Spojrzałam na telefon było dziesięć po szóstej a Lysnei nie ma postanowiłam napisać do niej Sms bo jeżeli nie przyjdzie zaraz to pójdę sama na spacer z małą.
Ja:
Lysia jeżeli nie przyjdziesz do mnie za chwile skopie ci dupe. Miałaś być jakieś 10 minut temu. Rosie marudzi.-Li mosemy jus iśc? -marudzila dziewczynka.
-Ros czekamy na ciocie Lys.
-Taaak- dziewczynka przyciągała "a" poczym dodała- Na coce Lysi mogę pocekac -powiedziała dwu latka.
KukuLysia:
Omdż przepraszam. Juz wychodzę z domu i biegnę do Rosie.Ja:
Taaa.. Do Rosalyn..KukuLysia:
Do was :>-siosia biegnie- powiedziała gdy ujrzała Brunetke i pobiegła w jej stronę. Ta widząc ja zrobiła jej "Samolot" a mała umierala ze śmiechu.
-Idziemy na lody. Kto mnie kocha?- zapytałam z rozbawieniem.
-Jaaaa- krzyknęły razem.
Ja szłam trzymając Rosie za rękę opowiadając o tym dziwnym telefonie Lysnei.
Mój telefon zaczął szaleńczo wibrowac .
-Mała zostaniesz chwile ma kólkach. Powiedziałam idąc w stronę budynku w którym było pełno kólek .
-Ale ja ce z wami- powiedziała udając ze płacze a moja przyjaciółka zabrała głos.
-My będziemy rozmawiać i używać brzydkich słów wiec nie możesz tego słyszeć. - mówiąc to klękła przy dziewczynie.
-Dobse
Gdy się zgodziła weszliśmy do budynku zostawiając małą i idąc na pole.
-Znowu dzwoni - Moje usta opuścił cichy jęk.
-Odbierz. - powiedziała sucho
-Chyba cie powaliło żeby odbierać. Nie mam siły się z nim użerać.
-To ja będę gadać. - na jej słowa przytaknelam.
Podałam jej mój telefon. Dziewczyna połączyła się i włączyła głośnik.
-Czego chcesz - powiedziała Oschle.
-Wiesz skoro się już znamy nie chciał bym stracić jakiejś dupy do rżniecia.
-Kochanie z miłą chęcią się z tobą umówie- ze co kurwa. Słysząc jej słowa zmierzyłam ja wzrokiem i czekałam na odpowiedź.
-Nie wiedziałem ze pójdzie tak łatwo. No to może jutro w parku.
-A skąd wiesz w jakim mieście mieszkam?
-Strzelam kotku.
----------------
300 słów.