Przepraszam, że nie dodałam kolejnej części tamtej miniaturki, ale ta przyszła spontanicznie.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Dziękuję też, za ilość komentarzy, gwiazdek i wyświetleń. To naprawdę fantastyczne i motywujące!
Kocham was ;**
CZYTASZ=KOMENTUJESZKiedy przekroczył próg poczuł zapach świec zapachowych i różnych perfum. Spojrzał na stoliki w których siedziały już gdzieniegdzie pary ćwierkające słodko.
Już chciał się wycofać, kiedy podeszła do niego szeroko uśmiechnięta kobieta, około pięćdziesiątki. Miała rude włosy spięte w warkocz na boku. Kolorowe cienie na oczach i mocno czerwone usta sprawiały, że wyglądała jak zwariowana marzycielka.
- Oj, kochaniutki. Nie tak szybko! Siadaj tutaj i czekaj na jakąś miłą seriorkę. Ja nazywam się Lisa Marson, to mój lokal.
Tak właśnie sześćdziesicioletni Dracon Malfoy siedział przy stoliku numer trzy w klubie Seniora "Stary miód".
Zaczął rozmyślać o Astorii. Jego była żona była oziębła, wredna i szerze głupia. Cieszył się, że cztery lata temu się z nią rozwiódł. Od tego czasu, niestety, czuł się dość samotny w swojej wielkiej willi w magicznym Londynie. Jego syn i córka już dawno nie mieszkali z rodzicami. W końcu sami nimi byli.
Tak więc przyszedł tutaj do magicznego odpowiednika klubu spotkań.
Kiedy tak siedział zamyślony, sącząc kremowe piwo, nie zauważył jak weszła do pomieszczenia brązowowłosa, eleganko ubrana kobieta. Przysiadła się do Malfoy'a.
- Witaj, jestem Hermiona. Mam sześćdziesiąt jeden lat i kocham czytać - Przywitała się typową tu regułką. Była tu już kilkanaście razy, więc pamiętała ją na pamięć.
- Co ty powiedziałaś? Jak masz na imię? - Zapytał zdziwiony Draco. Przecież to nie może być Hermiona Granger, przemądrzała Gryfonka z czasów Hogwartu!
- No Hermiona. Hermiona Weasley.
- Ożesz! Granger wyrosłaś! - Zawołał zaskoczony i rozbawiony.
- Mafoy..?!
- Owszem.
Była zdziwiona, niespodziewała się tego, że spotka go tutaj.
Ale.. musiała przyznać. Był przystojny, choć miał już sześćdziesiątke. Ciekawiło ją co tu robi. Czyżby zatęsknił za kobiecą bliskością po rozwodzie?
No cóż, ona była tutaj, bo zatęskniła za bliskością mężczyzny.
Po śmierci Ronalda, jedenaście lat temu, długo była samotna. Nie to, że nie mogła się otrząsnąć, tylko nie miała czasu. Tyle się działo. Oczywiste, że śmierć jej męża była ciosem, ale im od dawna się nie układało. Ron pił, nie wracał na noc. - Co tu robisz? - Zapytała.
- Siedzę.
- Aha.
Przyszła kelnerka i spytała cxy Hermiona chciałaby się czegoś napić. Wybrała cydr.
- Więc, skoro tu jesteśmy to może porozmawiamy..?
- Nie zaczyna się zdań od "więc".
- Przemądrzała jak zawsze.
- Głupi jak zawsze.
Po kilku takich "uprzejmościach" zaczęli normalnie rozmawiać.
Mówili o alkocholach, filmach, książkach i muzyce. Kiedy ktoś chciał zamienić się partnerkami, Draco spoglądał na niego groźnie.
Tak minęły trzy godziny.
Potem Lisa oznajmiła, że klub za chwilę zamkną. Musieli już iść. Szczerze posmutnieli na myśl, że mają wrócić do swoich samotnych, zimnych domów.
- Może pójdziesz.. do mnie? - zapytała - Na kawę! - Dodała szybko, rumieniąc się.
Kiedy dodarli na miejsce Hermiona zaparzyła im herbaty.
Rozmawiali i śmiali się razem.
Zaczęło im się rozbić gorąco, więc ściągnęli marynarki.
Ona spojrzała na jego ciało, a on na jej. Wszystko aż kipiało erotyzmem. Zbliżył się do niej i zaczął całować szyję, dekolt, aż w końcu usta czarownicy. Ona zdjęła sukienkę i zaczęła rozpinać koszulę Draco. Kiedy już obydwoje byli już nadzy i rozpaleni, zapytał ją:
- Na pewno tego chcesz?
- ...
- Nie wstydź się, jesteś piękna.
- Tak chcę to zrobić.