Rozdział 4

49 3 0
                                    

Luke

-Co ty tu robisz? Nie przypominam sobie żebyśmy cię zapraszali - usłyszałem pogardliwy głos Ashton'a kiedy zbliżyłem się do drzwi.

Chłopak mierzył wzrokiem dobrze nam znanego wysokiego bruneta.

-Widzę, że nadal zadajesz się z tym głupim gnojkiem - odpowiedział wysoki mężczyzna i zatrzymał swoje spojrzenie na mnie - W schronisku nie mieli innych szczeniaków do oddania? - powiedział, a na jego twarzy zagościł perfidny i prześmiewczy uśmiech.

Moje dłonie automatycznie zacisnęły się w pięści, ale Irwin zatrzymał mnie przed działaniem krótkim machnięciem ręki. Postanowiłem powstrzymać się od zrobienia czegoś, co potem będzie się odbijać na moich przyjaciołach i rodzinie, a dobrze wiedziałem, że nie ucieknę przed konsekwencjami. Zawsze istaniał opcja pójścia na górę po broń i strzelenia mu prosto w łeb, ale wtedy również ja byłbym martwy, ponieważ Irwin udusiłby mnie własnymi rękami. Taka wizja najbliższej przyszłości nie uśmiechała mi się, gdyż miałem jeszcze sporo do zrobienia, więc pozostający opanowanym przysłuchiwałem się rozmowie.

- Wiesz Irwin, smutno nam bez ciebie w Brisbane - powiedział brunet przechodząc przez próg mieszkania i rozglądając się po korytarzu.
Dopiero teraz spostrzegłem rudowłosą dziewczynę stojącą obok Ashton'a i obserwującą zaistniałą sytuację.

-Zoe, idź do salonu..nie powinno cię tu być - szepnąłem do dziewczyny i wskazałem jej drogę ręką.

-Sam mnie tu zaprosiłeś głupku - odpowiedziała i dyskretnie wystawiła w moją stronę środkowy palec.

-O proszę, a kogo my tu mamy? Szczeniak znalazł sobie suczkę? Jak ci na imię złotko? - zapytał Tayler podchodząc do Zoe i dotykając jej ramienia.

-Po pierwsze nie jestem żadnym złotkiem, suczką, a tym bardziej jego dziewczyną - powiedziała wskazując na mnie ręką - a po drugie łapy przy sobie - wysyczała rudowłosa przez zaciśnietę zęby i odtrąciła dłoń chłopaka.

-Zadziorna..trzeba będzie się tobą zająć - powiedział i oblizał perwersyjnie usta językiem.

Chętnie wybiłbym mu te brudne myśli z głowy, które teraz się tam znajdywały. Tayler znów przejechał dłonią po ramionach Fields kiedy Ashton wymierzył mu cios prosto w brzuch. Brunet zawył z bólu i zaczął rzucać wyzwiskami w stronę Irwin'a.

-Nie słyszałeś co powiedziała? Miałeś trzymać łapska przy sobie Scott.

-Pożałujesz tego! Ty, twoi kumple i ta dziewczyna też! Wszyscy pożałujecie, a ja będę śmiał się prosto w twoją twarz, gdy będziesz błagał o litość! - wykrzyczał pełen złości i wciąż trzymając się za brzuch opuścił nasze mieszkanie.

Cała nasza trójka spojrzała po sobie z niemałym zdziwieniem widocznym na naszych twarzach.

-Dziękuję - powiedziała Zoe zwracając się w stronę Ashton'a.

Chłopak tylko posłał jej krótkie spojrzenie i przelotny uśmiech, a potem udał się w stronę salonu, gdzie teraz znajdowali się wszyscy goście.

Chciałem podejść do przyjaciółki, lecz ta wzięła Lucy i poszły w głąb korytarza. Zdziwiło mnie jej zachowanie, ale nie chciałem jej męczyć, dlatego zostawiłem ją w spokoju i postanowiłem poszukać przyjaciół.

W mojej głowie wciąż pojawiały się słowa Tyler'a. On był niebezpieczny i zdolny do wielu rzeczy. Nie zdziwiłbym się, gdyby to, co powiedział, okazało się prawdą.

Kilka lat temu, kiedy zjawiłem się na imprezie w najlepszym klubie w Brisbane, poznałem Calum'a...Miał on ogromne grono znajomych, ale jego najlepszym kumplem był właśnie Scott. Z Hood'em od razu się dogadaliśmy, zaczęliśmy widywać się częściej, aż zostaliśmy przyjaciółmi, co bardzo nie odpowiadało Tayler'owi. Chłopak był w mieście sam. Jego rodzice zginęli w wypadku, kiedy jego mama była w ciąży, więc nie miał on też rodzeństwa. Brunet w Brisbane miał tylko Cal'a, dlatego gdy ten zaczął go zaniedbywać, Tayler był zazdrosny i zawiedziony. W końcu stracił jedyną osobę, na której mogło mu zależeć. Po upływie roku poznaliśmy Ashton'a i Michael'a. Oni poinformowali nas o powstaniu jakiegoś gangu w naszym mieście, który jak się okazało, był stworzony przeciwko nam. Wtedy dowiedzieliśmy się, że przewodniczącym jest nie kto inny jak Tayler Scott we własnej osobie. Narobił nam on sporo problemów. Popełniał różnego rodzaju przestępstwa, od gróźb i szantaży po morderstwa, po czym zacierał ślady i zostawiał takie wskazówki, że wszystkie podejrzenia spadały prosto na nas. Nie dam rady zliczyć ucieczek przed policją, spraw w sądzie, kar i mandatów, a tym bardziej stron, z których składała się nasza kartoteka. Jednym słowem dzieciak zniszczył nam życie. Najgorzej przyjął tą informację Calum. Co prawda sam zaniedbał przyjaciela, ale jednak wiadomość o tym, że ktoś z kim byłeś blisko postanowił obrócić się przeciwko tobie może bardzo zaboleć. Całe szczęście, że Hood nie poddał się i pomimo zaistniałej sytuacji nie popadł w depresję, ani obłęd. Ciężko jest pogodzić się ze stratą przyjaciela, ale Calum zyskał zamiast jednego, aż trójkę najlepszych przyjaciół, którzy nigdy nie obrócą się przeciwko niem i nie pozostawią go w potrzebie. Tacy właśnie byliśmy. Staraliśmy się chronić siebie nawzajem i pomagać sobie nie ważne, co by się działo. Byliśmy gotowi oddać życie, aby drugi mógł żyć. To już nawet nie była przyjaźń...byliśmy, nadal jesteśmy i będziemy przykładem idealnej braterskiej mocy.

Przez moje myśli przedzierała się muzyka dochodząca z głośników, a także głośne rozmowy i śmiechy pijanych ludzi. Moje nogi zaprowadziły mnie do kuchni, gdzie zastałem przyjaciół. Wyglądali na zmartwionych i jednocześnie zdenerwowanych, więc mogłem się domyśleć, że Irwin powiedział im już co się stało. Kiedy mnie zauważyli poprosili, abym dołączył do rozmowy i wspólnie ustaliliśmy, że zastanowimy się nad tym, co robić, ale najpierw powinniśmy wykorzystać okazję i dobrze się zabawić.

Widok w salonie przeraził mnie. Takiego bałaganu nie robili nawet nasi znajomi w Brisbane. Cały pokój wyglądał tak, jakby przeszło przez niego tornado. Książki z półek były pozrzucane na ziemię, stolik i krzesła stały do góry nogami, a w każdym kącie pokoju walały się puste butelki po alkoholu. Do przyprowadzenia  tego mieszkania do porządku będzie nam potrzebne kilka sprzątaczek, ponieważ nawet największy czyścioch świata, jakim jest Calum, nie dałby sobie rady z tym bałaganem.

W rogu pokoju spostrzegłem samotnie stojącą Zoe, która sączyła swojego drinka i rozglądała się po pokoju. Natomiast w drugim rogu pokoju dojrzałem Irwin'a, który przyglądał się rudowłosej dziewczynie. Wydało mi się to dziwne, biorąc pod uwagę to, że wcześniej ją zbył. Po chwili dołączyli do niego chłopcy, a po mimice i gestykulacji Hood'a domyśliłem się, iż chłopak skarży się na nieporządek, który zrobiła pijana i dobrze bawiąca się młodzież. Wypatrzyłem w tym dobrą okazję do poznania Fields z kumplami, więc podszedłem do dziewczyny.

-Chodź, przedstawię cię przyjaciołom - powiedziałem, na co ona skinęła głową.

Ruszyliśmy w stronę stojących  w wejściu chłopaków, jednak wystąpił mały problem, gdyż dopiero teraz zauważyłem, że Zoe musiała sporo wypić, bo ledwo trzymała się na nogach. Postanowiłem jej pomóc i podtrzymując ją, podeszliśmy do wcześniej obranego celu.

-Panowie poznajcie Zoe Fields - powiedziałem, a po chwili dodałem : Tylko nie wyciągajcie ręki...najlepiej przybijcie żółwika.

-My już się poznaliśmy w klasie - powiedział Hood, na co Zoe odpowiedziała uśmiechem.

Pomimo problemów z utrzymaniem się na nogach, dziewczyna kontaktowała w miarę przyzwoicie.

- To jest Michael - wskazałem ręką na czerwonowłosego przyjaciela, który obdarzył Zoe swoim ogromnym, szczerym uśmiechem.

- A ten idiota - powiedziałem, wskazując na blondyna - to Ashton.

Od razu poczułem cios zadany mi w ramię i usłyszałem śmiech przyjaciela.
Irwin przybił żółwika z Fields, po czym postanowił zacząć rozmowę. Jednak nie było mu dane spędzić więcej niż minutę w towarzystwie dziewczyny, gdyż ta nagle, zataczając się, wybiegła na korytarz. Udałem się za ognistowłosą i znalazłem ją stojącą przed lustrem w łazience. Domyśliłem się, że wpłynęła na nią za duża ilość alkoholu i dlatego pobiegła do toalety. Pomogłem jej się ogarnąć i widząc zmęczenie wymalowane na jej twarzy zaprowadziłem ją na górę i położyłem w pokoju dla gości.

Zgasiłem światło i opuściłem pomieszczenie, aby wrócić do przyjaciół.

Zaskoczony tym, że przestała grać muzyka wszedłem do salonu i zauważyłem wszystkich gości wpatrujących się w ekran telewizora, na którym wyświetlane były aktualnie wiadomości.

-Nick dostał wiadomość od ojca, żeby włączył telewizję - usłyszałem głos Clifford'a tuż obok mnie - Ktoś zabił jego matkę.

___________________________
Hejka kochani x
Po dwóch tygodniach wracam do Was z nowym rozdziałem, w którym w końcu możecie zauważyć jakąś akcję. Może nie jest to najlepszy rozdział, ale jest. Już za kilka dni święta, a potem +100 kg ehhh.. Nie zaczynam tematu świąt przypadkiem, ale dlatego, że szykuję dla Was mały prezent w postaci świątecznego dodatku, który będzie dostępny już w Wigilię :) Mam nadzieję, że spodoba Wam się zarówno rozdział jak i dodatek. Jeżeli macie jakieś pytania piszcie do mnie tutaj, na tt: @luvvmyash lub na ask.fm/luvvmyash .
Do zobaczenia :) x

Pula śmierci | a.iOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz