Rozdział 4

73 9 0
                                    

"It's who we are
Doesn't matter if we've gone too far
Doesn't matter if it's all okay
Doesn't matter if it's not our day".

~ Imagine Dragons

Siedziałam w szkolnej ławce i próbowałam słuchać wykładu nauczyciela, ale żadne słowa do mnie nie docierały. W rzędzie obok miejsce zajmował Alex. Zawzięcie pisał coś w zeszycie, nie zwracając uwagi na to, co działo się w około.

Spojrzałam na własny i westchnęłam. Dałam sobie spokój z lekcją i pozwoliłam, by moje myśli swobodnie płynęły.

Od samego rana byłam rozkojarzona. Nie mogłam skupić się nawet przy wykonywaniu najprostszych czynnościach. W efekcie zachowywałam się jakbym była w transie.

Wczorajsze wydarzenia mocno wytrąciły mnie z równowagi. Nawet nie przypuszczałam, że w mojej okolicy może znaleźć się ktoś posiadający takie zdolności. Że istnieje więcej takich wybryków natury jak ja.

Najbardziej niepokoiło mnie to, skąd ten ktoś posiadał mój numer. Nie miałam przyjaciółki z którą mogłabym pisać, ani licznego grona znajomych. Niewiele osób go posiadało.

Ale mimo wszystko posłuchałam nieznajomej osoby. Przez resztę wczorajszego dnia nie odważyłam się wyjść z domu. Pozamykałam wszystkie okna i siedziałam z dala od nich. Wolałam zachować środki ostrożności, tak na wszelki wypadek...

W pewnej chwili usłyszałam stuk i na mojej ławce pojawiła się książka do angielskiego. Gwałtownie podniosłam głowę i spostrzegłam Aleksa, który spoglądał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.

- Przepraszam za tę książkę. Dopiero w domu zauważyłem, że ją mam - odezwał się.

- Nie szkodzi - odparłam i schowałam podręcznik do torby.

- Nie idziesz?

Rozejrzałam się po klasie i dopiero teraz spostrzegłam, że jest zupełnie pusta. Jak ja mogłam nie usłyszeć dzwonka?

Spakowałam resztę rzeczy i wyszłam na korytarz. Towarzyszył mi Alex. Tak się składało, że kolejną lekcję również mieliśmy razem.

- Mógłbyś opowiedzieć mi coś więcej o tych księgach? - zapytałam, gdy już dochodziliśmy do następnej klasy.

- Jeśli potrzebujesz tej księgi, żeby kogoś uwieść, to uwierz mi, są lepsze sposoby - zażartował Alex.

- Są w niej jakieś czary? - zdziwiłam się.

Zaśmiał się, a mi zrobiło się nieco głupio.

- Skądże! Magia nie istnieje, Ruby.

- Wiem. Tak samo jak miłość - wyrwało mi się.

Od razu pożałowałam swoich słów. Alex spojrzał na mnie z uniesioni brwiami.

- Nie wierzysz w miłość?

Wzruszyłam ramionami.

- Już mówiłam, że nie jestem taka jak inni.

Weszłam do następnej klasy i zajęłam swoje miejsce, a Alex usadowił się tuż obok mnie.

Znowu mieliśmy angielski, a ja nie miałam ochoty po raz kolejny słuchać o miłości, więc wpatrywałam się w tablicę i zastanawiałam się kim może być osoba, która wysyłała do mnie tajemnicze SMS-y z ostrzeżeniami.

W pewnej chwili Alex podsunął mi złożoną kartkę. Otworzyłam ją i przeczytałam:

"Może lepiej zamiast rozmawiać, będziemy pisać?"

Jak na chłopaka miał całkiem niezły charakter pisma. A na dodatek spodobał mi się jego pomysł. To mogło uchronić nas od takich incydentów jak chociażby wczoraj, a spokojnie mogłabym dowiedzieć się od niego to, co tak bardzo chciałam. Odpisałam mu niemal natychmiast.

"Okay."

Przesunęłam kartkę na jego stronę stolika. Przeczytał i posłał mi lekki uśmiech. A potem
zabrał się do pisania.

"Co chcesz wiedzieć o tych księgach?"

"Co w nich jest?"

"To zwykłe opowieści. Coś jak baśnie z dawnych czasów. Nic nadzwyczajnego. Wyjątkowy jest tylko sposób w jaki zostały spisane. Na całym świecie jest ich zaledwie ponad sto. A w każdej opowiedziana inna historia".

I tak to wszystko się zaczęło. Pisaliśmy przez całą lekcję. Zdążyłam dowiedzieć się, że Alex interesował się tajemnicami. Lubił stare księgi i wszystko, co było z nimi związane.

Podobno ta księga została podarowana do szkolnej biblioteki lata temu, przez rodzinę, która posiadała ich cały zbiór. Alex dzięki swojej babci znał kod i częściowo potrafił ją odczytać. Zdołałam nawet namówić go, żeby kiedyś przeczytał mi chociaż fragment.

To wszystko coraz bardziej zaczynało mnie intrygować. A co najlepsze - dzięki temu chociaż na chwilę zdołałam zapomnieć o dręczącym mnie niepokoju.

Powrócił do mnie dopiero wtedy, gdy wracałam do domu. Wszystko było w porządku do chwili, gdy spostrzegłam, że ktoś mnie śledził.

Na początku myślałam, że to czysty przypadek. Mężczyzna był ubrany normalnie, nie sprawiał wrażenia typka z pod ciemnej gwiazdy.

Zaczęłam nabierać podejrzeń dopiero wtedy, gdy wszedł za mną na wszystkie poboczne uliczki, które wybrałam, by się utwierdzić w swoich podejrzeniach.

Starałam się go zgubić. Przyspieszyłam kroku i niemal biegnąc pokonałam ostatnie metry do domu.

Weszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Zamknęłam je na klucz, a potem oparłam się o nie, ciężko oddychając.

Serce biło mi jak szalone. Ręce mi drżały i nie mogłam uspokoić oddechu. Usiadłam na podłodze i ukryłam twarz w dłoniach.

To musiał być jeden z nich.

Teraz już byłam pewna, że zarówno mój brat, jak i tajemnicza osoba mieli rację. ONI mnie znaleźli. Już nie mogłam być bezpieczna. Musiałam się zachować wszystkie środki ostrożności. Od tej chwili nie mogłam pozwolić sobie na poruszanie się po ulicach w samotności.

Uniosłam jedną rękę na wysokość oczu. Rozłożyłam swobodnie palce i już po chwili poczułam ciepło rozchodzące się po mojej dłoni. A potem pojawił się na niej mały płomyk.

Im dłużej wpatrywałam się w jasne języki ognia tańczące na mojej skórze, tym bardziej byłam pewna jednego.

To mnie zabije.

-------------
Cześć!
Wybaczcie, że tak długo nie było nowego rozdziału, ale mój czas pochłonęła szkoła i własny blog, na którym ostatnio miałam trochę zaległości...
W imieniu swoim i reszty ekipy chciałabym podziękować Wam za wszystkie gwiazdki i komentarze. To dla nas wielka motywacja. Daje ogromnego kopa do działania. Dziękujemy! :)
Do napisania! :)

~ Claudia Ann

ZapłonąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz