2. Witam w piekle.

40.2K 2.7K 286
                                    

  Przeszliśmy przez próg i od razu oślepiło mnie mocne światło. Odwróciłem głowę i schowałem twarz w materiale czerwonej koszuli. Poczułem jak ciepły wiatr targający nieco moje włosy i miły zapach. Był to zapach oceanu, świeżej trawy i kwiatów... Tak wspaniały.

Powoli odsunąłem się nieco od Lucyfera i spojrzałem na otaczający mnie widok... Byliśmy na jakimś wzniesieniu. Staliśmy ewidentnie w jakimś wielkim ogrodzie. Pełno tu drzew i kwiatów. Jeszcze wspaniała altanka, a za nią zobaczyłem rozciągające się piękne miasto. Za miastem zaś morze. Łał...

- Witam w piekle — usłyszałem głos Lucyfera. Nie mogłem oderwać wzroku od tego pięknego widoku... Tak tu wspaniale. Nigdy bym tak sobie nie wyobraził piekła.

- To jest piekło...? A gdzie kotły...? Krew...? Kości? - powiedziałem, przypominając sobie, jak kiedyś mnie tak matka straszyła, gdy się źle zachowywałem. Lucyfer tylko się zaśmiał, uśmiechając...

- Oj mały... Piekło jest jak niebo. To raj... Tylko taki fajniejszy — powiedział, czochrając moje włosy. Traktuje mnie jak dzieciaka... Super.

- Jesteśmy na terenie mojej rezydencji — powiedział po chwili. Objął mnie, trzymając mi rękę na brzuchu. Nie przeszkadzało mi to jakoś specjalnie. Dalej patrzyłem na to, co przede mną. Chce tam iść pozwiedzać...

- Mikaela.... Chodź... oprowadzę cię — powiedział i złapał za rękę... To jest dziwne. I co ja mam teraz zrobić... czuje tylko, jak się rumienię...

Wbiłem wzrok w podłogę... Po chwili byliśmy już rezydencji. Oprowadził mnie po niej całej. Tyle schodów co przeszedłem i korytarzy zwiedziłem, to było więcej niż za życia. Ogólnie cała posiadłość jest wielka i w nowoczesnym stylu.

W końcu weszliśmy do jakiegoś pokoju. Wszystkie ściany są białe prócz jednej. Ona jest krwistoczerwona a przy niej stoi ogromne łóżko z masą poduszek... Przy przeciwnej ścianie stało biurko ze skórzanym fotelem i jeszcze szafa. Jest tu ogromne okno niemal na całą ścianę. Przy nim jest czerwona kanapa i stolik. A no i lustro obok szafy... Rozglądałem się uważnie. Są tu jeszcze inne drzwi... Może łazienka.

- Podoba ci się? - zapytał Pan piekieł. Spojrzałem na niego i z nieśmiałym uśmiechem kiwnąłem głową.

- To wspaniale... Bo to od dzisiaj twój pokój — dodał, podchodząc do mnie bliżej. Ujął w dłoni mój podbródek. Podniósł go, bym spojrzał mu prosto w te magiczne szare oczy.

- Musisz wiedzieć, że jest kilka zasad, które cię obowiązują... - powiedział stanowczo. Przytaknąłem delikatnie, choć blokowała mnie jego dłoń.

- Po pierwsze, nie masz prawa wyjść poza teren rezydencji bez mojej zgody. Po drugie masz się mnie słuchać, jasne? Po trzecie, gdy będziesz niegrzeczny, dostaniesz karę... Po czwarte... - tu zrobił przerwę... Boje się. W dodatku zacząłem się trząść. Przybliżył się do mnie i nieco nachylił.

- Teraz jesteś mój... Tylko mój...- wyszeptał takim seksownym głosem wprost do ucha, owiewając je ciepłym powietrzem... Przeszedł mnie dreszcz, ale taki inny. O Ja pierdziele. Czy on właśnie powiedział, że jestem jego... Że niby w jakim sensie?

Odsunął się ode mnie i zmierzył mnie wzrokiem. Pstryknął palcami. W jego dłoni coś się pojawiło, ale nie zdążyłem zauważyć co, bo zaczął mi to zakładać na szyje. Wierciłem się, jak tylko mogłem... Zirytował się i pchnął mnie na łóżko. Usiadł na moich udach i kontynuował zakładanie tego czegoś na moją szyję. I tak się szarpałem, ale mu się udało. Teraz pochylał się nade mną i uśmiechał zwycięsko. Byłem przerażony... Co on chce zrobić?

- Wiesz, będziesz musiał podziękować Gabiemu. Gdyby nie on już bym cię zerżnął w ogrodzie — powiedział seksownym tonem. Zerżnął... w sensie, że seks. O ja pierdole. Czyli ten tydzień, przez który ma czegoś nie robić to tu chodzi o przelecenie mnie. Mówił, że jestem jego własnością... Czyli że niby co? Jakiś niewolnik. Nie zgadzam się! Pochylił się nieco. Wystraszyłem się.

- Spokojnie... To tylko całus — wyszeptał i pocałował mnie krótko w usta. Wstał i podszedł do drzwi.

- Pewnie potrzebujesz chwili ciszy... Śmierć jest męcząca... Gdybyś czegoś potrzebował będę w gabinecie... pokazywałem ci gdzie to. ... a teraz masz czas dla siebie — powiedział, zanim wyszedł. Zniknął za drzwiami. Usiadłem... Dlaczego trzymam czubki palców na ustach po tym pocałunku jak jakaś zakochana małolata?! Co więcej... Dlaczego on to zrobił? Podszedłem do lustra. Cały się rumienie. A na szyi mam obroże. Czerwoną skórzaną obrożę. Ze złotym medalikiem... Zbliżyłem się do lustra, by mu się przyjrzeć. Było na nim napisane dużymi literami moje imię, a pod spodem...

- Własność Lucyfera... - przeczytałem. Ja naprawdę teraz jestem jego własnością. Przecież ja nie żyję. Czy dusza po śmierci nie powinna być wolna, czy coś? Spróbowałem ją zdjąć. Próby zajęły mi dobrą godzinę. I co? I nic. Padłem na łóżko. Zagrzebałem się w poduszkach i pod kołdrą... Zacząłem po prostu płakać.

Boje się. O siostrę. O tatę. O znajomych. No i o siebie. Zostałem niewolnikiem, a mój pan to we własnej osobie Lucyfer. Gwiazda zaranna. Władca piekieł... I ma na mnie chcice... Ale wspaniały Archanioł Gabriel się z nim założył... Zajebisty początek... Nie ma co...

~~~

Witam!

I się udało przed świętami! I jak wam się podoba... jak dla mnie Mika ma przerąbane jak w ruskim czołgu XD Choć... Może nie...

W następnym rozdziale pojawi się ktoś bardzo ważny, który bardzo wpłynie na fabułę... Jak Mika na niego zareaguje? No nie wiem... Na pewno ciekawie...Postaram się przed sylwestrem, ale nie wiem, jak mi się to uda...

Miłych i wesołych oraz rodzinnych świąt<3

Gwiazdki i komentarze mile widziane!

Kocham was moi kochani <3  

Pozdrawiam, Nir 

W Niewoli Szatana *yaoi* (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz