Day 7

3.6K 403 28
                                    

To już siódmy dzień z Sehunem. Naprawdę to już tydzień? Obudziłem się głęboko wciągając powietrze i przeciągając się. Poczułem zapach ciała Sehuna na co z uśmiechem otworzyłem oczy. Spał tak słodko. Wydawał się być taki niewinny i bezbronny jak pięcioletnie dziecko. Cicho zachichotałem i podniosłem się z łóżka tak by chłopak się nie obudził. W tej chwili zdałem sobie sprawę, że jestem kompletnie nagi, zresztą Sehun też. Poczułem rumieniec na twarzy i panicznym wzrokiem zacząłem szukać czegoś do ubrania. Na podłodze obok łóżka leżała  jakaś bluzka, chyba Sehuna, ale to nie ważne. Szybko założyłem ją na siebie. Na szczęście zakrywała to co zakrywać powinna. Odetchnąłem z ulgą i już postanowiłem się podnieść, jednak poczułem okropny ból w dolnych okolicach. Cholera! Naprawdę?! Chcąc nie chcąc pozostałem w łóżku. Wolałem to niż udawanie króliczka wielkanocnego. Położyłem głowę na klatce piersiowej Sehuna, która poruszała się równomiernie. Usłyszałem jego bicie serca w które się wsłuchałem. Uśmiechnąłem się sam pod siebie i uniosłem głowę do góry by ujrzeć chłopaka. Patrzenie na niego sprawiało mi naprawdę ogromną przyjemność. Leżałem może tak z piętnaście minut aż chłopak w końcu się obudził. Przeciągnął się ziewając i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem. Ślamazarnie przeniósł swoją dużą dłoń na moją głowę i pogłaskał mnie. Jego dotyk był naprawdę kojący. To coś pięknego i przerażającego bo chciałbym go czuć codziennie. 

-Czyżby mój chłopak już się wyspał?-podkreślił słowo "mój" i "chłopak". Z lekkim rumieńcem na twarzy pokiwałem głową na co chłopak zareagował uśmiechem. Przeniósł swoją dłoń na moje plecy a na jego twarzy pojawił się grymas. Spojrzałem na niego z zaciekawieniem nie wiedząc o co chodzi. Poczułem jak jego ręka zaczyna ściągać ze mnie jego koszulkę. Nie pozwoliłem mu jednak na to i szybko się odsunąłem. Nie był to jednak najlepszy pomysł gdyż ból dał o sobie znać. Skrzywiłem się znacznie na szczęście chłopak tego nie zauważył. Albo udawał. 

-Z tego co zauważyłem jest to moja koszulka.-zaczął.-Więc może mógłbym ją odzyskać?-zaśmiał się próbując tym samym rozbawić mnie. Jednak jedyne co pojawiło się na mojej twarzy to sztuczny grymas. Naburmuszony skrzyżowałem swoje ręce na piersi udając pięcioletnie dziecko. Blondyn wywrócił oczami i wstał z łóżka jakby nigdy nic. Szybko zakryłem oczy i prawie że ukryłem się pod kołdrą. 

-Może byś tak łaskawie założył coś na siebie?-jęknąłem modląc się by mnie posłuchał. 

-Proszę cię Lu! Wczoraj ci to nie przeszkadzało!-wzruszył ramionami. 

-To było co innego. Paradowanie sobie po pokoju bez niczego na sobie nie jest normalne!-powiedziałem gestykulując przy tym rękoma dla podkreślenia wartości moich słów. W odpowiedzi uzyskałem jedynie śmiech. To go bawiło? Naprawdę? Chcąc nie chcąc założył na siebie bokserki. W końcu! 

-Może powinniśmy się umyć?-uśmiechnął się uwodzicielsko i pochylił się nade mną całując w policzek. Umyć się? Razem? O nie! Przecież nie dojdę tam! Właściwie to tylko dwa metry ale w tym stanie to dwadzieścia kilometrów. Przecież nie powiem mu czegoś w stylu "Przepraszam ale byłeś wczoraj zbyt brutalny przez co chodzenie dla mnie jest w tym momencie niemożliwe." Zakłopotany przygryzłem wargę wbijając wzrok w podłogę. Nagle zacząłem przypominać sobie ostatnią noc. Było idealnie. Chyba tak to można było nazwać. Na mojej twarzy pojawił się mały uśmieszek a moje poliki zalał rumieniec. 

-Lu! Jesteś tam?-z zamyśleń wyrwała mnie ręka Sehuna, która machała tuż przede mną. Spojrzałem na niego zdziwiony tym, że jeszcze tu stoi. 

-Skąd ten szatański uśmieszek? Idziesz do łazienki czy nie?-uśmiechnął się jakby rozbawiony całą tą sytuacją. 

⭐7Days | HunHan⭐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz