Eteryczność

2.6K 311 27
                                    

Hans bez słowa sprzeciwu podążał za Eveline, która kurczowo trzymała go za dłoń.

Wychodząc z posiadłości w coraz większą ciemność, zauważył że dziewczyna jest z jakiegoś powodu bardzo poddenerwowana, wręcz zniecierpliwiona.

Zaniepokojony zachowaniem dziewczyny, zaczął rozglądać się dookoła starając dostrzec co zagraża czarnowłosej. Niczego podejrzanego jednak nie zauważył, póki nie dostrzegł nieludzkiego uśmiechu na twarzy Eveline. Mężczyzna pobladł, na widok nienaturalnego uśmiechu kobiety. Natychmiastowy ból wybudził go jednak z transu, wpatrywał się w swoją dłoń, którą na wylot przeszyły szpony dziewczyny.

Hans wyswobodził swoją dłoń spod szponów najszybciej jak potrafił. Natychmiastowo rzucił się do ucieczki, lecz spowolniały go bagienne mokradła, w które owa istota go wyprowadziła. Mężczyzna zrezygnował z ucieczki wiedząc, że daleko nie zajdzie na takich terenach. Stanął twarzą w twarz z istotą, która jeszcze chwile temu przybrała postać Eveline, teraz natomiast stała przed nim istota przypominająca kobietę.

Ubrana była w poszarpaną sukienkę oraz poklejone od błota włosy, jej twarz brudna i zmęczona. Wpatrywała się melancholijnie w zakrwawione szpony swojej dłoni, z których zaczęła zlizywać krople krwi należące do mężczyzny.

- Proszę daj mi więcej. - wyszeptała drżącym głosem.

- Czym ty jesteś?!

- Wiem gdzie znajdziesz Keire - wskazała palcem w dalsze części mokradeł, które okrywała mgła.

Mężczyzna znieruchomiał na dźwięk imienia swojej dawnej wybranki, której szukał od wielu lat.

- Lecz musisz dać mi coś w zamian. - wydyszała wparują się cieknące osocze z dłoni mężczyzny.

- Czego chcesz otworze?! - warknął zniecierpliwiony. Pragnął dowiedzieć się gdzie znajduje się jego dawna miłość.

- Daj mi więcej swojej krwi, a ja zaprowadzę cię do twojej ukochanej. - skierowała szpon w stronę zamglonego mokradła. 

Mężczyzna wpatrywał się w miejsce wskazane przez nieznajomą. Mimo, że nie zauważył nic w oddali, a tym bardziej nikogo, nie miał zamiaru przepuścić okazji spotkania się z Keirą, której swoje serce ofiarował wiele lat temu. Jednak jego zamiary zmieniła stalowa strzała, wbita wprost pod jego nogi. Zdał sobie sprawę, że to ostrzeżenie.

Spojrzenie białowłosego padło na miejsce spod kontu jakiego została wystrzelona strzała. Dopiero po kilku sekundach, zauważył przyczajoną w koronie drzewa Eveline. Ubrana w ciasny kostium, który dawał jej swobodę ruchów, kaptur oraz maskę.

Napinała ona cięciwę ze strzałą wycelowaną w stronę stwora czekając tylko na to, aby wystrzelić gdy ta tylko się zbliży.

- Nie zbliżaj się do tego czegoś nawet na krok. - warknęła wystrzeliwując kolejną strzałę w stronę nieznanej im istoty.

Był to celny strzał, jednak był jeden mały problem. Owa strzała przeleciała przez istotę na wylot, nie zostawiając po sobie najmniejszego śladu.

- Eteryczność? Cholera! To coś nowego... - zaśmiała się nerwowo zeskakując z drzewa. Chcąc upewnić się, że nie przeoczyła żądnej najmniejszej wskazówki, wystrzeliła jeszcze dwie strzały, które najzwyczajniej w świecie przelatywały przez istotę. - To jak strzelanie do mgły.

- Obiecała, że mnie zabierze... do bardzo bliskiej mi osoby. - wyjaśnił białowłosy.

- Tak wiem, słyszałam. Mam nadzieje, że jej nie uwierzyłeś. - oznajmiła uważnie wpatrując się w idącą ku nim istotę.

- Może lepiej uciekajmy. - zaproponował zauważając, że dzieli ich od istoty kilka kroków. Chwycił dziewczynę za dłoń z zamiarem ucieczki. Jednak ta go powstrzymała chcąc rozwiązać zagadkę słabego punktu owej postaci.

- Już wiem! - wypaliła zdejmując z twarzy maskę i owijając ją o strzałę, chwyciła za zapałki schowane w wysokich butach i zapaliła materiał. - To zmora bagienna, tam gdzie mgła, tam też i ona.

Blask płomieni rozpraszał mgłę, tym samym sprawiając wycofywanie się złej istoty. Hans cały przemoczony, ale żywy dołączył do Eveline, która kurczowo trzymała palącą się strzałę niczym pochodnie.

Para udała się w stronę posiadłości w milczeniu. Dopiero w połowie drogi jedno z nich postanowiło przerwać tę krępującą cisze.

- A więc, jaka jest ta Keira?

Mężczyzna wydawał się zakłopotany, jego spojrzenie padło na Eveline, która wzrokiem błądziła po tamtejszych lasach szukając właściwej drogi do domu.

- Keira jest dziewczyną... - urwał nie wiedząc jak wyrazić swoje emocje względem kobiety.

- Tak, tego się akurat domyśliłam. - zaśmiała się cicho poklepując mężczyznę po ramieniu.

- Przepraszam, ale to trudne rozmawiać z kimś o uczuciach.

- Dobrze, rozumiem. - ponowne nastała niezręczna cisza, którą ponownie przerwała dziewczyna. - A więc co się z nią stało?

- Nie wiem tego. Wyruszyłem na misje, a gdy wróciłem, nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Ludzie albo nic nie wiedzieli, albo nie chcieli mówić. I tak spędziłem pięć lat na jej szukaniu. - mężczyzna posmutniał na wspomnienia o kobiecie.

- Przykro mi. To musi być dla ciebie trudne.

- Wręcz przeciwnie, już się z tym pogodziłem.

- Chwile temu jeszcze byłbyś w stanie oddać za tę informację swoją krew, a może nawet życie. Nie wiadomo co by się stało gdybym cię nie śledziła. - oznajmiła zadowolona ze swojego czynu.

- Dziękuje ci. Za to śledzenie. - mężczyzna zatrzymał się z Eveline przed furtką prowadzącą do jej posiadłości. Uniósł podbródek dziewczyny i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.




Wampirzy HrabiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz