myśli
Gdy zanurzył głowę poczuł delikatne szarpnięcie i chwilę później zobaczył, że jest wieczór i znajduje się przed drzwiami jakiegoś domu a obok niego stoi Dumbledore z postacią ukrytą pod kapturem. Zauważył tylko, że osoba skryta pod płaszczem ma sylwetkę mężczyzny. Skądś ją kojarzył ale nie mógł sobie przypomnieć kiedy i gdzie ją widział.
Tymczasem starzec zapukał do drzwi a chwilę potem te otworzyły się ukazując mężczyznę z szopą niesfornych włosów na głowie, okrągłymi okularami nanosie i niebieskimi oczami. Harry miał wrażenie jakby spoglądał w lustro i domyślił się, że oto przed nim stoi jego ojciec.
- Witaj James. - usłyszał jak wita się dyrektor i nie wchodzi jakby na coś czekał – Wpuścisz nas?
- Dobry wieczór dyrektorze. – oparł mężczyzna – Oczywiście, wchodźcie.
Gdy tylko te słowa wyleciały z ust dorosłego coś w powietrzu rozbłysło i zaraz zniknęło. Dumbledore wszedł spokojnie do domu a tajemnicza postać ruszyła zaraz zanim. Harry pospiesznie przeszedł przez ścianę nie chcąc stracić ani urywka rozmowy**.
- Co ciebie i twojego towarzysza sprowadza do mnie? - spytał James gdy wszyscy usiedli na fotelach. A dyrektor zamiast odpowiedzieć spytał się:
- Gdzie Lily?
- U góry kładzie Harry'ego spać. - chłopiec na te słowa głośno wciągnął powietrze z szoku wiedząc, że i tak nikt go nie usłyszy*.
- Przykro mi chłopcze ale muszę to zrobić inaczej nastąpi koniec świata który znamy – z tymi słowami starzec wstał, wycelował różdżkę w mężczyznę i powiedział: – Avada Kedavra!
Ten tylko dzięki swoim umiejętnością szukającego zdołał szybko odskoczyć ale przed kolejnym śmiertelnym zaklęciem już nie. Padł na podłogę ze zdziwieniem i szokiem wymalowanym na twarzy która już nigdy nie będzie miała możliwości zmienić swojego wyrazu.
Harry temu wszystkiemu przyglądał się z niedowierzaniem. Zauważył, że tajemnicza postać się lekko poruszyła ale nie wykonała żadnego konkretnego ruchu w celu powstrzymania starca.
Dumbledore ruszył powoli w stronę schodów a za nim mężczyzna. Harry szybko wbiegł przed nimi na schody na górę i zaczął przeskakiwać po miedzy pokojami w poszukiwaniu matki. Znalazł ją w pokoju na końcu korytarza, właśnie kładła do łóżeczka małego chłopca, gdy drzwi z hukiem wyleciały w powietrze. Do pokoju wszedł dyrektor.
- Odsuń się. - powiedział i wycelował różdżką w Lili
- Nie! - krzyknęła – Nie pozwolę ci zabić mojego dziecka! Dlaczego w ogóle chcesz to zrobić? Czym ci zawinił Harry?!
- Lili, moje drogie dziecko też nie chcę tego robić ale nie mam wyboru. Nie dawno została wypowiedziana przepowiednia. Mówi ona, że to dziecko sprowadzi katastrofę na cały czarodziejski świat. Dlatego chcę to zakończyć zanim się rozpocznie. Zrozum muszę to zrobić.
- Mam ci dać zabić moje dziecko z powodu jakiejś przepowiedni?! Ty chyba już na starość oszalałeś! Nie wiesz nawet czy chodzi na pewno o mojego Harry'ego a mimo to chcesz go zabić. Nie pozwolę ci tknąć mojego dziecka!
Nastolatek przysłuchiwał się temu wszystkiemu z niedowierzaniem.
Więc już wtedy dropsiarz chciał mnie zabić? - pomyślał i poczuł się dumny z powodu zachowania swojej matki,
Był ciekawy jak to się wszystko rozwiąże i jaki będzie miał w tym udział Voldemort. Z rozmyślań wyrwał go krzyk Dumbledora i Lili.
-Avada Kedavra!
- Nie! - i rzuciła się przed promień poświęcając swoje życie za swoje dziecko.
Dumbledore widząc, że kobieta przyjęła na siebie klątwę przeznaczoną dla jej syna potrząsnął w smutku głową i ponownie wycelował w małego Harry'ego.
- Nie pozwolę ci! - ktoś krzyknął od drzwi.
Harry błyskawicznie spojrzał w tamtą stronę i zobaczył że w drzwiach stoi jakiś mężczyzna. Ze zdziwieniem rozpoznał w nim Toma Riddla.
- Nie przeszkodzisz mi. -powiedział starzec, wycelował w dziecko i krzyknął – Avada Kedavra!
W tym samym momencie Voldemort krzyknął jakieś niezrozumiałe słowa i przed chłopczykiem pojawiła się świetlista tarcza. Jednak ta nie była zbyt silna by całkowicie zablokować klątwę zabijającą. Część przebiła się przez tarczę a część się odbiła w stronę wciąż stojącego w drzwiach Toma. Ten nie zdążył odskoczyć.
W jednej chwili na parę sekund połączył się z dzieckiem przez zaklęcie. Riddle czuł bóli nawet nie zdał sobie sprawy, że właśnie cząstka jego duszy odłączyła się od niego i połączyła z Harrym.
Dumbledore i zakapturzona postać zostali na chwilę oślepieni. Nie wiedzieli,że oto właśnie dziecko zostało połączone z najpotężniejszym czarnoksiężnikiem na świcie.
W tym czasie Voldemort krzycząc znikł. Nic po nim nie zostało oprócz różdżki na którą nikt nie zwrócił uwagi.
Harry widział wszystko. Nie mógł oderwać wzroku od tego co się działo przed jego oczami. Zobaczył moment w którym świetlista smuga odłączyła się od mężczyzny, poleciała w jego stronę i wniknęła przez bliznę łącząc się z jego duszą.
Gdy wszystko wróciło do normy Dumbledore wziął krzyczącego chłopca na ręce i powiedział:
-Już spokojnie malutki. Nie wiem jak to się stało ale właśnie pokonałeś Voldemorta. - mówił i cały czas kołysał dziecko by się uspokoiło - Jednak na pewno on powróci by dokończyć swojego dzieła a ja mu nie pozwolę. Tylko ty możesz go pokonać. Muszę się upewnić, że nigdy do niego nie dołączysz.
Powoli malutki Harry uspokoił i zasnął w ramionach starca. W tym czasie drops i tajemnicza postać wyszli przed dom a za nimi podążył szesnastolatek. Zobaczył jak Dumbledore rzuca jakieś zaklęcia idom zaczyna się zawalać. Gdy budynek jest już zniszczony słyszy jak starzec mówi do siebie:
-Teraz wszyscy czarodzieje będą myśleli że jesteś ich zbawcą.Muszę cię umieścić z dala od nich byś jak przyjdziesz do Hogwartu miał mnie za swojego wybawcę. Tylko gdzie cię umieścić tak by później jak będziesz się pytać dać ci jakąś dobrą wymówkę? - zastanawiał się Dumbledore na głos – Już wiem.Umieszczę cię u siostry Lili – Petuni. Ona nienawidzi magi więc wcześniej niż przed swoimi jedenastymi urodzinami niczego się nie dowiesz i będziesz mi bardziej posłuszny.
Harry słysząc te słowa stał jak słup soli z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Widział jak obydwie postacie idą wzdłuż ulicy a następnie znikają z charakterystycznym trzaskiem apotracji.Następnie wizja zaczęła się powoli rozpływać i po chwili znalazł się z powrotem w gabinecie Voldemorta.
-Chodź, położysz się spać. - powiedział mężczyzna – Wiem, że trudno w to uwierzyć i masz wiele pytań. Jednak najpierw się z tym prześpij a rano na nie wszystkie odpowiem.
Tomówiąc Riddle wyszedł z gabinetu i skierował się w stronę swojej sypialni a Harry szedł za nim wciąż nie mogąc uwierzyć w to co zobaczył. Po chwili dotarli na miejsce a Harry nie zwracając na nic uwagi ściągnął buty i runął na łóżko w ubraniu.Chłopak mimo krążących w jego głowie myśli, zasnął z wyczerpania z powodu dzisiejszych wrażeń.
__________________________________________________________
* - chodziło mi o to że jest to tylko wspomnienie więc nie ważne co Harry by mnie powiedział i tak nikt by tego nie usłyszał
** - Harry będąc wspomnieniu może przechodzić przez ściany
__________________________________________________________
Hej wszystkim! W końcu wstawiam nowy rozdział. Ma on aż 1030 słów. Napracowałam się nad nim i macie być mi wdzięczni ponieważ chciałam go wstawić później ale ulitowałam się nad wami i już jest. Mam nadzieję, że się spodobał! A filmik na miły początek dnia dla wszystkich moich czytelników. Pa!
CZYTASZ
Mroczny Harry {porzucone}
FanficJest to opowiadanie mojego i TrustNoOneYou autorstwa. Nie wiem co z tego wyjdzie. W skrócie opowiada jak to Harry przeszedł na stronę Voldemorta. Jest też parring ale jeśli chcecie wiedzieć jaki musicie przeczytać. Zastrzegamy też, że z pisania tego...