Obudziłem się w środku nocy.Poszedłem do kuchni i wziąłem sobie szkankę mleka. Położyłem pustą na stole.Podłoga była strasznie zimna . Szedłem do swojego pokoju kiedy usłyszałem jak ktoś krzyczy:
-Nie!Proszę!Nie!-To był Mitch.Krzyczał i szarpał się podczas snu. Usiadłem obok jego łóżka. Pogładziłem go w policzek a on otworzył oczy.
-Koszmar?-Pokiwał głową ,wytarłem kciukiem łzę na jego policzku.-Nie martw się.Jestem tutaj dla Ciebie-Uśmiechnąłem się próbując go rozluźnić .
-Dzięki Scotty-Odwzajemnił uśmiech.Kiedy się do mnie uśmiechał zawsze czułem się dziwnie.
-Co Ci się śniło?-Zapytałem.
-Mhh- Widziałem że chce uniknąć odpowiedzi.
-Nie martw się. Jeśli nie chcesz mi mówić to nie musisz tego robić. zawołaj mnie kiedy będziesz mnie potrzebował-
Znowu przytaknął,poszedłem do swojego pokoju.Nie mogłem zasnąć . Usłyszałem jak Mitch otwiera drzwi i zobaczyłem jak staje w progu.Włączyłem światło i spojrzałem na niego.
-Scott...Mogę dziś spać z Tobą?
-Oczywiście że możesz kotku, zawsze kiedy będziesz chciał.-Zrobiłem dla niego miejsce i szeroko się uśmiechnąłem.
-Dobranoc Mitchie
-Dobranoc Scott- uśmiechnął się. Chciałem zgasić światło ale Mitch wyszeptał:
-Scott śniłeś mi się ty i ja -Zrobił długa przerwę .Nie chciałem go popędzać.Potrzebował czasu. -Krzyczałeś na mnie .Chciałeś mnie zostawić. Powiedziałeś że mnie nienawidzisz...Czy to prawda? Odwróciłem się twarzą do niego i pogładziłem go w policzek.Robiłem to kiedykolwiek mogłem.
-Mam nadzieje że żartujesz Mitch...Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie! Jesteś moim najlepszym przyjacielem i nigdy cię nie opuszczę.
Nastąpiła chwila ciszy . Uśmiechnąłem się do niego i pocałowałem go w czoło.Wyczułem że też się uśmiecha.
-Jesteś moim życiem .Nie chce żebyś mnie zostawił.
-Zaufaj mi. Nigdy Cie nie opuszczę Mitchie.-Przytuliłem go.
-Scott...bo ja chce powiedzieć Ci coś jeszcze.-Wyszeptał.moje serce zaczęło bić szybciej.
-Tak?
-Kocham Cię-Na chwile zapomniałem jak się oddycha.-Przepraszam...Jestem idiotą...nie miałem tego na myśli. Jestem taki głup...-uciąłem jego zdanie całując go.
-To ja byłem głupi bo kocham cię już od dawna i bałem się to tobie powiedzieć...Przepraszam-Powiedziałem.
-Bądźmy razem głupi.-Pocałował mnie a potem się roześmiał.-Dobranoc Scott.
-Dobranoc Mitch .Obiecuje że nigdy Cię nie opuszczę.