Rozdział 3

257 19 1
                                    

- O mojej r-rodzinie? 

Byłam naprawdę zdumiona tym co powiedział. Co moja rodzina miała do tego porwania? Moja mama nie żyje, a tata ledwo reaguje na to co go otacza. O co tu chodzi? 

- Tak, musisz mi odpowiedzieć na kilka pytań - zbliżył się do mnie o krok na co natychmiast zareagowałam.

- Nie zbliżaj się do mnie! Nie wiem czym jesteś ani czego chcesz! - krzyczałam z przerażeniem.

- Nie wiesz czym jestem? - wydawał się lekko zaskoczony.

- Czy to możliwe, że ona nie wie? - po raz pierwszy odezwał się Christopher.

- Oczywiście, że nie! Ależ jesteś łatwo wierny Christopherze - odpowiedział z litością w oczach jego ojciec - Kochanie - zwrócił się w moją stronę - gdzie jest twoja babcia?

- Nie mam babci.

- Nie kłam. Musisz wiedzieć gdzie ona jest! 

- Ja.. nie mam babci.

- Powiedziałem nie kłam!!! Gdzie jest ta przeklęta Lorena! - krzyczał jeszcze głośniej.

- Nie znam żadnej Loreny.

Moje przerażenie rosło z każdym wypowiadanym zdaniem. Nie miałam pojęcia o co chodzi temu Lorenzo, nie znałam żadnej Loreny. Nie miałam, żadnych babć ani dziadków. Byłam sama z rodzicami.

- Słuchaj mała smarkulo - podszedł do mnie w mgnieniu oka i złapał za gardło - Masz mi powiedzieć gdzie jest ta stara żaba bo cię zabije! Rozumiesz?! 

Moje oczy były rozszerzone z przerażenia, a płuca ledwo łapały oddech. Czy naprawdę mógłby mnie zabić? Czy właśnie tak miałam zginąć? 

- Ona naprawdę może o niczym nie wiedzieć - po raz kolejny do rozmowy wtrącił się chłopak stojący obok - Nie sądzisz, że już by coś powiedziała?

Ojciec odwrócił się do niego niemal zaskoczony a jednocześnie zirytowany jego obecnością, a później powoli zaczął rozluźniać palce wokół mojej szyi, aż w końcu ją puścił.

- Nie, ale dam sobie już dzisiaj spokój, a ty.. zajmij się nią - po chwili zwrócił się do mnie - Ty zaś czuj się jak u siebie - powiedział i ruszył w stronę drzwi.

Co to do cholery było?! Taka zmiana w ciągu minuty?! Koleś dopiero chciał mnie zabić, a teraz mówi że mam się czuć jak u siebie. To było dziwne. Cała ta sytuacja był dziwna. Spojrzałam na drzwi i zauważyłam, że Lorenzo się zatrzymał, później ponowie zwrócił się do mnie:

- Pamiętaj, nie wyjdziesz stąd dopóki nie wyjawisz prawdy.

I wyszedł. 

Moja głowa zaczęła pulsować z bólu. Miałam ochotę się położyć i spać do póki to wszytko się nie skończy, ale... cóż bałam się zasnąć. Zwłaszcza, że w moim pokoju wciąż znajdował się jakiś obcy mężczyzna. Odwróciłam się do niego i spytałam niepewnie:

- Czym jesteś? 

- Och, naprawdę nie wiesz? 

Pokręciłam głową, a on ciężko wzdychając odparł: 

- Wampirem.

Skrzywiłam się i wybuchłam histerycznym śmiechem.

- Żartujesz sobie?

- Nie mam powodów żeby żartować czy kłamać - odparł obojętnie - to twoja decyzja czy mi uwierzysz czy nie.

Po tej odpowiedzi naprawdę uwierzyłam w to że jest wampirem. Gdyby kłamał za wszelką cenę chciałby mi to wcisnąć - tak sądzę - a on po prostu miał to gdzieś. Wiedział czym jest i nie musiał nikomu nic udowadniać. 

- Masz zamiar cały czas tu siedzieć? - spytałam cała w nerwach.

- Tak, mam cię pilnować.

- To.. czy możesz się do mnie nie zbliżać? 

- Nawet nie mam zamiaru. 

- Dziękuję - odparłam i usiadłam na łóżku.


Jakiś czas później do pokoju weszła kobieta z tacą na której znajdowało się pełno kanapek i dzbanek herbaty. Nie miałam zamiaru nic jeść, ale mój brzuch wygrał i pożarłam prawie całe przygotowane jedzenie. W połowie jedzenia - chyba - szóstej kanapki uświadomiłam sobie, że być może przygotowane są też dla Christophera. 

- Eeee chcesz? - spytałam pokazując palcem na kanapki.

- Nie, zjedz bardziej ich potrzebujesz - na jego ustach zauważyłam krzywy uśmiech.

- Dzięki - uśmiechnęłam się trochę.

Po posiłku wypiłam dwa kubki herbaty i poszłam spać, bo nic innego zrobić nie mogłam. Leżąc na łóżku byłam przerażona, a zarazem przygnębiona. Nie wiedziałam jak to możliwe, że wampiry, prawdziwe wampiry porwały mnie, zwykłą nudną uczennice drugiej liceum, nie wyróżniającej się niczym od innych dziewczyn. Jak to możliwe, że leżę na dużym łóżku próbując zasnąć wiedząc, że parę metrów ode mnie siedzi wampir? I najważniejsze jak to możliwe, że chcą wydobyć ze mnie informacje o jakiejś Lorenie o której nie mam pojęcia? To wszystko było chore i zagmatwane, a moja głowa okropnie bolała od tych wszystkich informacji i kłębiących się myśli. Zanim się obejrzałam, zasnąłem. 



Okłamana [wstrzymane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz