ROZDZIAŁ 3

335 30 1
                                    

-Podać coś jeszcze?- Zapytała kelnerka kładąc filiżankę kawy na stoliku.

-Nie, dziękuje.-Harry spojrzał na nią, młoda dziewczyna o kasztanowych włosach uśmiechnęła się i odeszła. 

Nie trzeba było rozmawiać z Harrym by stwierdzić że jest dość zestresowany. Jego ręce drgały co uniemożliwiło to napicia się kawy bez niewylania ani jednej kropelki. Dochodziła powoli piąta, chłopak zostawił prawie pełną filiżankę lecz poprosił o rachunek po czym zapłacił za niego i od razu wyszedł. Po wyjściu z kawiarni, Harry kierował się do swojego auta zaparkowanego tuż obok. 

Jesień nie jest zbytnio lubianą przez chłopaka porą roku zważywszy na wielce wietrzną i deszczową pogodę. Wsiadł do bordowego mercedesa, odblokował swój telefon i wybrał numer najczęściej wyświetlany w spisie połączeń. 

-Hej, wiem że pewnie jesteś zajęty ale muszę się z tobą spotkać.-Harry włączył na głośnomówiący i położył telefon na kolanie.

-To przyjedź do mnie.-Głos Louis'a było słychać w całym aucie i nie wątpliwie nawet poza nim. 

-A twoja siostra nie będzie nam przeszkadzać?

-Zależy co chcesz robić.-Zachichotał. 

-Przestań, nie chce by podsłuchiwała bo to naprawdę ważne.-Odpalił auto i ruszył spod kawiarni. 

-Okej, okej...-Telefon spadł odpijając się z siedzenia na podłogę. 

Harry nie podniósł tego telefonu, po prostu jechał nie zastanawiając się czy rozmowa została zakończona i telefon na nowo się zablokował lub czy też dalej trwała. Choć byłoby to trochę niezręczne gdyż chłopak jadąc zaczął nucić piosenkę z popularnej reklamy soku. Dom do którego jechał znajdował się na końcu miasta, zajęło to dobre pół godziny gdy w końcu znajdował się przed furtką z zaparkowanym obok samochodem. Ten dom wydawał się Harry'emu bardzo znajomy. Przeszedł przez furtkę, podszedł do drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Wesoła melodyjka zaczęła grać a pięć sekund później w progu pojawił się chłopak z lekkim zarostem i krótszymi od Harry'ego ciemnymi włosami.

-Wejdź kochanie...-Głos Louis'a brzmiał bardzo dojrzale.

-Lou...-Harry spontanicznie objął niebieskookiego chłopaka. 

-Um, wszystko okej?

-J-ja... Kocham cię tak bardzo.-Louis delikatnie pocałował go w czoło

-Ja też skarbie. Ja też. 

Harry nie mógł uwierzyć, to naprawdę Louis. Minęło dwadzieścia lat odkąd pamięta ich pierwszą zabawę w domku na drzewie. Czuł jakby ta chwila miała trwać wiecznie. Harry odkleił się od Louis'a i uśmiechnął pokazując swoje białe zęby. Nagle obaj poczuli dziwny zapach dochodzący z zewnątrz. 

Chłopak obudził się z przeraźliwie bolącą głową, przez szparę między podłogą a drzwiami ulatniał się czarny dym. Ktoś zaczął dobijać się do drzwi krzycząc "HARRY! PROSZĘ OTWÓRZ SZYBKO!!", był to głos pani Honey. Harry szybko wstał z łóżka i skierował się ku drzwiom, z każdej strony zaczął słyszeć wycie ale niezbyt mógł odróżnić syrenę karetki od straży pożarnej. Otworzył drzwi ale poza ogniem i dymem nie było na korytarzu nikogo. Z niedowierzaniem zaczął powoli kierować się w lewą stronę zasłaniając usta ręką. Zawsze gdy oglądał filmy akcji, bohaterowie działają szybko by uratować siebie a także innych. Przez kilka minut Harry usiłował w jakikolwiek sposób wydostać się z tego piekła ale strach jednak zwyciężył i chłopak upadł na podłogę. Czuł się coraz gorzej i jedyne o czym pragnął, to żeby nie bolało jak będzie umierał. Słyszał jakieś głosy ale nic nie mógł zrozumieć, więc przysunął się do ściany chowając głowę między kolana. 



Just another love story.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz