Rozdział 1.

262 8 1
                                    

Drryyyń! Usłyszałam dzwonek na przerwę. To mój pierwszy dzień w szkole, a jest środek semestru.

Wyszłam z klasy, włożyłam słuchawki i włączyłam moją ulubioną piosenkę - "Perfect" One Direction. Słucham ich, bo lubię tę muzykę. Śmieszą mnie ludzie, którzy twierdzą, że są ich wiernymi fanami, a wystarczy, że ktoś wypowie się niepochlebnie na ich temat, od razu udają, że nie wiedzą o kogo chodzi.

Tak się zdarzyło, że mój tata dostał awans, dlatego musieliśmy przeprowadzić się z Gdańska do Warszawy. Powinnam się cieszyć, bo wiadomo: więcej pieniędzy, rodzice są szczęśliwi... Ja tego nie czuję. Musiałam zostawić moje dotychczasowe życie: przyjaciół, chłopaka... Chłopaka tak definitywnie: stwierdził, że skoro i tak się przeprowadzam to nie ma sensu "tego" ciągnąć, bo jak sam powiedział, cytuję, "związki na odległość to bujda". Nadal go kocham. Oczywiście, trochę go rozumiem. Ale byliśmy razem dwa lata...

Nieważne dziewczyno! Otrząsnęłam się ze swoich myśli. Przymknęłam oczy i zanuciłam: Baby, I'm perfect, baby I'm perfect for you...

- Uważaj jak idziesz! - usłyszałam szorstki głos. Należał do zabójczo przystojnego chłopaka. Moje wcześniejsze myśli o Kubie poszły w niepamięć. Wolałam skupić się na teraźniejszości. Chłopak miał czarne włosy, które lekko zasłaniały mu oczy. Był ubrany od stóp do głów na czarno: czarne conversy, jeansy, koszulkę i czapkę, która spadała mu na oczy. Spod koszulki wystawał kawałek umięśnionego ciała, które, było zakryte tuszem. Ujrzałam jakieś dziwne znaki, jednak nie miałam czasu, by je odszyfrować, ponieważ usłyszałam chrząknięcie. Seksowne chrząknięcie.

Spojrzałam w górę i ujrzałam przepiękne czarne oczy, od których bił chłód.

- Przepraszam, że przeszkadzam w przeglądzie, ale mogłabyś łaskawie ruszyć swój tyłek, bo stoisz w przejściu? - zapytał z sarkazmem w głosie.

- O, tak, sorry - powiedziałam zawstydzona.

Uniósł brwi, popatrzył się na mnie przez chwilę i odszedł. Patrzyłam się na niego, gdy odchodził. Znowu ujrzałam jego umięśnione ciało i te litery, które, byłam tego pewna, będą spędzać mi sen z powiek. Zapragnęłam je dotknąć, zbadać i...

Dziewczyno! Zbeształam się w duchu. Co ty sobie wyobrażasz?! Ten chłopak patrzy na ciebie jakbyś była zdechłą żabą, a ty chcesz badać jego ciało?! Westchnęłam. No jasne... Taki chłopak, jak on, może mieć każdą. Dlaczego miałby przejmować się kimś takim jak ja?

Włosy o nieciekawym, brązowym odcieniu. Okulary, przeciętna budowa, mały biust. Znowu westchnęłam. Dlaczego ten świat jest tak skonstruowany, że niektórzy wyglądają, jakby wyszli prosto z sesji zdjęciowej, a inni, jakby się urwali z przytułku dla bezdomnych? Czy nie może być troszeczkę, ociupinkę bardziej sprawiedliwie?

- Nie warto - z zamyślenia wyrwał mnie głos dziewczyny.

- Słucham? - zapytałam zaskoczona.

- Nie warto - powtórzyła. - Ten dupek złamał już niejedno serce.

- Och... No cóż, wygląda na takiego, ale nie widać, żeby za nim chodził tłum fanek. Jak ma na imię?

- Antek. Nie pozwala na to. Trzyma wszystkich na dystans.

- Dlaczego jest taki... niedostępny?

- Tego nikt nie wie. Nikt nie ma z nim bliższego kontaktu. Dziewczyno, - spojrzała się na mnie. - radzę ci, żebyś o nim zapomniała, bo potem będziesz cierpieć.

- Och, jasne. Jestem tu dopiero pierwszy dzień, więc mam nadzieję, że kogoś poznam. Jestem Ala - wyciągnęłam rękę. - Alicja - dodałam, gdy zauważyłam jej uniesione brwi.

- Zośka. Miło poznać - powiedziała i odeszła.

Obejrzałam się i ujrzałam Antka. Intensywnie się we mnie wpatrywał. Co dziwne, tym razem nie czułam bijącego od niego chłodu, ale coś innego... To chyba było zaciekawienie... Ale nie, nie możliwe, żeby tak nagle zmienił swoje nastawienie do mnie. Odwróciłam się plecami i odeszłam szybkim krokiem.



Hateful loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz