Eight

194 21 8
                                    

Misty's POV.

Zaskoczyłam z drzewa, z którego obserwowałam walkę przy naszym sztandarze i gdy znalazłam się już na ziemi wyciągnęłam strzałę. Przyłożyłam ją do cięciwy i po chwili wystrzeliłam z zawodową precyzją, a ta zaświeciła się na niebieski kolor i wbiła się w bluzkę dziewczyny od Aresa, przez którą ta nie mogła się ruszyć.
Podczas gdy może z siedem osób oglądało to z podziwem mnie otoczyła łuna księżyca. Moje włosy zmieniły kolor na bardzo jasny i zimny blond, wzrok wyostrzył się, ale przysłonił go niebieski pryzmat, Słuch również był czulszy. Chciałam podejść do dziewczyny, ale upadłam na ziemię nie mogąc złapać oddechu. Po chwili była tylko ciemność.

Henry's POV.

Jak zwykle wszyscy mnie zignorowali i dali najnudniejsze zadanie i zarazem najstraszniejsze... Kazali mi stać i pilnować obok strumyka! A jak wszyscy moi przyjaciele wiedzą, nienawidzę wody.

Gdy tylko w oddali zobaczyłem Percy'ego - syna boga mórz - zerwałem się na równe nogi i wyjąłem z kieszeni przenośną pułapkę, którą sam stworzyłem. Rzuciłem ją pod nogi brunetowi, ale ten zdarzył ją ominąć.

Zakląłem po starogrecku (swoją drogą, skąd ja znam ten język?) i zacisnąłem pięści. Wokół nich pojawił się ogień, lecz się tym nie przejąłem. Obserwowałem jedynie syna Posejdona, który stanął po drugiej stronie strumyczka i w niemałym szoku odwzorował moje ruchy, z jedną różnicą. Wokół jego dłoni była woda.

Oboje naparliśmy na siebie tymi kontrastującymi ze sobą żywiołami, podczas gdy na około nas zbierał się coraz to większy tłum. Gdy zauważyłem, że chłopak stracił już wszystkie swoje siły przerwałem atak, a mnie otoczyła dziwna czerwona tarcza, w tym samym momencie mój wzrok stał się czerwony, jeśli mogę to tak ująć. Po chwili była już tylko ciemność.

Alex's POV.

Siedziałem sobie grzecznie na drzewie, aż tu nagle podchodzi do mnie jakaś bardzo urocza i zniewalająco kusząca driada... No cóż, powiedzmy, że na kilka minutek mogłem opuścić straż...

Od razy, po tej...Yyy... Rozmowie... Wróciłem na stanowisko i od razu w oczy rzucił mi się brak sztandaru. No super, wręcz zajebiście!

Pomyślałem o tym, że chcę zobaczyć gdzie się znajduje i uniosłem się bardzo wysoko nad ziemię, mniej - więcej na wysokość księżyca. "Och, okej. Niżej, proszę?" - pomyślałem i już po chwili znajdowałem się nad lasem obserwując Percy'ego uciekającego ze sztandarem w stronę rzeki. Wzrok przysłonił mi złoty pryzmat i wszystko widziałem w tym właśnie kolorze. Wysunąłem przed siebie rękę i skupiając się na brunecie pomyślałem o słońcu. Chłopak padł jak długi i przez chwilę leżał na ziemi zamroczony. Tymczasem ja spadałem na ziemię, a ostatnim, co zobaczyłem było wschodzące słońce. Po chwili byłam już tylko ciemność.

Amber's POV.

Przyglądałam się córkom Afrodyty, które plotkowały o chłopakach z domku Hermesa kilka metrów ode mnie, a nie tak korciło, żeby dołączyć do ich rozmowy, ale musiałam dzielnie stać na straży. Alex zamiast mi dotrzymywać towarzystwa poszedł z jakąś puszczalską driadą i nadal nie wraca. Zostałam sama.Zobaczyłam jak z krzaków wychodzi przystojny chłopak - Colin Mayers - o którym tak żywiołowo opowiadałam Katie (tylko ja mogę ją tak nazywać!) podczas gdy ona mnie ignorowała. A myślała, że tego nie widzę, phi!

Chłopak podszedł po chichu do sztandaru i najwyraźniej nie zauważył, że go obserwuję, bo chciał go świsnąć. Stanęłam za nim i chrząknęłam, by zwrócić jego uwagę. Odwrócił się i przez chwilę na jego twarzy widać było zakłopotanie, ale szybko minęło i zastąpił je pewny siebie uśmieszek.

- Cześć, słońce. Przyszedłem, bo chciałem się zapytać, czy nie poszłabyś ze mną na plażę wieczorem, co? - zapytał, a ja miałam wrażenie, że wybuchnę śmiechem. Dupek. Głupi dupek.

- Wiesz, niestety nie mogę, mam inne plany. - mrugnęłam - Może odsuniesz od tej flagi, cokolwiek to jest, i pójdziesz, hmm? - zatrzepotałam rzęsami, a oczy chłopaka stały się puste. Bez słowa odszedł. Niestety ja nie miałam tyle szczęścia, bo w jednej chwili wszystko co widziałam, stało się różowo - czerwoną plamą. Potem była już tylko ciemność.

***

Wow, od prawie dwóch miesięcy nie było rozdziału, za co bardzo przepraszam :( Aczkolwiek moją aktywność można zobaczyć w innych opowiadaniach, do których serdecznie zapraszam! :D

PS. Macie dłuższy niż zazwyczaj rozdzialik ;)

PS2. Ktoś tu w ogóle jeszcze jest?







Zaginieni BogowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz