Za oknem właśnie padało, gdy Tao obudził się. Był otumaniony, wokół niego roztaczał się kojący szum kropel, które spadały na szybę okienną oraz ciepły i puchaty kokon kołdry. Czuł się dobrze, wręcz fantastycznie, jakby wszelkie troski i zmartwienia odeszły. ZiTao bardzo lubił poranki, kiedy jeszcze otulony ramionami Morfeusza tonął w morzu ciepłej bieli, nie istniało nic oprócz jego samego. Szczęśliwego i nieświadomego. Ten stan zawsze burzyły budziki czy też mamy krzyczące aby dzieci wstawały. I pomimo, że Tao kochał biegać i ćwiczyć, to jednak zdecydowanie leniuchowanie w łóżku wygrywało. Dopiero gdy zaczął się rozciągać, próbując poruszyć nogami wrócił do rzeczywistości. Kołdra stała się nagle kawałkiem zimnej szmaty a błogość uleciała wraz z dobrym samopoczuciem. I tak było codziennie - w strugach deszczu, czy też w promieniach słońca, uświadamiał się po raz kolejny, że do wypadku doszło naprawdę. Kiedyś Tao pocieszał się jeszcze, że to przecież nie koniec świata. Jednak z czasem tracił wiarę w możliwość odzyskania całkowitej sprawności. Przestał już nawet słuchać pokrzepujących przemówień mamy, ponieważ ta dalej wierzyła, ze cud nastąpi. Huang się nie łudził, cie chciał po raz drugi zostać rozczarowany. Nie karmił się już więcej kłamstwami.
Leżąc dalej w łóżku, jego myśli powróciły do dnia wczorajszego. Pełnego niespodzianek. Nigdy nie wybaczy swojej mamie, że ta nie powiadomiła go o zmianie rehabilitanta. Przez to odstawił szopkę, ośmieszając się przy tym przed przystojnym studentem. Tao od zawsze interesowali mężczyźni w ten, jedyny, intymny sposób. Może to zasługa wielu godzin spędzonych na treningach wu-shu z wysportowanymi trenerami. Huang nie znał do końca przyczyny, ale to nie było mu potrzebne do zaakceptowania samego siebie. Wu YiFan zauroczył go. Sprawił, że cały czas czerwienił się chcąc zapaść się pod ziemię, równocześnie chcąc wciąż z nim rozmawiać. Był przystojny i wysportowany, znał się na medycynie i potrafił rozśmieszać ludzi. Dla ZiTao był to ideał faceta, na którego czekał całe życie. I może próbowałby z nim flirtować czy zaprosić go na randkę, jednak po wypadku przestał być dobrą partią dla kogokolwiek. Bo kto by chciał chłopaka na wózku inwalidzkim, nie mogącego zrobić wielu rzeczy? Zapewne tylko wariat.
Nie rozmyślając dłużej, Tao podniósł się do siadu aby następnie przesiąść się na wózek. Poranna toaleta zawsze była najgorsza - jego mama chcąc mu pomóc, zawsze sprawiała jeszcze więcej kłopotów. I choć ją kochał i dziękował bogu właśnie za nią, to jednak musiał ją wypraszać z łazienki. Westchnął cierpiętniczo, chcąc być już na występie Chena. Byle do szesnastej...
。。。
Kyungsoo przesuwał palcem po ekraniku smartfona Jongin, zastanawiając się jak ten mógł go zapomnieć. Na co dzień pilnował go jak oka w głowie a teraz wychodząc do szkoły tak po prostu o nim zapomniał... D.O westchnął odkładając go na bok. Za nie całą godzinę musiał iść do pracy a zupełnie mu się nie chciało. Stres Jongina przed maturą, udzielił się i jemu. Chciał aby młodszy napisał egzaminy jak najlepiej ale przecież nigdy nie wiadomo z jakiego zakresu będą pytania. Starał się więc poświęcać każdego dnia dwie godziny dla młodszego, aby powtarzać z nim materiały. Jednak wiadomo, Kai nieraz wracał do domu zbyt zmęczony po treningu. D.O odpuszczał mu w tedy, robiąc mu ciepły posiłek. Wieczór spędzali wciśnięci w kąt kanapy, rozmawiając szeptem. Czasami tylko, gdy Baekhyun i Chanyeol robili sobie maraton filmowy, przenosili się do pokoju Kyungsoo. Bowiem drzwi od pokoju młodszego wyleciały z zawisów, po ostatnich wygłupach z Chanem. Tak mieli ciszę i spokój - coś na czym obu bardzo zależało.
D.O z natury był osoba cichą. Lubił spokój, który wykorzystywał na dokształcanie się. Często czytał książki po angielsku czy chińsku. Starał się być niezależny i samowystarczalny. Otaczał się jednak zupełnie różnymi od siebie ludźmi. Zamiast znaleźć sobie grono szkolnych kujonów, on wylądował w paczce snobów, którzy preferowali raczej ostrzejsze klimaty. Xing, aktualnie student Akademii Sztuk Pięknych, wieczny marzyciel, osoba, którą niełatwo wyprowadzić z równowagi - był jedną z bliższych osób dla D.O. Chińczyk był świetnym słuchaczem. Wu YiFan studiował medycynę - po tym jak grając w koszykówkę nabawił się kontuzji a jego plany legły w gruzach, wrócił do Korei aby zacząć nowe życie. Często zachowywał się jak gbur, jednak i tak jego śmiech był słyszany najczęściej. To on pracował na samym początku jako barman aby opłacić czynsz za mieszkanie, które wynajmowali. Można powiedzieć, że przez pewien czas był dla nich jak matka.
CZYTASZ
✔ Złośliwość rzeczy martwych
FanfictionJongdae prześladuje złośliwość rzeczy martwych a YiXing stara się jedynie mu pomóc. Okładka to dzieło Iswedwolf.