Po około 40 minutach staliśmy już w kolejce przed areną. Moje podekscytowanie rosło z każdą minutą. Po chwili bramy otworzyły się i wchodząc ochrona zaczęła nas przeszukiwać. Gdy weszłam moje myśli krążyły tylko wokół znalezienia wejścia na arenę.
-Ana masz bilet na golden, prawda? - spytała Katie
- No jasne, a wy?
- Też.
Nie było trudno znaleźć wejścia i szybko zajęliśmy miejsce pod sceną. Gdy ktoś wszedł na scenę wstrzymałam oddech, ale... no tak to był zespół supportujący. Po skończonej grze, która nie ubłagalnie ciągnęła się do końca, nareszcie zeszli. Po krótkich przygotowaniach na scenie pojawił się Todd, a za nim cała reszta The Conspirators. Następnie wszedł... MYLES! Jeju nareszcie zobaczyłam go na żywo! Wyglądał 100 razy lepiej niż na zdjęciach. Uśmiechnął się szeroko i gestem ręki powitał publiczność. Zaraz po nim wszedł SLASH. Super zobaczyć ich wszystkich razem. Gdy zaczęli grać "You could be mine" byłam w siódmym niebie.
Nie są się opisać uczucia szczęście jakie towarzyszyło mi przez cały koncert. Nie odrywałam wzroku od Mylesa. Jego głos i wspaniałe solówki Slasha sprawiały, że byłam w innym świecie. Lepszym świecie gdzie nie ma problemów, trosk, zmartwień. Oczywiście reszta zespołu The Conspirators również nieźle wymiatała. Są wspaniali! Co tu dużo mówić.
Nawet nie wiem kiedy koncert dobiegł końca. Na szczęście wyszli drugi raz i na koniec zagrali "Paradise city"
- A teraz zapraszamy wszystkich na afterparty. - powiedział Myles, żegnając się z publicznością.
Miałam w sercu wielką pustkę. Koncert się skończył, nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze zobaczę mojego kochanego wokalistę. Po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza.
- Ej mała co się stało? - spytał Thomas, wyraźnie zmartwiony.
- Nic. Po prostu było tak cudownie, że...
- Właśnie, było cudownie więc nie płacz tylko się ciesz!
Nie mogłam mu powiedzieć co teraz czuję.
- Idziemy na afterparty co nie? - odezwał się Bryan.
- Tak! - krzyknęłam głośno.
Muszę mieć pamiątkowe zdjęcie z chłopakami. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy i już kilka minut później wspaniale bawiliśmy się, czekając aż ludzie dopuszczą nas do gwiazd wieczoru.
Siedziałam przy barze popijając whisky. Nie wypiłam dużo, ale czułam się senna. Po chwili ocknęłam się przypominając sobie o zdjęciu. Poszłam poszukać chłopaków.
- Todd? - spytałam chwytając go za ramię.
- Tak. Chcesz zdjęcie ze Slashem? Jest tam.
I wskazał na niego palcem.
- Yy nie, to później. Wiesz gdzie jest Myles? - zapytałam przygryzając język.
- Pewnie na imprezie w tym klubie na przeciwko. Chcesz tam z nami iść?
- No pewnie.
I bez chwili zastanowienia ruszyliśmy...