#6 Chrzanić go! Chodź się z nami napić!

1.8K 221 33
                                    

— To poważne pytanie, nie wyśmiewaj mnie — mruknął nadąsany Harry, opierając brodę na dłoni i przyglądając mi błyszczącymi się od alkoholu oczyma. Oderwałam dłoń od ust, popijając nieco pomarańczowego soku, który w mniemaniu wszystkich obecnych był bardzo, bardzo mocnym drinkiem.

Stosowałam te same sztuczki co zwykle w takich okolicznościach. Piłam mało, zapychałam się przekąskami i robiłam długie przerwy między kolejnymi napojami, jednocześnie udając nieco bardziej podpitą, niż byłam w rzeczywistości. Choć na wielkim telewizorze Nialla wciąż prezentowane były bokserskie walki, mało kto zwracał na nie uwagę. Ludzie śmiali się, rozmawiali i oklaskiwali pijackie szanty Louisa; ja zaś przemykałam między nimi, uśmiechając się i zbierając informacje. Horan z determinacją godną osła usiłował spędzić przy mnie choć odrobinę czasu, ale bezwzględnie odciągany był przez kolejnych znajomych, nakłaniających go na wspólną kolejkę.

Załatwiali sprawę za mnie, upijając go.

— Ale co to w ogóle za teoria, że pingwiny nie mają kolan? — dopytałam Stylesa, a ten przeczesał palcami włosy i zerknął z namysłem w bok, by wolną dłonią rozmasować miejsce u nasady nosa.

— No ale Effy, mają czy nie mają tych kolan? — ciągnął uparcie, rozglądając się za jakimś sprzymierzeńcem absurdalnych hipotez. W końcu poderwał się z kanapy, rozkładając ręce na widok zbliżającego się do nas Irlandczyka; Niall objął go w pasie, pozwalając Haroldowi na perfidne obmacanie się po tyłku, co skomentowałam rozbawionym śmiechem. — Niall, ona nie chce ze mną poważnie rozmawiać, czuję ból, powolną agonię i chrupki serowe.

— Chodzi o pingwiny? — zgadł blondyn, a potem pokiwał pobłażliwie głową na przyjaciela, poklepując go po plecach. Najwyraźniej nie byłam pierwszą, którą Harry prosił o opinię w tej kwestii. — Dalej uważam, ze ich nie mają, ziom.

Kiedy Styles zdecydował się w końcu zahaczyć o lodówkę i znaleźć coś do przegryzienia, Niall opadł obok mnie na kanapę i objął mnie ramieniem. W porównaniu do Harrego trzymał się zaskakująco dobrze, co jednak nie świadczyło o jego trzeźwości. Korzystając zatem z tego, że był teraz zwyczajnie łatwym celem, przesunęłam się nieco bliżej i przytuliłam do jego boku, opierając głowę w zagłębieniu pod jego obojczykiem.

— Znów skończy się na tym, że będę musiał ci wzywać taksówkę — mruknął rozbawiony, a ja szczerze zaśmiałam się z tego nawiązania do naszego pierwszego spotkania.

— Zawsze możesz przenocować mnie na kanapie — podrzuciłam lojalnie, by po chwili odegrać rolę zawstydzonego własnym pomysłem dziewczątka i spuścić pokornie głowę. — Jeju, zapomnij, co ja gadam.

— Moja kanapa jest niewygodna — zauważył Niall, wzruszając lekko ramionami, a ja przybiłam sobie wewnętrzną piątkę. Miałam miliard razy do czynienia z tego typu cwaniaczkami, proponującymi mi po imprezach własne łóżka. Najwidoczniej nawet tak sympatyczny Irlandczyk pozostawał pospolitym bawidamkiem, wykorzystującym każdą okazję do przelecenia laski. — Wolałbym, żebyś bezpiecznie wylądowała w domu.

Co?

Zaskoczył mnie. Odsunęłam się od niego, na krótką chwilę zapominając, że mam udawać pijaną i chętną. Szybko jednak ściągnęłam z ust zdziwiony grymas, wypychając dolną wargę i opuszczając kąciki ust, tak by całą sobą zmusić go do utopienia się w wyrzutach sumienia.

— Mam wyjść?

— Co? Ef, nie, cze... — Z manierą damy podniosłam się z kanapy i podreptałam w stronę łazienki. Nie chodziło tu nawet o to, że w jakikolwiek sposób mnie zranił (choć z pewnością moja próżność nie została specjalnie połechtana). Musiałam trzymać się swojego planu, odhaczać kolejne punkty z listy. Od dłuższego czasu świadomie ignorowałam przyglądającą się mi grupkę kobiet, których niezadowolenie kazało mi przypuszczać, że moja obecność jest im wyjątkowo nie na rękę. Rozpoznając w nich parę modelek, czekałam tylko na właściwy moment dorwania ich w jakimś ustronnym miejscu i poprowadzenia rozmowy; skoro zaś zwartym tłumem wlewały się właśnie do pokaźnych rozmiarów toalety, zamierzałam wślizgnąć się za nimi.

Kaktus || n.h. || ✓Where stories live. Discover now