Tak jak postanowiłam około godziny 19 wieczorem wyszłam z domu, aby pójść do kina. Nie łudziłam się, że spotkam swoich znajomych, ponieważ ich nie miałam. W Pottsville chyba każdy uważał, że jestem dziwna i nie chciał się ze mną zadawać. W przeciągu lat nawiązałam jedną znajomość, ale po kilku miesiącach moja przyjaciółka musiała wyjechać, więc zostałam sama. Ludzie zawsze ode mnie uciekali, ponieważ starałam się być sobą. Nie nosiłam super drogich ciuchów, nie dostawałam zaproszeń na różne imprezy, nie przyjaźniłam się z popularnymi dziewczynami w szkole i nie starałam się do nich zbliżyć, dlatego ludzie myśleli, że jestem dziwna, bo nie starałam się wybić, bo dobrze się uczyłam i zawsze miałam własne zdanie. Moi rodzice kochali to we mnie, moi rówieśnicy nienawidzili, a ja nigdy się tym nie przejmowałam.
Na film przyszłam tuż przed rozpoczęciem, tani horror na który zebrało się pół miasteczka, był sensacją. W sali kinowej usiadłam gdzieś na uboczu z małym kubełkiem popcornu i skupiłam się na filmie. Niestety, okazał się totalną klapą, a ja nie miałam ochoty go oglądać, dlatego złapałam swoje rzeczy i szybko wyszłam z sali kinowej. Gdy już stanęłam przed kinem zaczęłam głęboko oddychać chłodnym powietrzem. Rozglądnęłam się na wszystkie strony zastanawiając się gdzie mogę jeszcze pójść. Nie chciałam wracać do domu o tak wczesnej porze, i tak nie miałam tam nic do roboty. Po paru minutach stwierdziłam, że nie ma miejsc do którego szczególnie chciałabym pójść, więc po prostu pospaceruje po mieście. Ruszyłam przed siebie chodnikiem, który prowadził do centrum, kiedy usłyszałam za sobą jakieś kroki i niepewnie się odwróciłam. Nikogo nie zauważyłam w ciemnościach panujących na ulicy, zatem znów ruszyłam przed siebie. Nagle przede mną stanął mężczyzna, nie widziałam jego twarzy ale wiedziałam, że się we mnie wpatrywał. Przestraszona zaczęłam powoli cofać się do tyłu. Gdy postanowiłam odwrócić się w przeciwnym kierunki, zauważyłam że kilka kroków przede mną pojawił się kolejny mężczyzna. Stałam na środku pomiędzy dwoma osobnikami. Kątem oka dostrzegłam, że z lewej strony zbliża się kolejnych dwóch mężczyzn, a z prawej jeden. Spanikowana spróbowałam rozpoznać ich twarze. Może to jakiś żart? Może ktoś po prostu chce mnie nastraszyć i się pośmiać. Ale nic nie wskazywało, żeby to był żart. Czułam, że wszyscy mężczyźni są we mnie wpatrzeni, jakby byli gotowi zareagować na każdy mój ruch. Pięciu mężczyzn w ciemnych ubraniach stało dookoła mnie, a ja nic nie mogłam zrobić, byłam bezbronna. Chciałam uciec, ale nie miałam jak. Czułam jakby moje serce chciało wylecieć z klatki piersiowej. Na moich ustach układały się pytania które miałam zadać, gdy ktoś nagle uderzył mnie w tył głowy, a ja osunęłam się na ziemie powoli tracąc przytomność. Co się działo? Czego oni ode mnie chcieli? Zadawałam sobie pytania dopóki wszystko wokół się nie rozmazało.
Nie wiem ile czasu byłam nieprzytomna, ale czułam się jakbym spała wieczność. Uchyliłam lekko powieki, aby sprawdzić gdzie się znajduję i o mało znów nie zemdlałam. Byłam w pokoju, albo raczej apartamencie, który zasługiwał na co najmniej pięć gwiazdek. Niepewnie podniosłam głowę, żeby lepiej rozglądnąć się po pokoju. Ja, leżałam na ogromnym i wygodnym łóżku, a naprzeciwko znajdowały się drzwi - prawdopodobnie wyjście z pokoju. Na środku znajdował się szklany stolik, a przy nim stała elegancka sofa i dwa fotele. W jednym z nich siedział jakiś mężczyzna odwrócony do mnie plecami. Moje serce od razu przyśpieszyło. Co jeśli był jednym z kolesi, którzy mnie porwali, albo był tym który zlecił im porwanie? Byłam okropnie przerażona i szybko znów położyłam się na łóżku. Może jak będę udawać, że jeszcze śpię to wyjdzie?
- Słyszę, jak szybko bije twoje serce i wiem, że nie śpisz - powiedział spokojnym głosem nieznajomy siedzący w fotelu, a ja właśnie uświadomiłam sobie, że mój plan z udawaniem, że śpię poszedł się pieprzyć.
Przełknęłam ślinę i z przerażeniem usiadłam na łóżku.
- Co ja tu robię? - zapytałam bardzo cichym głosem, niepewna czy mnie usłyszy.
- Wkrótce się dowiesz - znów ten spokojny głos.
Mocno wkurzona zdarłam z siebie nakrycie i wstałam z łóżka.
- Zostałam porwana! I nawet nie chcesz mi powiedzieć dlaczego?! - czułam wzbierający we mnie gniew i nie mogłam go powstrzymać.
W tym momencie nieznajomy odwrócił się do mnie, a ja wstrzymałam oddech i patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Byłam osłupiała z powodu jego urody. Miał bardzo bladą cerę, ale za to nieskazitelnie gładką i piękną. Jego mocno niebieskie oczy było widać, nawet z odległości w jakiej staliśmy, a kruczoczarne włosy tak kontrastowały z jego cerą, że aż zapierało wdech.
- Zawsze jesteś taka niecierpliwa?
- Ja.. tylko..
- Nieważne, poproszę kogoś, aby przyniósł ci coś do jedzenia.
- Nie będę nic od ciebie jadła! Wypuść mnie!
Czułam jak się gotuje w środku, czułam jakbym miała wybuchnąć, a to nie oznaczało niczego dobrego. Zazwyczaj byłam spokojną osobą, zero bójek, kłótni i tym podobnych. Ale w moim życiu było kilka sytuacji w których miałam ochotę coś zniszczyć, a jeszcze rzadziej zdarzały się sytuacje takie jak ta. W tej chwili czułam jakby jakiś żar chciał się ze mnie wydostać, jakby przez moje żyły przepływał... ognień. Zwykle uspokajała mnie wtedy mama, ale jej teraz nie było, a cała moja uwaga była zwrócona na mężczyznę. Z nienawiścią wpatrywałam się w jego oczy, kiedy usłyszałam za sobą nowy głos.
- Uspokój się, moja droga.
Natychmiast odwróciłam się do tyłu i spojrzałam w twarz nowej osoby. Był to mężczyzna w wieku - około - czterdziestu lat z jasnymi wręcz białymi włosami do ramion. Jego oczy były tak samo mocno niebieskie jak chłopaka za mną. Spojrzałam na niego ze strachem w oczach, a on uśmiechną się szeroko pokazując kły. Moje przerażenie powiększyło się jeszcze bardziej, a jedyną rzeczą jaką chciałam zrobić to zacząć krzyczeć.
- K-kim ty jesteś? - spytałam ledwo składając wyrazy.
- Jestem Lorenzo Soler, a to mój syn Christopher. - wskazał ręką osobę za mną - Nie musisz się niczego bać. Chcę tylko porozmawiać.
- O czym? O czym chcesz ze mną rozmawiać? Nawet się nie znamy! - krzyknęłam.
- Och, skarbie. Ja znam cię bardzo dobrze - znów się uśmiechną i spojrzał mi w oczy - A rozmawiać będziemy o twojej rodzinie.
CZYTASZ
Okłamana [wstrzymane]
VampirePięciu mężczyzn w ciemnych ubraniach stało dookoła mnie, a ja nic nie mogłam zrobić, byłam bezbronna. Chciałam uciec, ale nie miałam jak. Czułam jakby moje serce chciało wylecieć z klatki piersiowej. Na moich ustach układały się pytania które miałam...