Rozdział 6

23 2 2
                                    

Zoe

Biegłam chodnikiem ze słuchawkami w uszach, co chwilę zmieniając piosenki i głośność, aby zagłuszyć wszystkie pytania napływające do mojej głowy.

Chciałam otrzymać chwilę spokoju, którego ostatnio mi brakowało. Jednak moja chwila wytchnienia nie nadchodziła, a niepokój kłębiący się we mnie wzrastał z każdym spojrzeniem na kopertę, którą trzymałam w dłoni.

Przyśpieszyłam.

Chciałam pozbyć się wszystkich negatywnych emocji, które zawładnęły moim całym ciałem przed dwoma tygodniami.

Przystanęłam, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu spostrzegłam zdjęcie Luke'a, więc odrzuciłam połączenie. Kolejny sygnał dzwoniącego telefonu. Calum. Odrzuć. Lucy. Odrzuć.

Tak wyglądało moje życie przez ostatnie dwa tygodnie. Odcięłam się od wszystkich i zamykając się w swoim świecie próbowałam odszukać odpowiedzi na pytania, ale nie byłam w stanie tego zrobić. Potrzebowałam pomocy, wiedziałam, że sama sobie nie poradzę.

Nie chciałam, aby ginęli ludzie, ale nie umiałam tego powstrzymać. Mary Knightley. Zabójstwo. Wykreśl. Thomas Godfrey. Wypadek w dziwnych okolicznościach. Wykreśl. Jason Clare. Uduszenie. Wykreśl. W żadnym z tych przestępstw nie znaleziono zabójcy, ani żadnych dowodów. Znów zaczęłam biec.

Przez ostatnie dwa tygodnie w taki sposób odreagowywałam cały stres. Zakładałam spodenki i top i biegałam. Ostatnie spojrzenie na kopertę i moje nogi zmieniły kierunek ruchu. Musiałam komuś o tym powiedzieć inaczej ludzie będą dalej ginęli, a ja nie umiałam im pomóc. Biegłam przed siebie mijając przechodniów i dzieci bawiące się w parku. Skręciłam w prawo i po kilku minutach dotarłam do celu.

Weszłam po schodkach i po chwili namysłu zapukałam w drzwi. Cisza. Zapukałam ponownie. Oczekiwanie. W końcu usłyszałam jak ktoś przekręca klucz w zamku i drzwi się otworzyły.

-O mój boże, ty żyjesz! - wykrzyknął chłopak i zaczął mnie ściskać z radości.

Weszliśmy do środka, a on zaczął zadawać mi masę pytań, na które nie miałam teraz ochoty odpowiadać.

Przyszłam tu w jednym celu.

Koperta.

-Możesz mi przynieść szklankę wody? To bieganie mnie zmęczyło.

Chłopak wyszedł, a ja usiadłam w fotelu i czekałam na jego powrót zastanawiając się jak zacząć rozmowę.

-Gdzie reszta? - zapytałam, kiedy zaspokoiłam już pragnienie wodą przyniesioną przez nastolatka.

-Pojechali do centrum, będą za 15 minut. Co się z tobą działo przez te dwa tygodnie? Co to za koperta?

Znowu zasypał mnie masą pytań, ale ja uparcie siedziałam w milczeniu czekając, aż w mieszkaniu będą wszyscy.

Z zamyślenia wyrwał mnie trzask drzwi. Spojrzałam w stronę wejścia do salonu i ujrzałam osoby, których ostatnio unikałam. Nawet nie wiem czemu. Chyba chciałam poradzić sobie z tym wszystkim sama, myślałam, że dam radę, nie chciałam na nikogo sprowadzać zagrożenia, ale nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Zawiodłam się na sobie, nie poradziłam sobie z tym, dlatego istaniało ryzyko, że sprowadzę na nich niebezpieczeństwo, ale może oni są jedynymi osobami, które mogą mi pomóc.

Musiałam się przekonać.

Wszyscy zasypywali mnie pytaniami, ale ile razy można słuchać tego samego i opowiadać to samo, dlatego czekałam na resztę, wolałam opowiedzieć to raz i porządnie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 27, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pula śmierci | a.iOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz