1.

171 10 5
                                    


6.30 - Jak zawsze o tej godzinie mój budzik zaczął dzwonić. Jak nigdy wstałam od razu po jego wyłączeniu. Szybko zeszłam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne rurki, granatową bluzę z nadrukiem i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i założyłam na siebie wcześniej przygotowane rzeczy.
Zeszłam po schodach do kuchni, aby zjeść śniadanie. Przeszłam przez salon, w którym nikogo nie było, zdziwiło mnie to. Zawsze o tej porze mój ojciec siedzi na kanapie przed telewizorem z kawą i coś ogląda. Zrobiłam sobie na szybko płatki z mlekiem i wróciłam do swojego pokoju. Odpięłam telefon od ładowarki i podniosłam torbę z ziemi. Zegar wiszący nad moim biurkiem wskazywał godzę 6:50.
- Za dziesięć minut mam autobus... - Powiedziałam sama do siebie, przelatując wzrokiem po pokoju, upewniając się, że wszystko zabrałam. Zbiegłam po schodach, udając się do wyjścia, kątem oka zobaczyłam tatę robiącego sobie kawę. Wyszłam z domu bez słowa i udałam się na przystanek. Usiadłam na ławce, podłączając słuchawki do telefonu, a następnie włożyłam je do uszu.
Autobus zajechał punktualnie o 7.00 na przystanek. Dzisiaj było w nim strasznie dużo osób. Usiadłam obok jakiegoś chłopaka.
Skądś go kojarzę... - Pomyślałam. Nie patrzyłam się na niego, ale byłam pewna, że się na mnie patrzy, czułam jego wzrok na swoim ciele. W końcu przekręciłam lekko głowę w jego stronę i spojrzałam na niego. Nie myliłam się, patrzył się na mnie. Pewnie zdziwił go fakt, że obok niego usiadłam. Jakoś wolałam usiąść obok niego, niż obok jakiejś starszej pani z dziwnym wyrazem twarzy.
Odwróciłam szybko głowę widząc, że podnosi swój wzrok do góry, prawdopodobnie chcąc spojrzeć na moją twarz. Jestem strasznie nieśmiałą dziewczyną i nawet nie widząc tego, że się na mnie patrzy, moje ciało było spięte. Nigdy jakoś żaden na mnie nie zwracał uwagi, to była raczej pierwsza taka sytuacja. Czując, że autobus hamuje, wyłączyłam muzykę, wyjęłam słuchawki z uszu i schowałam telefon do tylnej kieszonki z tyłu torby. Wyszłam z autobusu w szybkim tempie widząc, że chłopak, obok którego siedziałam również wstaje. Szłam przed siebie wchodząc przez bramkę na teraz szkoły.
-Ej, poczekaj! - usłyszałam za sobą męski głos i natychmiast się odwróciłam - Wypadły ci klucze, jak wychodziłaś.
Nie mogłam nic powiedzieć, tak jakby ktoś zabrał mi język.
- Em... Dzięki - wykrztusiłam tak cicho, że chłopak mógł mnie nie usłyszeć.
-Nie ma za co - uśmiechnął się delikatnie - A tak w ogóle... To Kuba jestem.
-Martyna... Jeszcze raz dziękuję - swój wzrok miałam skierowany na swoje buty.
Bałam się na niego popatrzeć, ponieważ wiedziałam, że momentalnie się zestresuję i znowu nic nie powiem.
-Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem. - Powiedział
-Mało osób mnie zauważa, nie dziwię się, że ty też do nich należysz. - Powiedziałam dalej patrząc się w ziemię
-Jak coś to jestem z pierwszej LO, jak chcesz... To możesz wpaść na przerwie. - Podniosłam na niego swój wzrok słysząc te słowa. Uśmiechał się do mnie, odwzajemniłam uśmiech i kiwnęłam głową oznajmiając, że przyjdę. - Ok, będę czekać, a teraz chodź już do środka, bo zaraz będzie dzwonek - Powiedział podając mi moje klucze.
Dwie pierwsze lekcje zleciały mi szybko, ale następne dwie ciągnęły się i ciągnęły. Może to przez to, że myślałam na nich, o tym jaki głupi błąd popełniłam... Zgodziłam się odwiedzić w klasie chłopaka, którego tak naprawdę nie znam. Wiem tylko jak ma na imię
-Ale ja głupia jestem... - Karciłam się w myślach za to co zrobiłam - Co we mnie wstąpiło, że się zgodziłam? Jezu...
Moje myśli przerwał mi dzwonek. Była teraz długa przerwa, postanowiłam zebrać w sobie jak najwięcej odwagi o pójść do niego, chociaż nawet nie wiem po co... No cóż, przekonam się na miejscu, czego tak naprawdę ode mnie chce.
Wyszłam z sali zaraz po nauczycielce, chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. Usiadłam na ławce obok drzwi do jego klasy.
-Są zamknięte... Pewnie nauczyciel jest jeszcze w środku - Pomyślałam.
Nagle drzwi się otworzyły, a ja podskoczyłam na ławce, wystraszając się nauczyciela wychodzącego z klasy. W progu pojawiła się sylwetka wysokiego bruneta.
-Myślałem, że nie przyjdziesz. - Zdziwił się lekko widząc mnie, siedzącą na ławce.
Usiadł obok mnie, patrząc się przed siebie.
-Coś ode mnie chcesz? - Zapytałam bardzo cicho.
-Chciałem porozmawiać - Wzruszył ramionami, patrząc się dalej przed siebie.
-Dlaczego akurat ze mną? - Zadawałam mu co chwilę pytania. W ogóle rozmawiam z chłopakiem, to już jest jakiś sukces. - Dlaczego ze mną? Przecież jest wiele innych osób, które są ode mnie ciekawsze. - Powiedziałam tym razem trochę głośniej i pewniej, ale dalej nie usłyszałam od niego odpowiedzi. - Skoro nie chcesz rozmawiać, to może ja sobie pójdę, cześć... - Rzuciłam sucho i poszłam.
Po co on w ogóle pytał, czy do niego przyjdę, skoro zamienił ze mną dwa zdania i siedział później wpatrzony w drzwi od schowka woźnego?


Perspektywa Kuby:
Nie spodziewałem się, że ta dziewczyna tutaj przyjdzie, wydawała się bardzo nieśmiała i nie przypuszczałem, że kiedyś ją jeszcze spotkam. Wyszedłem na takiego idiotę, który wyglądał, tak jakby zapomniał jak się mówi. Pewnie teraz ma mnie za totalnego debila, który chciał jej tylko czas zabrać, czy coś...
Pozostałe lekcje minęły mi dość szybko, cały czas myślałem o Martynie i o tym jak się głupio zachowałem. Sam nie wiem, po co w ogóle pytałem się, czy mnie odwiedzi w klasie. To było głupie i nieprzemyślane. Zaciekawiła mnie ona rano w autobusie i dalej mnie ciekawi jej osobowość. Wiem, że kiedy ze mną rozmawia, to się stresuje i w ogóle, ale ta dziewczyna ma coś w sobie co mnie intryguje. Muszę jutro ją gdzieś złapać i przeprosić za dzisiaj.

Perspektywa Martyny:

-Wróciłam! - Mój donośny głos rozszedł się po mieszkaniu.
-Obiad masz już na stole. - Usłyszałam głos ojca dochodzący z salonu. - Zaraz Ci wystygnie idź szybko zjedz.
Zdjęłam buty i udałam się do kuchni, tak jak mi kazano. Zjadłam, pomyłam za sobą i poszłam do siebie na górę. Rzuciłam niedbale torbę na ziemie obok biurka i położyłam się łóżku.
Mój telefon zaczął wibrować, przez co podniosłam się do pozycji siedzącej. Odblokowałam telefon wpisując ciąg liczb na klawiaturze.

Od: 788643205

Hej, spotkajmy się jutro przed szkołą ok 7:30 ~Kuba

-Co on znowu może ode mnie chcieć? Skąd on w ogóle ma mój numer? Dobra, zadecydowanie zadaję za dużo pytań - Gadałam sama do siebie, co nie jest raczej normalne...
Od razu zapisałam sobie jego numer w kontaktach. Postanowiłam mu odpisać. Pisząc smsy nie będę się stresować przynajmniej.

Do: Kuba

Hej, może załatwimy to po prostu przez smsy?

Od: Kuba

Jednak wolę rozmawiać na żywo.
Więc jutro o 7:20 pod szkołą.

Chciałam to załatwić szybko i bez problemu przez telefon, ale się niestety nie udało... Mówi się trudno i idzie dalej.
Podeszłam do szafy, wyjęłam z niej piżamę i ruszyłam szybkim krokiem w stronę łazienki.
Zdjęłam z siebie rzeczy i weszłam pod prysznic. Chłodna fala strumienia wody spływała szybko po moim ciele.
-Mogłabym tu zostać do rana... - Myślałam sobie o tym, że jednak w życiu są chwile, które mogłyby trwać wiecznie.
Wyszłam z kabiny, ubrałam się, umyłam zęby i wyszłam z łazienki kierując się w stronę sypialni.
Mój telefon migał, co oznaczało, że mam jakieś nieodczytane wiadomości.

Od: Kuba

Nie stresuj się kiedy się spotkamy, ok?
I dobranoc, kolorowych ;)

Do: Kuba

Postaram się, dobranoc.

Zegar wskazywał już godzinę 01:40, a ja dalej nie mogłam zaspać i to przez Kubę... Zdziwił mnie fakt, że napisał mi „Dobranoc". Życie ciągle mnie zaskakuje. W końcu oczy same mi się zamknęły i zaspałam.






Życie nie jest takie piękne [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz