeszcze jedno pytanie. Co wydarzyło się zaledwie kilka minut temu?

- Wpadłam na Malfoya. Moja nienawiść do niego ciągle wzrasta...

-Dobrze, wejdź, hasło to "Lwia kwatera", przez następne kilka dni się nie zmieni. Nikt nie wejdzie do środka, nie obawiaj się, mam oczy dookoła głowy.

Szybkim ruchem weszłam do dormitorium. W dość krótkim czasie odnalazłam swoją torbę, po czym żwawym krokiem ruszyłam na pierwsze zajęcia, które okazały się być numerologią z Panią Septimą..
Myślę, że to jeden z trudniejszych przedmiotów, ale zawsze bardzo się staram. Przed salą była już gromadka uczniów, lecz nie było w niej Harrego i Rona. Należeli do innej grupy.

Lekcja minęła całkiem szybko. Następnie poszłam na transmutację. Lekcja była prosta, powtarzaliśmy wszystko co było do tej pory. Nie miałam większego problemu z wykonaniem zadań.
Po odbytych zajęciach spotkałam się razem z trojgiem moich przyjaciół na lunchu w Wielkiej Sali. Gdy zobaczyłam "mojego chłopaka", spięłam się. Sama nie wiem, czy mogę go teraz tak nazwać, nie dość, że mówił coś, co brzmi niekoniecznie dobrze przez sen, to na dodatek mam wrażenie, że się oddalamy, pomimo tego, że obudziłam się wraz z nim w moim łóżku, co może brzmieć nieco dwuznacznie. Usiadłam obok Harrego.

- O, Hermiona! Jak się czujesz? Jest już lepiej?

- Tak, czuję się już naprawdę dobrze, dziękuję że pytasz. -odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie.

Pomimo pory lunchu nie byłam głodna. Stwierdziłam, że pójdę do biblioteki. Pożegnałam się z przyjaciółmi i wyszłam z Sali. Za sobą słyszałam kroki, lecz stwierdziłam, że się nie odwrócę.

Po chwili poczułam szarpnięcie i wciągnięcie w ciemny korytarz, pisknęłam. Wystraszyłam się ogromnie, ale okazało się, że to był jedynie Ron. Odetchnęłam z ulgą..

- Hermiono, rano obudziłem się, a Ciebie nie było, gdzie poszłaś?

- Ron, oszalałeś?! Wystraszyłeś mnie! Na Merlina... Poszłam na śniadanie, bo wstałam wcześniej. -powiedziałam z delikatną złością.

- Oh.. Dobrze, rozumiem. Nie po to Cię tu przyciągnąłem. Chciałbym pogadać..-podrapał się po karku i przybrał nieswoją minę. - O naszym związku.

____________________________________
*powiedzmy, że Ona "jako jedyna" o tym wie :')

To już kolejny rozdział! Po ponad dwóch miesiącach... Jednak najdłuższy jak dotąd! Miałam pewne problemy, teraz jest jeszcze gorzej, ale to już swoją drogą.

Status na dzień 12.01.2016
8,51 tysięcy wyświetleń!!!
576 gwiazdek
• 84 komentarze

Z ilości wyświetleń jestem ogromnie szczęśliwa! Gwiazdki tak sobie :c
Nie komentujecie! To smutne :/

Następny rozdział niedługo!
Zostawicie po sobie ślad, nie jesteście duchami!

Wasza zawsze wierna, Taczka.

Niemożliwe, a jednak.. [Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz