Rozdział 6

2K 107 28
                                    

Właśnie pakowalam swoje rzeczy do walizki , gdy uświadomiłam sobie że nie wysłałam Jasonowi pocztówki. Nie dlatego że nie chciałam , tylko przez cały tydzień próbowaliśmy się zgrać . Z pokoju wychodziłam rano a wracałam padnięta wieczorem. A gdzie ta cała zabawa o której mówił Justin? Teraz jedziemy do Nowego Yorku i nie sądzę że tam będziemy się bawić. Skończyłam się pakować i postanowiłam zejść na śniadanie , Lucy i prawdopodobnie cała reszta jeszcze spała wiec przynajmniej raz mogłam zjeść w spokoju. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach po czym skręciłam w prawo do stołówki. Szybko zabrałam się za jedzenie , którego było tak dużo ze ledwie mieściło się na talerzu. Byłam zbyt zajęta jedzeniem żeby zauważyć że ktoś przysiadł się do mojego stolika.
- Widzę że jesteś głodna. - powiedział
Podniosłam wzrok znad talerza jajecznicy i zobaczyłam , bo kto inny mógłby to być , Justina. Po prostu świetnie że nie mogę zjeść śniadania bez paplaniny o nim i bez niego.
- Bardzo dobra jajecznica. - kontynuował
- Taaa...
- Jak ci się spało ?
- Proszę czy możesz przestać , nie możemy choć raz zjeść w ciszy i spokoju ?
- Jasne , sorry. - wydukał
Jednak parę minut później zrobiło mi się głupio ze tak się zachowałam.
- A więc jedziemy do NYC ?
- Tak. - uśmiechnął się delikatnie
- Lubisz to miasto ?
- Szczerze to nie bardzo. Jest za sztywne , same banki i korporacje, a gdzie kluby , plaże. Aczkolwiek jest tam jeden świetny klub "blue rose " musze cie kiedyś do niego zabrać . Jest po prostu genialny poza tym podają tam najlepsze na świecie drinki. No może z tymi najlepszymi na świecie to przesadziłem ale ...
- Hej , spokojnie nie zapomnij oddychać.- przerwałam mu bo za bardzo się podekscytował.
- Sorki.
Po chwili milczenia znowu się odezwał.
- Przepraszam za to w sali ... no wiesz , nie chciałem być wścibski.
- Nie szkodzi , ja też nie powinnam się tak zachować.
- Nie , ty miałaś....
- Myślałam że temat jest skończony ? -przerwałam mu
- Sory. - szepnął pod nosem.
Odeszłam od stołu i odniosłam mój talerz. Gdy wychodziłam ze stołówki zauważyłam piękny długi rudy kucyk , co oznaczało że Melissa juz się do niego dosiadła.

***
- Jak mogłaś ?! - wykrzyczała Lucy
-Co znowu ? Źle zakrecilam pastę czy co ?
- Nie! Chodzi o Justina!
Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.
- Chodzi ci o śniadanie?
- Tak ! Jak mogłaś go tak potraktować?
- Nic nie zrobiłam !
- Dziewczyny mówią ze na niego krzyczałaś!
-Nie krzyczałam!
- Tak jak teraz na mnie "nie " krzyczysz?
- Ugh. Nie mam na to siły. - skierowała się w stronę drzwi.
- No jasne , jak coś jest źle to wychodzisz. On dał ci szanse , dał szanse żebyś w końcu mogła robić to co kochasz , a ty tak mu się odwdzięczasz?
- Lucy jesteś moją przyjaciółką , a ufasz jakimś obcym laskom. Dzięki wielkie za zaufanie.
Wyszłam z pokoju. Na fotelu przed naszym pokojem siedziała Melissa i jakaś inna dziewczyna , której imienia nie pamiętałam. Gdy mnie zauważyły spojrzał na mnie krytycznie i wróciły do poprzedniego tematu rozmowy.
Zeszłam na dół do sali baletowej i zaczęłam się rozciągać. Po paru minutach do sali wszedł Nick.
- Oo! Nie spodziewałem się tu nikogo.
- Przeszkadzam ci?
- Nie no co ty! Miło mieć towarzystwo od czasu do czasu. - uśmiechnął się ciepło - więc... krzyczałaś na niego ?
- Znowu ? - przyłożyłam czoło do podłogi w geście bezradności. - Nie krzyczałam na niego.
- Wierze ci.
- Na prawdę? - Podniosłam głowę ze zdziwienia.
- Na prawdę. Nie wierzę w nic co mówi Melissa.
- Jesteś chyba jedyna osoba , która jej nie wierzy. Nawet moja przyjaciółka ma do niej bezgranicznie zaufanie.
- Nie martw się szybko się na niej przejedzie.
-Skąd wiesz ?
- Bo to moja była .
- O matko ! - powiedziałam z oczami wielkimi ze zdziwienia.
- No wiem.
- Taki fajny chłopak i taka....
- Sucz. - dokończył za mnie.
- No właśnie. Jak to się stało ? - zapytałam kiedy zaczęłam rozciągać się do szpagatu.
- Znamy się właściwie od dziecka. Potem zaczęliśmy wspólnie imprezować i tak jakoś wyszło .
- To czemu już nie jesteście razem ?
- Justin. Pol roku temu wiedziała o naborach i wtedy ze mną zerwała. Chciała być wolna dla niego. - mówił o tym tak spokojnie jakby to nie dotyczyło jego.
- To czemu ty tez tu jesteś. Chciałeś być bliżej niej ?
- Taki był zamysł ale potem postanowiłem odrobinę popsuć jej życie i przy okazji zarabiać z tego gruby hajs.
Zaśmiałam się pod nosem , gdy nagle do sali wszedł Justin.
- Ćwiczycie? - zapytał uśmiechając się.
- Tak. - odpowiedziałam
- To fajnie . Czy mógłbym cie na chwile prosić ?
- Coś się stało ? - spytałam "zdziwiona"
- Po prostu musze coś z tobą wyjaśnić.
- Okej to mów.
Justin dyskretnie spojrzał na Nick'a .
- Mów śmiało . Nie mam przed nim tajemnic. - puściłam Nick ' owi oczko.
- Chodzi o tą całą plotkę , że na mnie krzyczałaś , nie miałem z tym nic wspólnego.
- Doprawdy ? - zapytałam sarkastycznie
- Tak . Melissa słyszała naszą rozmowę i chyba źle ją zrozumiała.
Nick parsknął śmiechem lecz po chwili się opanował.
- Mam zamiar powiedzieć o tym zespołowi na dzisiejszej próbie.
- Rob co chcesz. - wzruszyłam ramionami.
- Ale wszystko ok ?
- Jest ok.
Po czym wyszedł z sali.
- Ej chodźmy gdzieś. - zaproponował Nick.
- Za chwile jest obiad , nie wytrzymam bez obiadu.
- Dasz rade , na krótki spacer .
- Słyszysz to?
- Co ?
- Burczy mi w brzuchu ! Idziemy na obiad.
Oboje wybuchneliśmy śmiechem i udaliśmy się na górę. Porzegnalam się z nim przed moim pokojem.
- Za 20 minut przy stołówce . - rzucił na pożegnanie i poszedł w kierunku swojego pokoju.
Gdy weszłam Lucy siedziała na łóżku i czytała magazyn. Nie odezwała się ani nawet nie podniosła wzroku gdy drzwi się otworzyły.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej biała koszulkę na ramiączka , krótkie spodenki i świętą bieliznę poczym poszłam pod prysznic.

***
- To co ? Idziemy ? - zapytałam Nicka.
Weszliśmy do stołówki , nikogo jeszcze nie było.
Usiedlismy przy stoliku przy oknie i w ciszy jedliśmy nasze obiady. Po chwili do sali wszedł Justin i usiadł ze swoimi dwoma pomocnikami przy stoliku niedaleko nas . Potem do jadalni weszła Lucy . Popatrzyła na mnie po czym usiadła przy stoliku daleko od nas , następnie zaprosiła do niego Melisse.

***
Wieczorem Justin zwołał zebranie w sali baletowej.
- Mam nadzieje ze wszyscy już są . Wiec naszym następnym przystankiem będzie Nowy York. Tam zaczniemy się przygotowywać do pierwszego koncertu. Zasady są te same , nic się nie zmienia. Wyjazd jutro o 9.30 , po śniadaniu. I to właściwie wszystko na ten temat ale mam jeszcze jedna ważna informacje. Doszła do mnie plotka że między mną a jedną z dziewczyn doszło do kłótni. Żadna taka sytuacja nie miała miejsce , chce żeby to było jasne. Dlaczego o tym mówię ? Bo nie chce spin w zespole dlatego wolałem o oczyścić atmosferę. Dzięki i dobranoc.

Parę osób odpowiedziało mu dobranoc , ja rzuciłam mu tylko lekki uśmiech , mówiący : dzięki. Poczym poszłam do pokoju .
Lucy jeszcze nie było więc skorzystałam z okazji i wzięłam długi, ciepły prysznic. Gdy skończyłam się myć Lucy nadal nie było. Postanowiłam więc pójść spać gdyż było już późno. Ale nie mogłam zasnąć . Za dużo myślałam o Lucy , o Nicku, o Melissie, o Justinie.
Spojrzałam na zegarek. Było już grubo po 3 , wiec przekrecilam się na bok i ułożyłam w wygodnej pozycji do snu. Chwilę potem do pokoju weszła Lucy i poszła pod prysznic a ja zasnelam.

Hejka , wiem nie było mnie długo. Nie miałam zamiaru kontynuować tego fanfica ale moja przyjaciółka , przy okazji wielkie dzięki Sara , pokazała mi ile komentarzy zostawilyscie pod ostatnim rozdziałem. Postanowiłam więc że dam temu opowiadaniu jeszcze jedna szanse i napisałam rozdział. Bardzo pomocne dla mnie wasze komentarze . Piszcie co wam się podoba a co nie ,żebym mogła poprawić jakieś moje błędy. Poza tym wasze komentarze mega motywują mnie do pisania kolejnych rozdziałów. 😊
Buziaczki 😙
Jinx

Zagubiony - Justin Bieber fan fictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz