Rozdział 5

2.4K 133 28
                                    

- Bethany szybciej , spóźnimy się!
- Chwieczkę!
- Dlatego zawsze przestawiam ci budzik.
- To czemu nie zrobiłaś tego tym razem?!
- Ugh!
- Możemy jechać. - oświadczyłam wychodząc z walizką z pokoju.

*

Gdy dotarłyśmy na miejsce, autokar na szczęście jeszcze nie odjechał. Szybko włożyłyśmy nasze bagaże do luku i wsiadłyśmy do autokaru. Justin siedział na miejscu za kierownicą.
- Hej, dobrze że jesteście. - powiedział z uśmiechem.
- Nie spóźniłybyśmy się , gdyby nie pewna osoba. - ostatnie dwa słowa powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Grupo! - tym razem zwrócił się do wszystkich w autokarze - To jest Bethany, a to Lucy.
Usiadłyśmy w czwartym rzędzie za kierownicą. Przed nami siedział Nicolas. Bardzo zabawny brunet o brązowych oczach. Przed Nick'iem siedziała Tiffany. Ma ładną twarz , długie rude włosy i piękny uśmiech. Ale jej oczy są bardzo zimne i nie wyglądają przyjaźnie. Fakt że zajęła miejsce zaraz za Justin'em świadczył o tym że chyba na coś liczy.
Przedstawił mi się cały zespół w sumie jakieś 18 osób , ale i tak ich wszystkich nie zapamiętam.
Przez resztę podróży czytałam książkę i słuchałam muzyki.

*

Stałyśmy przed pokojem 117. Lucy otworzyła drzwi i przeszłyśmy przez krótki przedpokój. Prowadził on do dużego pokoju z wielkim łóżkiem , szafą i toaletką.
- Wychodzi na to ze śpimy razem. - poinformowałam Lucy.
Blondynka wyszła z łazienki.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę się , niezmiernie.
- Została godzina do kolacji , wiec lepiej się rozpakujmy.
-Nie chce mi się. - powiedziałam i rzuciłam się na łóżko.
-Tak , wiem że 8 godzinna podróż mogła być męcząca, ale nie łap lenia bo od jutra zaczynamy ostro trenować.
-Nie , nie o to chodzi. Nie chce mi się tu być.
-Żartujesz? Zostałyśmy wybrane spośród miliona dziewczyn które chciałyby z nim tańczyć , a ty teraz mówisz że nie chcesz? Zresztą popatrz na to tak. Justin napewno zna dużo sławnych choregrafów , a jeżeli się spodobasz to może do jednego cie wezmą.
-Masz rację Lucy. Dziękuję , jesteś wspaniałą przyjaciółką. - przytuliłam ją.
-Wiem to! A teraz marsz do roboty.
Rozpakowałyśmy się szybko i zaczęłyśmy przygotowywać się do kolacji.
-Myślisz że którą powinnam założyć? - powiedziała trzymając w ręku czerwoną i niebieską sukienkę.
-Myślę że żadną. I nie rozumiem czemu się tak stroisz.
-Może dlatego , że za chwilę będę jadła kolacje z drugim najseksowniejszym człowiekiem na świecie.
-Jesteś nienormalna. - podeszłam do szafy i wyciągnęłam jeansy z dziurami na kolanach i białą koszule z lejacego materiału.
-To w takim razie pójdę w czerwonej.

*

Po kolacji Justin zaprosił nas do sali baletowej.
- To w takich miejscach jak to będziemy spędzać większość naszego czasu. Ale pamiętajcie że jesteśmy młodzi i trzeba znaleźć też czas na zabawę. No to może przejdziemy do formalności. Tu macie grafik który będzie praktycznie zawsze stosowany , nie ważne czy bdziemy w Maroku , Bostonie czy nawet w Tokio. - jeden z jego pomocników rozdał kartki - poza tym mam tu zasady. W dużym skrócie , możecie robić wszystko oprócz publikacji naszych układów , opuszczania treningów i romansowania z innymi członkami grupy.
- A ty jesteś członkiem zespołu ? - spytała zalotnie ruda piękność.
- Tak ja też jestem częścią zespołu. - zaśmiał się lekko Justin.
Większość dziewczyn zrobiła smutne minki.
- Teraz wystarczy że się na tym podpiszecie i jesteśmy zespołem na tą trasę koncertową.
W kolejce po podpis byłam ostatnia. W sali zostałam tylko ja i on i gdy po podpisaniu się chciałam wychodzić, zawołał mnie.
- Beth! Poczekaj chwile.
- Nazywam się Bethany.
- No dobrze , a więc Bethany , poczekaj chwile , bo chyba zdałem z ciebie źle wymiary.
- Jak to ?
- Mam tu napisane że masz 125 cm wzrostu.
- Ahmmm.
- Mógłbym jeszcze raz cie zmierzyć .
- Naturalnie . - powiedziałam sztucznie się uśmiechając.
Zabrał się do mierzenia.
- A więc , Bethany , Lucy to twoja przyjaciółka?
- Tak , mieszkamy razem od 2 lat.
- Tylko we dwie ?
- Tak .
- To co zrobicie z mieszkaniem, no wiesz ta trasa nie jest krótka.
- Nie wiem , to mieszkanie Lucy . Ona zadecyduje co z nim zrobi.
- A czemu wyprowadziłaś się tak szybko z rodzinnego domu ?
- Po prostu nie chciałam siedzieć rodzicom na głowie, poza tym musiałam.
- Czemu musiałaś?
- Chciałam iść do akademi baletowej , ale rodzice się nie zgadzali.
- Wiec wyjechałaś?
- No.
- To jak byłaś w akademi baletowej to pewnie nie miałaś czasu na chłopaków ? Nagle uświadomiłam sobie , że powiedziałam mu za dużo.
- A co ty taki ciekawski? Masz już te wymiary?
- Tak mam , ale słuchaj ja nie chciałem...
Wyszłam z pokoju.

Zagubiony - Justin Bieber fan fictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz