Two

227 20 2
                                    


Kat's POV.

- Jak...? - szepnął cicho Henry.

- Zmywamy się! - krzyknęłam będąc już w biegu. Po chwili dołączyła do mnie reszta i razem wpadliśmy przez zepsute, rozsuwane drzwi, do super marketu z wypalonymi, kiedyś świecącymi literami oraz porozrywanymi plakatami. - Bierzcie wszystko co jest! - powiedziałam zdyszana.

Wyjęłam z kieszeni jednorazowe siatki i zaczęłam wpakowywać do niej całą żywność.

- Kat? - zapytał mnie w pewnym momencie Henry.

- Hm? - zapytałam, nie odrywając się od pracy.

- Skąd wiesz, że są to...bogowie...? - przy ostatnim słowie niemal pisnął, na co Mis się zaśmiała.

- Nie jestem pewna, ale wiem, że to nie jest jakiś tam przypadek. Zauważyliście, że od ponad dwóch lat nie ma dnia? Południa? Ciągle jest noc, czyli moment, w którym wszystko się zaczęło. ... Moment, w którym wszystko się zaczęło... Na na na na... - zaczęłam bezsensowne nucie jakąś piosenkę.

Alex parsknął śmiechem - My tu rozmawiamy o poważnych sprawach!

- O, a ja nie jestem poważna?! - oburzyłam się.

- Ja tam lubię noc. - mruknęła pod nosem Misty, która akurat przechodziła obok mnie.

- Uch, znalazłam takie książki w bibliotece... O półbogach... - powiedziałam niepewnie gdyż ów książki były ''z lekka'' nie na temat.

- Co tam było? - spytała Amber.

Wyszliśmy już ze sklepu i powoli, w cieniu budynków, szliśmy w stronę naszej kryjówki. Na ulicach było cicho, ale nie pusto. Były tu po rozbijane samochody; wywrócone, a nawet rozkładające się ciała.

- Umm... Nic takiego, nic... - nagle uznałam powiedzenie im prawdy za totalne głupstwo.

- No po... - przerwał jej ogłuszający ryk wydobywający się zza nas. Obróciłam się i zobaczyłam trzy cyklopy i jednego piekielnego ogara. To było jasne, że nie damy sobie rady, ale na szczęście (lub nie) nie nas atakował, tylko jakieś rodzeństwo starsze od nas. Wszyscy naraz puściliśmy siatki, a te poleciały na ziemię z głuchym łoskotem, który zwrócił ich uwagę na nas.

Wyciągnęłam Cierpienie i naskoczyłam na pierwszego cyklopa. Wbiłam sztylet mocno w klatkę piersiową i rozcięłam go na dwie części, zjeżdżając w dół. Już po chwili został z niego tylko szary proszek, tak jak z dwóch następnych , którymi zajęła się reszta.

- Dziękuję - wychrypiała blondynka o szarych oczach

- Jestem Annabeth Chase. - podała mi rękę, którą po chwili wahania uścisnęłam. Razem z bratem zabiła piekielnego ogara, a i bym zapomniała... Wiecie, skąd wiem, co to za potwory? Właśnie z tych książek ''nie na temat''...

- A ja Kathryn Cindallare*.

- Kopciuszek? - zaśmiała się, a ja zgromiłam ją wzrokiem.

- Niestety. - ucięłam.

- Jestem Alex Sunshine. - uśmiechnął się promienie chłopak, jak to miał w zwyczaju.

- A ja Amber Love. - mruknęła obojętnie blondynka. Biedna, nie lubi poznawać nowych ludzi...

- Misty Shadow. - rudowłosa spojrzała na Annabeth nieufnie, czego ta zdawała się nie zauważać i nadal uśmiechała się ciepło.

- Henry Stark. - przedstawił się ostatni i nie dodał już nic, tylko włożył ręce do,kieszeni, zapewne szukając jakiegoś fragmentu maszyny do zabawy.

- Herosi, zabieramy was do Obozu...

***

*Cindaralle - Kopciuszek


Zaginieni BogowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz