,,Like nothing can save you and when its over and its gone"
~Rihanna
Po szkole udałam się do biblioteki. Miałam zamiar poczytać coś bezsensownie normalnego - żadnych romansideł typu ,,On kocha inną". Od tego robiło mi się ostatnio niedobrze, wolałam raczej coś w stylu ,,Jestem sobą" albo fantasy.
Przerzucając sterty książek w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, natknęłam się na księgę zatytułowaną „Dziennik Rachel". W dodatku na okładce nie było nic prócz tej nazwy, a w środku jakieś nie do odczytania litery.
- To księga przodków - szepnął ktoś za mną.
Tak się zamyśliłam, że nawet nie zwróciłam uwagi na to, kto za mną stoi, a gdy się odwróciłam na moją twarz opadło zdziwienie.
- Alex! Co ty tutaj robisz?
-To samo co ty. Poszukuję jakiejś książki wartej zapamiętania, ale widzę, że ty już jakąś znalazłaś. Ciekawa chociaż?
- Daj spokój... powiedziałeś przed chwilą, że to księga przodków tak?
- Tak mi się wydaje, słyszałem wiele o takich książkach, ale nigdy nie miałem odwagi do nich zajrzeć.
- Możesz coś więcej o niej powiedzieć? Jak się ją czyta, czy coś?
- Nie jestem w stanie ci wszystkiego powiedzieć, ale to akurat myślę, że mógłbym ci zdradzić.
- To jak ją odczytać?
- Podobno gdy ,,wstaje słońce, a wokół gra cisza rytmem, którego nikt nie jest w stanie odsłuchać, wyłania się coś, co zwie sie pentanem i swoją mocą oświetla" wszystko to czego nie jesteśmy w stanie pojąć na piętnaście minut. Wtedy to co zawiera ta księga jest widoczne ale do odczytania dla tych którzy umieją posługiwać się specjalnym kodem.
- Jakim kodem?
- Wybacz ale tego nie mogę ci już zdradzić.
- Dlaczego? Ktoś cię zabije? A tak wogóle, to skąd ty wiesz tyle o tych księgach?
- Prababcia dużo mi o nich opowiadała...to jej historia i wolałbym się do tego nie wtrącać.
Po tych słowach żadne z nas nie odważyło się więcej odezwać. Wybraliśmy kilka książek i w drodze powrotnej rzuciliśmy sobie na pożegnanie tylko krótkie ,,cześć!".
Po powrocie byłam wykończona, siadłam więc przy stole i jak zwykłam to robić, zaczęłam nerwowo szukać komórki. Gdy ją dopadłam, sprawdziłam wiadomości i nagle zobaczyłam wiadomość od Aleksa. To znowu on...
"Cześć Ruby! To ja Alex, siedzimy razem w ławce. Zapomniałaś podręcznika do angielskiego, a pewnie będziesz się uczyć na sprawdzian, więc pomyślałem, że może uda mi się Ci go jakoś podrzucić".
Myśli przeszyły mój umysł: skąd ma mój numer? Jak to możliwe, że do mnie napisał? Dlaczego on ma mój podręcznik? Zabrałam się za odpisywanie powoli...
"Cześć Alex! Nie obraź się ale obejdzie się bez tego podręcznika... mam mnóstwo notatek w zeszycie, a resztę informacji jakby coś znajdę w necie. Dzięki za dobre chęci i przepraszam".
Kilka minut później byłam już w swoim pokoju, gdy niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam po schodach i szarpnęłam za klamkę, a przed oczami ukazał mi się młody mężczyzna o szczupłej sylwetce, który rzucił:
- Cześć siostra!
To był mój brat. Tak bardzo za nim tęskniłam, że codziennie zastanawiałam się kiedy wróci, a on studiował psychologię na najlepszej uczelni we Włoszech. Dlaczego akurat tam? Ponieważ jak sam twierdził, tam są większe możliwości.
Nie rozumiałam jego decyzji. Jak można zostawić rodzinę na kilka lat dla lepszej szkoły?! To nie było normalne, a na pewno nie dla mnie. Po dłuższej chwili namysłu przemówiłam:
- Jack! Co ty tutaj robisz? Co z twoją szkołą? Stało się coś?
- A gdzie słowa ,,dobrze Cię widzieć braciszku"?
- No już dobrze. Cieszę się, że cię widzę Jack. Co cię sprowadziło do domu? Bo skoro tu jesteś musiało się coś chyba stać... przecież nigdy nie przyjeżdżałeś w środku semestru.
- Właściwie to tak, stało się coś. A dokładniej chodzi o ciebie.
- O mnie?! Jak to o mnie?
- Jesteś w niebezpieczeństwie... Siostra, ,,oni" zamierzają Cię porwać. Jesteś dla nich czymś cennym dzięki tej mocy...
-Wypalania?!
- Tak...
- Okay. Pomóż mi przywołać Alinę.
- Ducha niewidzialności? Wykluczone!
- No proszę.
- Nie potrafię przywoływać duchów i ty o tym dobrze wiesz, mogę jedynie być przy tobie przez cały ten czas dopóki ,,oni" nie odpuszczą.
- Ale możesz się nauczyć ode mnie.
- Ruby! Nie jestem tobą! Nie potrafię przywoływać duchów... ale jeśli tego nie rozumiesz, to przykro mi, ale będę się musiał z tobą pożegnać. Nie powinienem był tu nawet przychodzić - dodał i wyszedł, a ja zaczęłam myśleć...
Nie jestem sobą! Czuję, że coś mnie wypala ... nienawiść? Nie! Miłość? Nie możliwe...przecież miłość to wypalająca istota ze świata naturalnego. To coś czego ja nigdy nie doświadczyłam. Czy ja jestem wzorcem z papieru, skoro nie mogę podjąć celu?
Jestem niby zwykłą dziewczyną, a tak naprawdę wypalającą wszystko wokół idiotką...i nagle tak jakby zgasło we mnie życie...bo zgasło, już nie byłam w tym samym miejscu co przedtem, znalazłam się w otchłani ciemności zarastającej wokół gruzem. Ciemnym gruzem, bez odrobiny światła.
Po chwili ręce zaczęły mi płonąć, to już nie była rzeczywistość sprzed kilku minut, to było coś nie do uwierzenia...
Czyżbyy to był jakiś napad? Może porwali mnie jak mówił Jack? A może ja sama to stworzyłam w głowie? A jeśli dowiedzą się kim tak naprawdę jestem?
Te myśli odkładały się w mojej głowie od kilku minut niczym piasek.
______________________
Hej! Jak Claudia Ann wspomniała, tworzymy historię w trójkę. Ten rozdział przypadł na mnie i mam nadzieję, że się spodoba! ;)
Do następnego! :)
~Aneta262

CZYTASZ
Zapłonąć
FantasyZGAŚ MNIE JEŚLI POTRAFISZ Mam na imię Ruby. Nie wierzę w miłość. Nie wierzę w szczęście. Nie jestem też taka jak inni. Potrafię wzywać ogień. Mogę robić z nim, co tylko zapragnę. To moja siła. To moje przekleństwo. Ukrywam się wśród zwykłych ludzi...