Średnio podoba mi się to co tu naskrobałam, ale dodaję. Mam nadzieję, że wam się spodoba i, że następne będą lepsze. :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZHermiona Granger właśnie wychodziła z klasy pana Binns'a. Duch swym monotonnym głosem uśpił całą klasę, więc tylko ona dzielnie spisywała notatki. Egzaminy tuż tuż, a ona nadal ma do nadrobienia bardzo wiele.
Szła przez hogwartdzki korytarz, kiedy to nagle drogę zszedł jej kolega, Ślizgon Blaise Zabini. Lubiła go. Był bystry, inteligentny i zabawny. Kiedy po całym dniu nauki, chodziła nerwowa i fukała na wszystkich, to on ratował sytuację. Przy nim płakała ze śmiechu.
Po wojnie część Slytherin'u przestała patrzeć na nią przez pryzmat krwi. Nie zaprzeczając, cieszyła się z tej zmiany.
- Hej Grandy! - Blaise uśmiechnął się uroczo.
- Cześć Bly. Jak tam eliksiry?
- Hm.. Jak zawsze, nietoperek odjął Puchnom dwadzieścia punktów, a nam dodał z czterdzieści - Streścił wesoło.
- No tak, nic nowego - uśmiechnęła się lekko - Wybacz, ale muszę iść do...
- BIBLIOTEKI! - zabrzmiał Zabini - Hertyś powinnaś się rozerwać!
- Ale za trzy miesiące egzaminy! Nie ma czasu na takie głupoty.
Nie przyznała się do tego, że po prostu nikt od dawna jej nigdzie nie zapraszał, a ona nigdy nie chciała się narzucać.
- Grandzia o dwudziestej pierwszej masz być przed pokojem wspólnym Slytherin'u. Jest impreza, a raczej takie małe przyjątko - Uśmiechnął się niewinnie.
- Raczej nie, Blaise - Zaczęła się wykręcać.
Skończyło się tak, że czy chciała czy nie, o danej godzinie miała iść na "party" do Ślizgonów.
Była dziewiętnasta, a ona, mówiąc kolokwialnie, była w dupie. Nie miała w co się ubrać, nie była uczesana, nie miała nawet żadnych porządnych kosmetyków. Miała nie iść, ale po namyśle stwierdziła, że rzeczywiście za mało się bawi. O tym, że impreza jest w lochach, starała się zapomnieć.
Nagle do pokoju weszły po kolei: Ginny, Lawender i Parvati. Ostatnio te dziewczyny stały się królowymi dyskotek. Nie było takiej, na której byś ich nie spotkał. A dziwne, bo na przykład Ginny, kiedyś nie lubiła takich przyjęć.
W rękach miały pełno reklamówek, pudełek i tym podobnych.
Po dwóch godzinach wszystkie trzy stały w lochach. Wyglądały oszałamiająco. Nawet Hermiona, która najpierw była przeciwna, by to one zostały jej stylistkami, wyglądała ślicznie. Nie była wyzywająca, ani nie wyglądała jak kujon. Miała na sobie ciemnoniebieską sukienkę, czarne szpilki oraz biżuterię z białego złota. Oczy miała podkreślone, a usta tylko muśnięte jasnym błyszczykiem. Włosy zostały rozprostowane. Niby wyglądała inaczej, lecz to nadal była ona. Każdy ją poznawał, choć trochę się dziwili.
Czekały już dziesięć minut, aż w końcu Zabini po nie przyszedł. Weszły do środka i najpierw powoli, próbując nie zwracać na siebie uwagi, poruszały się w rytm. Dopiero po dwóch drinkach, rozkreciły się na dobre. Po sześciu Hermiona wiedziała, że tańczy z kimś, kto ma piękne, srebrnoszare oczy.12 godzin później...
Hermiona Granger obudziła się z ogromnym bólem głowy. Próbowała wstać, lecz była przygnieciona męskim ciałem.
Hermiona przerażona zrzuciła chłopaka z łóżka.
-.Japierdziu, co się dzieje?!
- MmmmMaalfoy?!
-Granger?!
Dwoje ludzi spoglądało na siebie, to na łóżko, aż znów na siebie. Na ich twarzach widziało przerażenie.3 tyg. później...
Młodego dziedzica fortuny Malfoy'ów obudziło pukanie do drzwi. Leniwie otworzył jedno oko, a potem drugie. Wstał z łóżka i otworzył drzwi.
Zobaczył przed sobą piękną, kasztanowłosą oraz brązowooką Gryfonkę.
- Co ty tutaj robisz do diaska?! - Zapytał zdziwiony. Umówili się przecież, że ta noc pozostanie tylko między nimi i spróbują o niej zapomnieć.
- Jestem w ciąży.Chcę wrócić, znów pisać, dajcie mi do tego motywację.