24. Father of the year

235 17 3
                                    

*Czasami cieszyła się, że nie wszystkie geny matki przeszły na nią. Bała się, że będzie wyglądała w kropkę w kropkę jak swoja mama ale matka natura była dla niej łaskawsza.

Z chwilą gdy skończyła czternaście lat nagle poczuła przypływ hormonów a jej figura przybrała bardziej kobiece kształty. Nie narzekała z tego powodu. Miała wcięcie w talii, zaokrąglone biodra a na dodatek urósł jej biust. Już myślała, że nigdy się to nie stanie, nawet się obawiała że będzie miała taki sam problem jak mama czy Noelle ale nie.

Ona i Victoria chyba dostały podobny zestaw genów pod tym względem przez co mogła sobie teraz iść w czarnych trampkach, zakola nówkach, krótkich szortach z ćwiekami, w które wpuściła top na ramiączka z logiem swojego ulubionego zespołu- System of a Down. Do tego czarny kapelusz na głowę, okulary przeciwsłoneczne na nosie a włosy związała w warkocz.

Czuła jak wszyscy się za nią oglądali odkąd tylko wyszła na swój mały spacer. Jej wewnętrzne ego skakało z radości zwłaszcza, że dzięki temu urosła kilka centymetrów w swoich oczach.

Zawsze uważała się za gorszą od swojej przyrodniej siostry Noelle, która była wyższa, szczuplejsza, ładniejsza ale teraz musiała przyznać przed sobą, że była lepsza. Miała biust, którego Noelle nigdy nie doczeka nie tylko przez swoje geny ale również przez drastyczne odchudzanie. Prawie nic nie jadła natomiast Rose nie narzekała na jedzenie. Nie obżerała się ale jadła to co chciała, w takich ilościach jakich chciała ale w wolnym czasie ćwiczyła. Boks, bieganie, rower. Lubiła to, musiała wyładowywać jakoś swoje pobudzenie i agresję a wysiłek fizyczny był do tego idealny.

Ostatnio doszedł do tego również seks. Mogła powiedzieć, że pokochała tego rodzaju aktywność a odkąd przeżyła swój pierwszy raz nie narzekała na brak kochanków dookoła. Nie uważała się za puszczalską. Po prostu miała swoje potrzeby i je zaspokajała. Po co kogoś pobić na śmierć skoro można iść z kimś do łózka? Jedno i drugie jest przyjemne ale przynajmniej za seks nie pójdzie do więzienia.

Uśmiechnęła się lekko do siebie czując promiennie słońca na sobie. Przyśpieszyła kroku bo chciała jak najszybciej dojść na plażę i napisać jakiś utwór a potem iść na drinka z bratem. Jednak to wieczorem bo teraz miała ochotę na odrobinę samotności. I na szum oceanu.

Czasem uwielbiała mieszkać w Miami.

Zmrużyła nagle wzrok widząc przed sobą dwie męskie sylwetki. Dwie męskie znajome sylwetki. Przystanęła na chwilę starając się skojarzyć te osoby a gdy podeszli bliżej, uśmiech od razu wypłynął na jej twarz. Igor Aristov, którego nie widziała od prawie roku i jego przyjaciel Gabriel Sheppard. Gabe był jej pierwszym partnerem a Igor... od małego do niego wzdychała chociaż do tej pory pamiętała jak była zdenerwowana gdy powiedział jej, że nigdy nie będzie miała biustu. Miała wtedy dwanaście lat i rozmawiali razem w Noelle o seksie, całowaniu i innych 'dorosłych' sprawach a Igor stwierdził, że cycki jej nigdy nie urosną bo geny. Uderzyła go wtedy w krocze. Do tej pory miała przed oczami jego twarz, na której było widać niewyobrażalny ból.

Odrzuciła warkocz na plecy, wyprostowała się i podeszła do nich pewnym krokiem.

-Cześć- powiedziała gdy stanęła przed nimi a okulary zdjęła i założyła na kapelusz.

- O mój boże - mruknął Igor przykładajac do serca dłoń . -Rose Rosenthal. Nie zjawiaj się tak przede mną nagle! I... prawie cie nie poznałem!

- Urosło jej to i owo - skomentował Gabriel nachylając się by dac jej buziaka w policzek. - No ładnie, ładnie.

-Nie widziałeś mnie rok Igor, mogłam się trochę zmienić- odpowiedziała witając się z Gabrielem. Podniosła się lekko na palcach by dać buziaka w policzek Igorowi i starała się przy tym nie zarumienić. Chyba jedyne czego nie lubiła w swoim wyglądzie to wzrost. Matka natura mogła dać jej kilka centymetrów więcej.

The Scoffer's  New GenerationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz