Gdy weszliśmy do budynku z napisem u góry "Pizza Hut" Po szukaliśmy miejsca. Gdy już znaleźliśmy stolik (co było trudne) dla 6 osób. Musialem ostatecznie dostawić sobie stołek. Gdy kelner do nas podszedł zamówiliśmy największe 3 pizze z peperoni. 2 z szynką i pieczarkami i 1 wegetariańska która była dla Matta.
Każdy mówił coś osobie tylko nie ja. Po krótkiej chwili wszystkie oczy poleciały na mnie. Co znaczyło ze ja mam teraz coś o sobie mówić.-Coś ty taki tajemniczy?- zapytała Anne.
-Co..co? -zapytałem śmiejąc się z siebie.
-Powiedz coś o sobie.-powiedziała Samantha.
Na jej słowa jeknalem
-A więc...- zawahałem się.
W mojej głowie pojawił się plan jak co powiem.
-Nie lubię pizzy. - po tych słowach opuszczających me usta wybuchnelismy gromkim śmiechem co zwróciło uwagę połowy osób w Pizzerii.
Po krótkiej ciszy odezwała się Layla.
-Mam szalony plan- powiedziała i się uśmiechnęła tajemniczo.
Samantha która ją najlepiej znała odpowiedziała
-Layz nie. Nie pojedziemy do kucykolandu.
I znowu wybuchnelismy śmiechem. Miałem farta nie prosili mnie o to żebym coś o sobie powiedział.
Nawet nie zauważyliśmy kiedy kelner przyniósł pizze bo byliśmy zajęci rozmowa.
Gdy wziąłem kawałek pizzy odezwał się Jake:
-Ponoć nie lubisz Pizzy. - powiedział i znów było słychać od nas śmiech.Spojrzałem na niego śmiertelnym spojrzeniem i z pewnością gdybym mógł nim zabijać juz by leżał na ziemi.
Ale powiem szczerze tez się śmiałem.***
Wrociwszy ze spotkania odrazu położyłem się spać. Na stawiałem budzik na 3 rano bo musiałem zrobić jeszcze zadania.
***
Gdy wstałem rano wziąłem prysznic.
Lecz nie obeszło się bez poslizgniecia i upadlem na zimna, twardą podłogę, śmiejąc się z siebie. Wyszorowalem zeby i wyszedłem z łazienki siadając nad Chemią. "Jak ja kocham chemię" pomyślałem sarkastycznie i zacząłem odrabiać zadania.**
Gdy odrobilem zadania co zajęło mi trochę czasu poszedłem zjeść śniadanie. Była to oczywiście pizza "Bongiorno". Wyjąlem ją z lodówki i wsadzilem do mikrofalówki. Od czekałem chwile i wyjąlem pizze.
Odstawiłem jeden kawałek, a resztę zjadłem. Spojrzałem ma godzinę była 6:30 miałem czas. Szkole mam o 7:20 wiec spokojnie. Wdrapalem się na górę do mojego pokoju i sprawdziłem jeszcze raz czy wszystko mam spakowane.
Moja matka jak zwykle w delegacji. Wziąłem plecak spakowalem ostatni kawałek pizzy i wyszłem z domu.
Gdy byłem już na świeżym powietrzu była godzina 6:50.
Pobieglem w stronę przystanku. Autobus miałem na te godzinę więc przyspieszylem kroku w takim stopniu ze bieglem. Pojazd juz miał odjeżdżać szybko skoczyłem i nacisnąlem przycisk dzięki któremu weszłem do środka. Rozgladalem się za siedzącym miejscem. Gdy moim oczom pokazało się wolne miejsce zobaczyłem ze obok siedzi jakaś dziewczyna. Postanowiłem ze i tak usiąde. Gdy podeszlem do tego miejsca usiadłem. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę. Brunetka miała kolczyk w nosie. Odezwałem się do niej:
-Hey Layz nie mówiłaś ze dojeżdżasz autobusem.
-No nie mówiłam ale co miałam powiedzieć "Hey wiecie że ja dojeżdżam autobusem" a z reszta ty tez nie mówiłeś.- powiedziała po czym uśmiechnęła się radośnie.
I o to tak przegraliśmy całą drogę.
Jechaliśmy około 15 minut.
Razem wysiedlismy z pojazdu i się rozstalismy bo miałam gdzieś indziej szafki.
Otwarlem swoją szafkę wkładając nie potrzebne rzeczy do niej po czym ją zamknąłem i Podreptalem pod sale 123. Yepp ukochana sala chemiczna. wodzilem wzrokiem po korytarzu skanując każdy milimetr.
Nagle moje tęczówki napotkamy piwne oczy Blondynki o bladej karnacji.
-Hey Sam.
Przywitałem się a ona nie odpowiadając objęła mnie na przywitanie.
-Boże widziałeś te buty Kortnej ? Normalnie boskie. Ale co ty się tam znasz.
-Znam się - udawałem obrazonego- te buty owszem są ładne ale Angela ma ładniejsze.
Powiedziałem poczym baknolem coś w stylu "pff"
-Haha masz rację ona to ma je śliczne. Dziwne ze się na tym znasz.
-To normalne bo.....-zamilklem.
- Co bo? -zapytała pełna podziwu i ekscytacki.
-To normalka gdy siostra ciągle o takich rzeczach gada.- sklamalem
-Wiesz mnie to raczej nie interesuje moda ale te buty Kortnej i Angeli są boskie.
Po szkole rozbrzmial się dzwonek i wszyscy weszli do sali.***
Po lekcjach udałem się na stołówkę gdy zobaczyłem kolejkę do jedzenia prawie zwróciłem śniadanie. Kolejka byla ogromna. A czemu? Bo było spaghetti. Stwierdziłem ze zjem kawałek pizzy który spakowalem.
Gdy szukałem wolnego miejsca zobaczyłem Anne Matt'a Jak'a Layle i Samanthe. Po machalem do nich i podażylem w ich stronę.
Gdy podeszlem do nich Jake zapytał
-Hey czemu nie wziąłeś spaghetti? -powiedział a ja mu odpowiedziałem
-Nie chce mi się stać w tej kolejce- powiedziałem a on przytaknal
Wyjąlem kawałek pizzy a oni się na mnie patrzyli.
-No co? -zapytałem wybuchajac śmiechem.
Gdy zjadłem pizze kolejka byla mniejsza wiec poszłam po spaghetti.
Przedemna stał Luke. Tak ten Luke Hemmings. Ten który jest cholernie przystojny. Chłopak się obrócił do mnie i uśmiechnął szczerze. Nie było przy nim popularsow dlatego się uśmiechnął.
Przez jego gest lekko się zarumienilem. Zobaczyłem ze Lukey bierze danie sam też podeszlem bliżej i sobie je wziąłem udając się w stronę moich znajomych. Czułem potrzebę powiedzenia komuś o tym jaką mam orientację sexualna. Wydawało mi się ze mogę się z wierzyć tylko Samanth'cie. Gdy byłem blisko tak blisko by słyszeć ich rozmowę a żeby mnie nie zobaczyli, usłyszałem swoje imię wiec chciałem posłuchać jak zapewne rzucają w moją stronę obelgi.
Pierwsza mówiła Samantha:
-Ej Layz powiedz ze ci się Calum nie podoba to się zdziwię przecież widzę jak na niego patrzysz.
-Pff przecież to ty się w nim zakochałas. Pamiętam jak przyszlas do mnie i mówiłaś jaki on słodki i te pe.
-Tia.... Sam my wiemy ze się zapytałas żeby być pewna czy nikt ci go nie odbije- powiedziała tym razem Anne.
Bylem ciekawy gdzie chłopaki.
Wiec odsunąłem się i podeszlem do nich nie wierząc w ich słowa.
-Hey gdzie chłopaki?
-Um... Jake poszedł się odlac a Matthew poszedł do Barbie bo to jego kuzynka i jego matka kazała jej coś przekazać. -odpowiedziała Samantha.
-A to spoko- odpowiedziałem zakłopotany bo bylem z nimi sam na sam.Odwróciłem się do tyłu w poszukiwaniu chłopaków. Widać było ze juz idą w naszą stronę. Przyspieszyli gdy zobaczyli moją skrzywiona twarz. Na moj widok zaczęli się śmiać. Gdy już byli przynas Jake zapytał się
-Cal jak tam malowanie paznokci. -Oburzylem się na jego słowa i odpowiedziałem
-Pff moje paznokcie nigdy nie dotkną tego czegoś powiedziałem wymachujac rękami idk panienka pokazująca na błoto.
Wybuchnelismy poraz kolejny śmiechem.
-Ej bo jutro moi rodzice wyjeżdżają możemy zrobić imprezę. -zagadnela Anna
-Chętnie wpadnę - powiedziałem.
Po czym każdy zaczął się zgadzać. - Przyjdźcie o 15:00.
:::::::::::::::::::::::::::::
Ludziki wy moje.
Rozdział do połowy pisałam sama bo osoba z którą pisałam zrezygnowała :'(
Jeżeli się podoba bądź nie podoba napisz w komentarzu i daj gwiazdkę.
No i z powodu że piszę sama wiec stawkę powiekszamy.
(2 ☆★ gwiazdki 10 °°°°°°°°°° wyświetleń.) BĘDZIE NEXT.