2.

46 2 0
                                    


Mój cudowny sen, w którym popijam sobie drinka pod palmą na pięknej plaży zostaje przerwany przez dzwoniący telefon. Chcąc szybko wrócić do moich wymysłów odebrałem telefon nie patrząc na wyświetlacz.

- halo...- Powiedziałem zachrypniętym głosem.

- Cameron czy ty nie przesadzasz. Jest już 13 a ty dalej śpisz?! Ile razy mówiłam ci żebyś w końcu wziął się za siebie, zaczął się uczyć... a ty dalej swoje! Chcesz kolejny rok nie zdać?!- Wykrzyczała na jednym wdechu moja mama. Zawsze dramatyzowała. Nawet najmniejszą rzecz potrafiła zamienić w największy problem.

- Mamo wyluzuj. Posiedzieliśmy trochę dłużej z chłopakami. Nic złego nie robiliśmy, tylko oglądaliśmy film ... -Próbowałem ją uspokoić.

- Jeszcze będziesz kiedyś wspominać moje słowa. Tak czy inaczej dzwonię w innej kwestii. Postanowiliśmy ...

- ... Postanowiłaś. Chyba to chciałaś powiedzieć. - Urwałem jej w połowie zdania. Mama zawsze decydowała za tata. Może i miał swoje zdanie ale kiedy ta kobieta się o coś uprze... bezpieczniej jest się zgadzać na wszystko.

- Może pozwolisz, że dokończę? Razem z twoim ojcem długo rozmawialiśmy o twoim zachowaniu, przyszłości i sam wiesz. Doszliśmy do wniosku, że jeżeli masz już te 19 lat to powinieneś sam umieć o siebie zadbać.

- Nie rozumiem.

- Od przyszłego miesiąca będziesz sam musiał płacić czynsz za mieszkanie. No chyba, że twoi przyjaciele będą chętni płacić za siebie.

- Nie możecie mi tego zrobić! - Zaczynałem się już wkurzać.

- Owszem możemy. Ja i twój ojciec ciężko pracujemy i to między innymi na ciebie i twoje głupie zachcianki. Twoim pomysłem było, żeby zamieszkać z Clausem i Robertem. Oni jakoś znajdują sposób, żeby wszystko opłacić.

- Chyba sobie żartujesz ... Za Clausa ciągle płacą rodzice a Robert przecież już skończył szkołę więc nie ma problemu żeby pracować! - Wykrzyczałem do słuchawki.

- Nie rób z siebie ofiary Cameron. Zrozumiałabym jeszcze gdybyś się uczył i faktycznie nie miał czasu ale ty chodzisz do szkoły jak na skazanie ... i to też nie zawsze. Myślisz, że nie wiem o twoich ucieczkach? Mój telefon dzwoni non stop i jedyne co słyszę to, że się nie uczysz i że opuszczasz lekcje... Miara się przebrała. Czas żebyś chociaż w połowie zrozumiał jakie jest życie. Może wybije ci to z głowy te imprezy. Muszę już kończyć. Zadzwonię wieczorem i pogadamy na spokojnie. Pa.

Nie zdążyłem nawet odpowiedzieć "cześć" gdy usłyszałem pikanie.

Co oni sobie wyobrażają. Przecież jestem ich synem i muszą mnie utrzymywać! Zacząłem krzyczeć.


Ubrałem się i poszedłem do kuchni. Chciałem jak najszybciej zobaczyć się z moimi kumplami.Kiedy wszedłem do kuchni zobaczyłem przyczepioną do lodówki kartkę, na której było napisane "musieliśmy jechać coś załatwić". Świetnie, zostałem sam. Chwilowe pocieszenie dały mi rysunki znajdujące się na kartce. Przedstawiały one bardzo dziwnych kształtów przyrodzenia... Domyśliłem się, że te arcydzieła należą do Roberta.

Nie wie co we mnie wstąpiło, ale nie chciałem siedzieć w tamtym momencie w domu. Wziąłem kurtkę i wyszedłem. Po kilku minutach byłem w parku. Tak naprawdę sam nie wiedziałem gdzie chce iść. Byłem tuż obok mojej ławki. Brunetki tym razem na niej nie było. Czułem się tak jakby rodzice rzucili mnie na pastwę losu. Nie mogłem zrozumieć "ich" decyzji. Wziąłem do ręki kamyk, który napotkałem przypadkowo swoją nogą. Rzuciłem go jak najmocniej mogłem. Kamyk uderzył w taflę wody jeziora, które znajdowało się kilka kroków ode mnie i znikł. Po kilku minutach siedzenia gwałtownie wyciągnąłem telefon z tylnej kieszeni i wpisałem numer ojca.

Wszystko jest w porządku.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz