Lucy
Po usłyszeniu końcowych słów sędziego, każdy zebrany na sali zaczął z niej wychodzić. Ja wciąż siedziałam, ponieważ nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. To znaczy wyrok był dla mnie naprawdę dobry, ponieważ dostałam pracę społeczne i powinnam się z tego cieszyć. I cieszyłam się, jednak nie rozumiałam co odbiło sędziemu, że dał mi akurat takie zajęcie na następne kilka miesięcy. To się w ogóle zalicza do kategorii prac społecznych?
Czy ten sztywny facet nie brał czegoś w trakcie przerwy?
Odbiło mu.
-Rusz swoje cycki córko - usłyszałam jak ktoś szepcze do mojego ucha.
Tym kimś była oczywiście moja matka.
Przewróciłam na nią oczami i wstałam dość głośno odsuwając przy tym krzesło, na którym siedziałam.
-Zachowuj się.
Ignorując prośby Celestie i mojego prawnika, który zaczął coś do mnie mówić, skierowałam się do wyjścia z sali sądowej.
Dla sprostowania - Celestie to inaczej moja matka. Przy ludziach mówię do niej po imieniu, ponieważ jak to powiedziała, gdy byłam jeszcze małym dzieckiem 'Mówiąc do mnie mamo, pokazujesz ludziom jak stara i nie udana jestem, skoro cię urodziłam.'. Słysząc to pierwszy raz, popłakałam się, a pocieszał mnie jakiś przypadkowy facet, z którym moja matka akurat się pieprzyła. Myślałam wtedy, że będzie on moim tatusiem. Cóż, byłam naiwnym dzieckiem.
Czekałam przed salą na to, aż w końcu Celestie i prawniczka przestaną rozmawiać. Widziałam jak spoglądają w moją stronę, a ja przewracałam na to oczami. Oczywiście, jak zawsze matka mnie z kimś obgaduje. Wiecie chodzi mi o to kiedy wasz rodzic rozmawia z jakąś osobą, którą pierwszy raz widzisz na oczy, a ta osoba jest jak - 'O mój Boże, jak ona wyrosła, teraz jest prawdziwą kobietą. A jak jej idzie w szkole?'. Zazwyczaj jest wtedy bardzo krępująco, a ty szczerzysz się swoim sztucznym uśmiechem, którego tak bardzo nienawidzisz. Otóż te dwie kobiety oddalone ode mnie o jakieś kilka metrów, prawdopodobnie wcale nie rozmawiają o mnie w ten sposób. Jednym słowem nie ma się czym chwalić. Jestem typową niegrzeczną dziewczynką. Moje oceny były przeciętne, kiedy jeszcze chodziłam do szkoły, a teraz mieszkam z tą kobietą i jestem na jej utrzymaniu. Utrzymaniu, na które właściwie nie zarabia sama, tylko dostaje od jej zabawek, inaczej facetów na jedną noc, którzy są w cholere dziani.
Kiedy w końcu kobiety się pożegnały, matka skierowała się w moją stronę i nie zwracając na mnie uwagi, poszła w kierunku sekretariatu sądowego.
Wypuszczając powietrze, ruszyłam w jej ślady. Mimo tego, że przechodziło tędy mnóstwo ludzi i był tu naprawdę duży hałas, i tak było słychać stukanie trzynasto centymetrowych szpilek 37-latki. Nienawidziłam tego dźwięku. Nienawidziłam jej.
Kiedy znalazłyśmy się pod pokojem sekretarki, Celestie weszła do środka, najpierw pukając.
Cóż za kultura.
Weszłam za nią i zamknęłam drzwi.
-W czym mogę pomóc? - zapytała młoda kobieta w schludnym ubraniu.
Taką córkę chciałaby mieć moja matka.
-Przyszłyśmy po dokumenty dotyczące prac społecznych Lucy Brooks.
Głos mojej matki był donośny i stanowczy. Ludzie, którzy mają z nią doczynienie pierwszy raz, z pewnością czują do niej respekt. Tak było również w przypadku sekretarki.
-Proszę o chwi-chwilkę - wyjąkała młoda kobieta, po czym wstała i zaczęła coś przeglądać w szafce za nią.
Po kilku sekundach odwróciła się i nieśmiało podała mojej matce plik kartek.
-Proszę.
-Dziękujemy.
Celestie odwróciła się, zarzucając swoimi farbowanymi włosami i wyszła.
Ruszyłam za nią jak jakiś pies. Tak się czułam w tym momencie. Przez większość mojego życia tak się czułam.
Kobieta przed czterdziestką wyszła z budynku sądu i skierowała się w stronę czerwonego samochodu, który kupił jej, jej ostatni chłopak.
Wsiadła na miejsce kierowcy, a ja pasażera.
Rzuciła swoją drogą torebkę na tylne siedzenie i złapała za kierownicę.
Wypuściła powietrze.
-Zachowujesz się jak niewychowany bachor.
Wzruszyłam ramionami, nie przejmując się jej słowami.
-Takie geny.
Jej nozdrza rozszerzyły się pod wpływem złości, co wyglądało śmiesznie, ale zachowałam powagę.
-Bardzo dobrze, że wyjedziesz na te kilka miesięcy. Od dawna mam cię serdecznie dość.
-Wzajemnie, matko - odpowiedziałam, akcentując drugie słowo.
-Nie zwracaj się tak do mnie.
Przewróciłam oczami na jej słowa i nic się już nie odezwałam.
Celestie odpaliła samochód i ruszyła spod budynku sądu.
Gdy już prawie znalazłyśmy się pod domem, zatrzymała nas policja, ponieważ nie miałyśmy zapiętych pasów.
-Dowód poproszę - odezwał się policjant, wyglądający na 30 lat.
-Och proszę pana. Nie możemy sobie odpuścić tego mandatu?
Moja matka wypięła się do mężczyzny, a ja zmarszczyłam brwi. Facet spojrzał się na dekold Celestie, ale nic nie powiedział.
-Niestety, ale zasady to zasady.
Przyszło mi coś do głowy, więc wychyliłam się tak, żeby policjant mnie zauważył.
-Niech pan pomyśli o tym tak, że jeśli nam pan odpuści, moja matka zrobi panu wzamian loda, prawda matko?
Mężczyzna rozszerzył oczy i wyglądał jakby się zastanawiał nad moją propozycją, natomiast kobieta naprawdę się wściekła.
-Lucy, co ty wygadujesz?!
-Och Celestie, no zgódź się. Nie widzisz, że panu policjantowi spodobała się moja propozycja?
-Jesteś niedorzeczna!
Matka odwróciła się w kierunku mężczyzny i spojrzała na niego wielkimi oczami.
-Przepraszam pana za nią.
-Właściwie to - policjant poprawił czapkę i przybrał na twarz szeroki uśmiech - byłbym chętny.
Celestie rozszerzyła oczy, zaczęła zamykać okno i nie zwracając uwagi na krzyki faceta, zaczęła odjeżdżać.
Widząc jej przerażoną minę, zaśmiałam się.
-Bawi cię to?! - krzyknęła.
-Tak?
Kobieta już nic się nie odezwała.
Po wejściu do domu, Celestie kazała mi iść do mojego pokoju i przeczytać dokładnie o co chodzi w moich pracach społecznych.
Przez wydarzenie z policją, zapomniałam o tym co mam robić przez następne kilka miesięcy, ale teraz znowu to do mnie wróciło.
Przeklęty sędzia.
Wzdychając, zaczęłam czytać.
Lucy Brooks,
Twoje wykroczenie było karygodne i naprawdę nie powinienem ci tego tak odpuszczać, jednak pod wpływem osób zasiadających w ławie przysięgłych, zgodziłem się na łagodniejszą karę.Wow, dzięki wam dobrzy ludzie.
A więc odbędziesz pracę społeczne, polegające na pomaganiu gosposi na plebani w małej miejscowości Frost.
Będziesz tam przez 7 miesięcy, a proboszcz tej plebani, będzie mnie na bierząco informował o twoim zachowaniu. Pojedziesz 20 lutego, a wrócisz 20 września. Życzę ci powodzenia.
Podpisane 15 lutego, przez
Sędziego Philipa Parkera.A więc to prawda. Za pięć dni zaczynam swoją pokutę, za moje wykroczenie.
CZYTASZ
Powołanie do miłości
FanfictionPoznali się w nietypowy sposób, całkiem się od siebie różniąc. Obydwoje nie sądzili, że kiedykolwiek mogliby się zakochać. On przyszły ksiądz. Ona szalona imprezowiczka. Podobno każda dziewczyna chce niegrzecznego chłopaka, który będzie grzeczny tyl...