Perspektywa Kuby:
Jest już 7:35, a jej dalej nie ma... Tak to jest umawiać się z jakąkolwiek dziewczyną, prawie żadna nie jest punktualna...
-Hej... - Usłyszałem cichy głos dziewczyny za swoimi plecami.
-Cześć. – Odpowiedziałem jej od razu. Nie rozumiem, dlaczego nigdy nie nawiąże ze mną kontaktu wzrokowego podczas rozmowy
-To... O co chodzi...? – Jej zachowanie mnie już powoli zaczyna denerwować, to że nie popatrzy się na mnie to jedno, ale to wygląda tak, jakby mówiła sama do siebie, a nie do mnie!
-Czy chociaż raz możesz nie być taką suką i się na mnie popatrzeć?! – Nie mogłem już wytrzymać, wiem że powiedziałem za dużo, ale to mnie już serio irytuje! – Możesz chociaż raz podczas rozmowy się na mnie popatrzeć?! – Podniosłem jej głowę do góry za podbródek, w jej oczach widziałem strach. –Odezwiesz się do mnie do cholery?! – Podniosłem trochę głos z nerwów.
Oczy dziewczyny wypełniały się powoli łzami, dopiero teraz zrozumiałem, że nie powinienem się tak zachować.
-Przepraszam... - Z jej ust wydostał się cichy szept.
-Ty nie masz za co, to ja na ciebie nawrzeszczałem... Raz nie odzywam się wcale, a następnym na ciebie krzyczę, wybacz – Powiedziałem o wiele łagodniejszym tonem.
W tym momencie po raz pierwszy nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, jej oczy były szarawe, skrywały w sobie wiele smutku. Nie wiem czemu, ale coś kazało mi przytulić dziewczynę, lecz tego nie zrobiłem.
-Nie płacz tylko, dobrze? – Widziałem jak jej oczy napełniają się łzami, pewnie przez moje słowa. Nie myślałem o tym, że mogą ją zranić, w ogóle nie myślałem kiedy to mówiłem.
Dziewczyna tylko pokiwała głową. Nie wiem kiedy to się stało, ale moje ramiona objęły ją w tali. Jej reakcja była dla mnie pozytywna. Dziewczyna wtuliła się w moją klatkę piersiową i staliśmy tak kilka minut.
-No, no... Ładnie Kubusiu... - Usłyszałem znajomy głos mojego przyjaciela.
Dziewczyna momentalnie się ode mnie oderwała, a swój wzrok skierowała na ziemię.
-Pogadamy później, dobra? Nie mam teraz czasu. – Olałem Michała, bo w tym przypadku Martyna była ważniejsza.
-Jak chcesz możemy pogadać później. – Tym razem powiedziała to zdecydowanie pewniej.
-Nie, z nim mogę w każdej chwili porozmawiać, a z tobą nie będzie tak łatwo. – Uśmiechnąłem się do dziewczyny, a ona odwzajemniła to.
Nie mogłem oderwać wzroku od jej oczu, miały coś w sobie takiego, że chciało się na nie patrzeć.
Martyna to najwyraźniej zauważyła, bo zaraz od razu przekierowała swój wzrok na moje oczy.Perspektywa Martyny:
Lubię kiedy patrzy mi się w oczy, może jest to dziwne, ale widzę w nich coś innego niż w oczach innych ludzi. Kiedy znalazłam się blisko niego poczułam, że mogę mu ufać, że przy nim jestem bezpieczna, boję się tylko tego, że się na tym przejadę i później będę żałować. Dziwne jest to, że poznałam go w autobusie, tylko przez to, że nie chciałam usiąść obok jakiejś babci, która wyglądała, jakby jechała do sklepu po żwirek dla swoich ośmiu kotów.
-Dobra, chodźmy już do środka, bo zaraz będzie dzwonek – Usłyszałam głos chłopaka.
Złapał mnie za rękę, na co moje ciało od razu zareagowało. Spięło się, ale od razu rozluźniło, kiedy popatrzyłam się na chłopaka, jego oczy mówiły coś w stylu „Nie bój się, zaufaj mi".
-Poczekaj dzisiaj na mnie przed szkołą, odprowadzę Cię i pogadamy.
Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam.
Dzisiejsze lekcje minęły strasznie szybko. Wyszłam przed szkołę i od razu zauważyłam Kubę. Uśmiechnął się do mnie szczerze. Czułam jak moje kąciki, same podnoszą się lekko do góry. Uśmiech zszedł mu z twarzy. Patrzył się gdzieś za mnie, więc obróciłam się z ciekawości.Moim oczom ukazał się całkiem wysoki szatyn z zielonymi oczami.
-No cześć, to Twoja nowa dziewczyna,Kubusiu? – Na te słowa od razu się wyprostowałam.
-Co? Nie. Ha, ha – Odpowiedział bez zastanowienia.
-Nie, nie... Wcale i w ogóle... Rano wyglądało to inaczej. – Chłopak uśmiechnął się cwaniacko.
Kuba spiorunował go wzrokiem.
- Nie wiesz, to się nie wypowiadaj, dobra? – Widać było jego zirytowanie w oczach.
- Co, kolejną chcesz uwieść i zostawić po dwóch albo trzech dniach? – Mówił to tak, jakby to miało być prawdą. Ale nie jest... Chyba... Przynajmniej tak mi się wydaje, Kuba nie wygląda na takiego chłopaka.
Mimo, że nie wierzyłam szatynowi, to postanowiłam zachować ostrożność. Mam już pewien plan. Tylko muszę przełamać moją nieśmiałość i wszystko pójdzie jak z płatka.
-Śmieszne, lepszej bajeczki nie mogłeś wymyślić? – Brunet wyśmiał kolegę po czym złapał mnie za rękę i lekko pociągną na znak, żebyśmy już poszli.
Postanowiłam ruszyć z moim planem już teraz. Mam nadzieję, że wyjdzie i nie będzie to za bardzo sztuczne. Ta, oby...Może to co powiedział Michał jest prawdą? Nie wiem, ale się dowiem... Jestem dość dociekliwą osobą.
-Chcesz do mnie przyjść? – Głos chłopaka wyrwał mnie z zamyślenia.
-Teraz? – Wiedziałam, że chce, żebym teraz przyszła. Dzięki jego propozycji mój plan będzie jeszcze łatwiejszy do zrealizowania.
-Tak, teraz. – Chłopak uśmiechnął się do mnie szczerze. Odwzajemniłam uśmiech.
-Mogę przyjść. – W duchu czułam, że źle robię, ale co ja poradzę, czasem chłopaków trzeba sprawdzać. Tak jak w tym przypadku.
Szliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. Oczywiście zachowywałam ostrożność.
-I jesteśmy. – Chłopak zatrzymał się przed dwupiętrowym białym domem z średniej wielkości ogrodem.
Weszliśmy do środka i aż mnie zamurowało. Wnętrze domu było pięknie ozdobione.Wszystko było utrzymane w nowoczesnym wystroju. Bardzo spodobał mi się regał na książki, który prawdopodobnie był zrobiony własnoręcznie. Weszliśmy po schodach na pierwsze piętro, na którym znajdował się jego pokój. Chłopak otworzył drzwi i ruchem ręki, pokazał mi, żebym weszła pierwsza. Pomieszczenie miało taki sam zapach jak brunet.
-Co będziemy robić? – Rzuciłam rozglądając się po pokoju.
-A na co masz ochotę? – Odpowiedział mi pytaniem na pytanie. Zignorowałam to,ponieważ w tym samym momencie zauważyłam medale i dyplomy za różne osiągnięcia sportowe.
-Trenujesz coś? – Zapytałam przyglądając się dalej nagrodom.
-Ogólnie sporty zespołowe, ale też biegi długo dystansowe – Odpowiedział mi od razu, na co pokiwałam tylko głową.
-To co będziemy robić? – Powtórzyłam swoje pytanie po raz drugi.
Nie usłyszałam odpowiedzi, ale poczułam dłonie chłopaka na swoich biodrach. Moje ciało spięło się, ale rozluźniło, kiedy przypomniałam sobie o planie.
Chłopak obrócił mnie twarzą do siebie, a następnie przyciągną bliżej. Patrzył mi się w oczy ze skupieniem, tak jakby chciał wyczytać z nich jakieś emocje. Ja robiłam to samo, ale żadnemu z nas się to nie udało.
Brunet podniósł mnie delikatnie do góry, a ja oplotłam swoje nogi w jego pasie.Zachowywaliśmy się, jakbyśmy się znali już kupę czasu. A było wręcz przeciwnie,nie wiedzieliśmy o sobie prawie nic. Co się dziwić, znamy się tak naprawdę tylko dwa dni.
Podszedł w stronę ściany na tyle blisko, że poczułam jej chłód na plecach. Bałam się, że cały mój plan legnie w gruzach. Boję się, że mu jeszcze ulegnę.
-Ufasz mi? – Zapytał się patrząc mi prosto w oczy.
-Tak, ale... - Zawahałam się trochę.
-Ale?
-Ale nie wiem, czy na pewno dobrze robię... - Ciągnęłam niepewnie.
-Nie martw się. Wiem, że raczej nie jest to normalne, jak poznało się kogoś w autobusie.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ rozgrzane usta chłopaka znalazły się na moim policzku. Znowu się spięłam, nie jestem do tego przyzwyczajona.
-Ej, ej, spokojnie. Rozluźnij się... - Co powiedział to zrobiłam.
Przeniósł mnie na parapet, na którym usiadłam.
-Mogę iść do toalety? – Zapytałam nie patrząc się na chłopaka.
-Jasne, drzwi naprzeciwko. – Odsunął się ode mnie, abym mogła zejść z parapetu
-Dzięki – Zsunęłam się i ruszyłam w stronę drzwi.-Nie jest dobrze, oj nie jest... To nie ma tak wyglądać, ja nie chce, żeby z tym chłopakiem cokolwiek mnie łączyło. Coś czuję, że ta znajomość się dobrze nie potoczy...
Oparłam się plecami o kafelki w łazience i powoli usuwałam się w dół.Siedziałam tak krótką chwilę.
-Przecież nie jestem u siebie, ktoś na mnie czeka... - Podniosłam się z podłogi i wróciłam do chłopaka.
Siedział na łóżku wpatrzony w ekran telefonu. Usiadłam obok niego i skierowałam swój wzrok ręce.
Chłopak odłożył telefon i przysunął się do mnie. Mój telefon zaczął dzwonić w tym samym momencie. Wyciągnęłam go z tylnej kieszeni moich spodni. Na ekranie widniał numer i zdjęcie mojego taty.-Halo, Martynka? – Usłyszałam głos ojca
-Tak, coś się stało?
-Chodź szybko do domu, szybko!
-O co chodzi? – Odpowiedzią na moje pytanie był tylko odgłos w telefonie, który oznaczał, że tato się rozłączył-Muszę iść.. – Rzuciłam szybko, wstając i chowając telefon do kieszeni.
-Co się stało? – Chłopak złapał mnie za łokieć.
-Nie wiem, dlatego idę. – Szarpnęłam ręką i szybko wyszłam. Zaczęłam biec odrazu w stronę domu.
CZYTASZ
Życie nie jest takie piękne [Zawieszone]
Teen FictionOpowiadanie o życiu zwykłej nastolatki - Martyny. Więcej się o tym nie da napisać. Wszystko co mogłoby się znaleźć w opisie, będzie w rozdziałach. Miłego czytania :)