PROLOG

95 3 0
                                    

Byłem w drodze do domu. Nie wiem jak dałem radę wytrzymać w tym piekle zwanym szkołą tyle godzin.
Na szczęście to już koniec, nadszedł upragniony piątek.

Do domu wracam zawsze przez park.
Nie jestem typem osobnika, który chodzi tu żeby napawać się pięknem świata, śpiewem ptaków (zawsze mam wrażenie, że kiedy się zatrzymam odrazu któryś z tych gnoji mnie osra) jednak muszę przyznać, że jest tu całkiem fajnie.
Czasem usiądę sobie na ławce, żeby pośmiać się z tych a'la biegaczy. Myślą, że jeżeli przebiegną się raz na tydzień przez całe 5 minut to w miesiac stracą co najmniej 10 kg.

Właśnie przechodziłem obok "swojej" ławki. Siedziała na niej dziewczyna. Nic w tym niezwykłego i pewnie nie zwróciłbym uwagi gdyby nie to, że płakała. Pewnie zerwał z nią chłopak pomyślałem. Nie moja sprawa.
Nagle dostałem sms od Clausa:

Claus:  kiedy będziesz?.
Ja: o 17.
Claus: to rusz dupsko...

Spojrzałem na zegarek, 16:47.
Przyśpieszyłem kroku i szedłem w stronę stancji, którą wynajmuje razem z przyjaciółmi.





Wszystko jest w porządku.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz