The Walking Dead 1 - Historia Jane

Rozdział 4

- Muszę wam zadać kilka pytań. - powiedział Glenn, a nie widząc sprzeciwu dodał - Ilu sztywnych zabiliście?
- Wielu - powiedziała Jane
- Kilku - dodał Carl
- Dwóch - zakończyła Clem
- Dobrze, ilu żywych zabiliście?
- Zero - odpowiedzieli równocześnie chłopiec i dziewczynka
- Kilku - powiedziała nastoletka po dłuższym namyśle.
- Czemu? - spytał Azjata
- Bo oni chcieli zabić mnie - powiedziała pustym głosem.
- Dobrze, opowiedzcie swoją historię.

- A ty? Jaka jest twoja historia? - spytała Maggie, gdy dzieci skończyły.
- Miałam dwóch braci, moja Matka zginęła w pożarze gdy miałam dwa lata, a mój Ojciec od zawsze bił Merl'a, kiedy on odszedł, zaczął bić mojego kolejnego brata. On zawsze mnie bronił przed Tatą, starszy nie żyje, niewiem co się stało z młodszym.
- Przyk...- zaczął Hershell
- Nie mówiłam wam tego, by wywołać litość, to co przeżyłam ukształtowało mnie i mój charakter. - powiedziała dobitnie Jane, po czym obojętnie dodała - jesteśmy w grupie, czy nie?
- Rick zdecyduje, jak wróci, ale raczej pozwoli wam zostać.
- Dobrze, oddajcie mi broń i już mnie nie ma.
- Co?!
- Ja działam sama, chciałam dojść do WoodBerry, by tam zostawić te dzieci. Sama nie utrzymałabym ich przy życiu.
- Nie zostawiaj nas - powiedziała Clem, wtulając się w brunetkę.
- No właśnie - dodał chłopiec - poczekaj choć aż dowiemy się czy na sto procent możemy zostać.
- Dobrze, poczekam. - powiedziała ze zrezygnowaniem

Długo mnie nie było, ale od teraz postaram się by ta historia pojawiała się co tydzień, napiszcie czy lepiej w weekend, czy w tygodniu. Po za tym co tydzień będzie też aktualizacja jednej z innych historii.
Jeśli chodzi o tą to zmieni się okładka i tytuł, czemu? Ponieważ aktualnie piszę część 3, tak, 3.
Liczę na jak największą aktywność.