Różo kwitnąca
W cieniu wielkich machin.
Pnączami oplatająca
Z gęstego dymu baldachim.Kusisz słodkim zapachem,
Kolorem onyksowego obsydianu.
Swego życia rozmachem,
Zamykasz usta niesprawiedliwemu Panu.Metal gniesz rzęs dotykiem.
Wstrzymujesz procesy skinieniem nadgarstka.
Szyję oplotłaś cieniutkim rzemykiem,
Twoich łez nie ma nawet naparstka.Sprawił to długi czas,
w którym byłaś sama.
Ciemność, wiatr i ciemny las,
Na przedramieniu rana.Deptano Cię, zabijano,
Lecz jak feniks żyjesz.
Z popiołów powstajesz rano,
Lecz swe oczy kryjesz.Teraz harda i skryta,
Sama krew przelewasz.
i zamiast mówić "La bella vita",
Codziennie sama umierasz.Opuść ogród różany,
znajdź swą miłość i wiarę.
Spójrz na cień ukochany
I zostaw za sobą tę karę.