Jestem Ania.

7 0 0
                                    

Zanim zacznę kolejny rozdział, chciałabym podziękować za tyle odsłon pod tą książką ^.^ Tak naprawdę ta lektura to miał być wstęp do o wiele lepszych, ciekawszych opowiadań. :P Dlatego zdziwiłam się, że komuś chciało to "coś" czytać xD. No dobrze nie będę owijać w bawełne. :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po śniadaniu z nudów zaczełam czytać książkę, którą znalazłam w szafce. Od czasu do czasu, podypiałam co mnie trochę zregenerowało. Była 13:15 i nuuudno jak nie wiem. Położyłam głowę na poduszce, gdy nagle usłuszałam cicho wypowiedziane zdanie Jestem Ania. Odrazu odwróciłam się w stronę, z której dobiegły te słowa. To była jedna z pacjentek, na oko tak z 12 lat. Zaraz dobiegły mnie kolejne, wystękane wręcz wyrazy :
-A ty jak się nazywasz?
-Amelia -odpowiedziałam.
-...
Uznałam, że poprowadzę dalej ten dialog. Zwłaszcza, że nie mam nic innego do roboty, i że byłam najstarsza na sali. W końcu to oddział dziecięcy, a ja nie skończyłam jeszcze 18 lat.
-Jak długo tu leżysz?
-Od tygodnia...-spojżała smutno w ścianę.
-Boisz się?-nie byłam pewna czy to dobre pytanie ale nie miałam na inne pomysłu.
-Nie, już się pogodziłam ze śmiercią...-Na tej sali wszyscy zachowują się, i najwidoczniej mówią, jak Zombie...
-Nie mów tak wszystko będzie dobrze...
-Mówisz tak by mnie pocieszyć, zresztą wszyscy tak mówią...-No pięknie lepszego tekstu nie pogłam wymyślić...
-Masz przed sobą całe życie, napewno się polepszy, zobaczysz.
-Nie jestem pewna czy to ma sens...
-Czasami trzeba w coś uwierzyć.
-...Czemu nie byli tu jeszcze Twoi rodzice?
Zdziwiłam się, co miałam jej niby odpowiedzieć?
-Oni tu już raczej nie przydą...
-Przykro mi...-najwidoczniej zrozumiała co chciałam powiedzieć.
Nagle zza ściany usłyszałam kroki. Do sali weszły panie pielęgniarki z obiadem, podobnie jak przy śniadaniu zaczeły wszystkich wybudzać, i podobnie jak wcześniej jedzenie nie było zbyt obfite...
Zjadłam, uznałam, że czas nawiązać też z innymi kontakt.
-Jak macie na imię?
-Bartek
-Kamil
-Amelia, co tam?-chciałam rozluźnić atmosferę.
-Tak jak zwykle...-odpowiedział Kamil.
-Yyy obiad wam smakował?
-Niezbyt-tym razem zabrał głos Bartek.
Nie wiedziałam co dalej powiedzieć wicz znów zajełam się lekturą, i tak aż do wieczora.

Nazajutrz
Obudziłam się o 7:30 i tym razem inni nie spali. O dziwo śmiali się i dyskutowali na różne tematy.
-Co Was tak śmieszy?-Zapytałam
-Bartek opowiada o tym jak go zamknięto w toalecie-odpowiedziała Ania, tak ta sama Ania co wczoraj.
Anna przez tę noc się bardzo zmieniła, z leżącego kościotrupa, to śmiejącego się "dziecka". Na jej twarzy widać było uśmiech, a oczy miała pełne blasku. Jakby ktoś ją zaczarował!
Zaczeliśmy gadać na różne tematy, jak równi z równymi tak jagbyśmy się znali od lat.
Wkońcu znów było śniadanie, ale zupełnie inne niż wczoraj. Gdy każdy jadł jak umarły. Nie, teraz to więcej rozmawialiśmy niż jedliśmy.Wkońcu przyszli rodzice Anki i reszty, ja znów pogrążyłam się w lektuę.
Około popołudnia przyszła Basia, ale trochę skryta w sobie,wyraźnie coś chciała mi powiedzieć.
-Hej Amelia.
-No cześć, co u ciebie?
-To ja powinnam o to zapytać.
-No sama widzisz jakie tu się rzeczy dzieją.
-Ale jak się czujesz?
-W porządku, chcesz mi coś powiedzieć?
-Nie...
-Baśka widze, że kłamiesz, gadaj co się stało.
-No lekarz mi powiedział, że [...]
------------------------------------------------------------------
CDN. :P Starałam się rozpisać, w następnym rozdziale dowiecie się co powiedział. :D
Ps.
Postaram się teraz dodawać częściej rozdziały ;)

"Czy może być gorzej?"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz