Pierwszy dzień

611 39 9
                                    

Mój cholerny budzik obudził mnie dzisiaj o 5:30. Jego stwórca niech się smarzy w piekle! No dobra pora wstać. Ześlizgnołem się z łóżka na podłogę i podeszłem do szawki, aby wybrać jakieś rzeczy do ubrania. Wyciągnołem z niej zwykłą białą koszulkę, ciemnozieloną koszulę w czarną kratę, czarne dopasowane rurki ( moje ulubione ). Gdy wybrałem już sobie ubranie poszedłem do łazienki wziąć kąpiel. Nalałem ciepłej wody do wanny, rozebrałem się i do niej wszedłem. Po umyciu wyszedłem z łazienki i zeszłem do kuchni na dół. Zrobiłem sobie śniadanie i zauważyłem, że ojca nie ma, ale zostawił kartkę na, której napisane było: synku, wczoraj zapomniałem Ci powiedzieć, że wyjeżdżam na dejegację. Wrócę dopiero za dwa lata. Pamiętaj, KOCHAM CIĘ!!! Tata.
- No fajnie, że dopiero teraz mi to napisał - powiedziałem i wyszdłem. Do szkoły szedłem jakieś 15 minut. Przed sobą ujrzałem bardzo duży budynek. Gdy wszedłem do szkoły spytałem się jakiegoś chłopaka o gabinet dyrektorki i od razu dostałem odpowiedź.
- Gabinet dyrektorki? - zapytał czerwonowłosy. Miał piękne dwa kolory oczu. Jedno niebieskie drugie czerwone i jednego kolczyka na wardze. Ubrany był w czarną bokserkę, czarne dopasowane rurki ze srebrnym łańcuchem na boku i czarne nike. Wyglądał tak słodko... Co ja mówię?!
- Tak - odpowiedziałem trochę niepewnie.
- Prosto, schodami do góry i w lewo.
- Dzięki- odpowiedziałem odchodząc. Pokierowałem się tak jak powiedział chłopak i w końcu dotarłem na miejsce. Dyrektorka przywitała mnie z uśmiechem na twarzy, odprowadziła mnie do klasy i kazała mi się przedstawić klasie.
- No przedstaw się. - ponaglała mnie dyrektorka.
- Nazywam się Victor. - powiedziałem
- Usiądź proszę koło Nathana. - powiedziała nauczycielka i wskazała miejsce obok czerwonowłosego.
- Hej, my się chyba już znamy. - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Raczej się jeszcze nie poznaliśmy.
- A no tak, jestem Nathan. Możesz mi mówić Nati jeśli chcesz. - powiedział dalej z uśmiechem na twarzy. - A ty jak masz imię? - spytał
- Byłeś głuchy jak mówiłem całej klasie? - warknołem
- Nie bulwersuj się tak księżniczko bo Ci żyłka przypadkiem pęknie. - powiedział lekceważąco dalej z uśmiechem na twarzy.
- Po pierwsze nie jestem księżniczką, a po drugie powtórze jeszcze raz. Jestem Victor.
- Dobrze księżniczko. Przepraszam- uśmiechnął się i w tej samej chwili zadzwonił dzwonek na przerwe.
- Mówiłem Ci już,że... Nie dał mi dokończyć, bo już za chwile poczułem jego usta złączone razem z moimi. Były takie słodkie. Normalnie były uzależniające jak narkotyk. Nasz pocałunek był długi i namiętny. No super, wpadłem. Podoba mi się, ale całować się z kimś kogo ledwo się poznało?! I to przy wszystkich?! Nie wiem czy to była pokazówka czy nie. Po szkole kierowałem się w stronę domu. Gdy wyszedłem już na dziedziniec szkolny zauwarzyłem, że idzie za mną, więc przyśpieszyłem kroku a on zaczął za mną biec, a ja zacząłem uciekać. Biegłem dłuższy kawałek i zatrzymałem się by złapać oddech. Nagle poczułem czyjeś ręce na mojej tali. Odwróciłem się i stał tam nikt inny tylko czerwonowłosy. Uśmiechał się do mnie, a ja czułem jak robie się czerwony.
- Cześć księżniczko. - na szyi poczułem jego oddech. Momentalnie zrobiło mi się tak ciepło, że w środku poczułem lekkie dreszcze.
- Wiem, że tamto co zrobiłeś na przerwie to była pokazówka. - odpowiedziałem lekko zawiedzionym tonem.
- Ciekawe, czy jak tamto to była pokazówka to to jak byś nazwał? - Nie zdążyłem nic odpowiedzieć bo znowu złączył nasze usta w ciepłym pocałunku.
- Zapraszam Cię do siebie na kolację i od razu pogadamy. - zaproponował a mi nie wypadało odmówić więc się zgodziłem. Szliśmy w ciszy. Nawet nie zauwarzyłem kiedy w końcu byliśmy pod jego domem. Wpuścił mnie do środka i usiadłem na sofę.
- Chcesz coś do picia? - sytał
- Nie dziękuje. - odpowiedziałem równie grzecznie.
- No dobra. Pogadajmy. Podobasz mi się, okey? Jestem gejem. - odpowiadał coraz ciszej Nathan.
- Ja też jestem. Szczerze? Ty też mi się podobasz. - powiedziałem śmiało.
- Jeszcze dwa pytania. Mogę Ci je zadać? - zapytał
- Oczywiście- odpowiedziałem
- Pierwsze: dlaczego się tniesz?, a drugie to czy będziemy razem? - zapytał
- Pierwsze: nieradzę sobie ze śmiercią mojej mamy, drugie: tak, będziemy. Od dzisiaj może być?
- Aha. Możemy przybić sobie piątke. Pokazać ci coś? - i bez czekania na moją odpowiedź odsłonił swój nadgarstek zasłonięty wysoko bandamką. Przecież on ma więcej blizn i ran odemnie. Dlaczego on się tnie? Jego piękne ręce całe albo w nacięciach lub w bliznach po cięciu.
- Mogę zadać Ci pytanie? - zapytałem
- No - odpowiedział zwięźle.
- Co jest powodem twojego cięcia?
- Mój były chłopak. Zabił się przezemnie. Popełnił samobójstwo. Ja go nie doceniałem. Kochałem go bardzo, ale mu tego nie okazywałem. Nie chce żebiś ty też się zabił, więc z Tobą będzie inaczej. - powiedziawszy to przytulił mnie mocno.
- Cieszę się z tego powodu. Jesze telko jedno pytanie. Mieszkasz tu sam? - zapytałem.
- Tak. Mój ojciec zginął na wojnie, a moja matka była chora. Rodząc mnie wybrała swoją śmierć. Gdyby mnie ja to żyłaby dalej. Nie ma to jak syn zabijający własną matkę. - gdy odpowiadał na moje pytanie po jego policzku popłynęła jedna, samotna łza.
- Przepraszam za to pytanie, nie wiedziałem o tym. Zresztą to nie twoja wina. Nic o tym nie wiedziałeś. Byłeś jeszcze małą kuleczką. Sam użalam się nad sobą, a ty masz gorzej. Współczuję Ci. Naprawdę. - jego odpowiedź na moje pytanie mnie wzruszyła. Tak naprawdę nie miałem po co się ciąć. Ja miałem przynajmniej ojca, a on stracił niedość, że rodziców to jeszcze do tego swojego chłopaka. Jego matka zdecydowała o tym, że będzie żył i nie miała pijęcia, że on nie bęszie sobie radził. Żadne z nich nie mogło się za to obwiniać. Na pewno chciała go wychować na dobrego chłopaka. Zaproponowałem mu zamieszkanie ze mną.
- Może ze mną zamieszkasz? - zapytałem.
- Nie chcę Ci sprawić kłopotu.
- To żaden kłopot tylko przyjemność - odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- Czyli, że ty chcesz ze mną mieszkać? Przecież dopiero co się poznaliśmy.
- No właśnie, dopiero się poznaliśmy a już się całowaliśmy.
- Dobra, przekonałeś mnie. Kiedy mam się pakować? - zapytał.
- Najlepiej już teraz! Tylko komu zostawisz mieszkanie...
- Sprzedam je komuś albo wynajmę. Jakoś to będzie. A tak po za tym. Lubisz oglądać horrory? - zapytał, myśląc, że powiem całkiem coś innego.
- Bardzo lubię, a co?
- A nic... Zrobimy sobie maratonik?
- Oczywiście, mężu ty mój. - odpowiedziałem i czekałem jak zareaguje
- Jeszcze nie jestem TWOIM mężem.
- Jeszcze... A Ty tak w ogóle chcesz być moim mężem? - zapytałem.
- Nie...Nie wiem...Może...Tak!
- No to która odpowiedź poprawna?
- Tak!
- Jak mi kupisz pierścionek to okey. - odpowiadając to położyłem, mu się na kolanach. Oglądałem chwilę horror by chwilę potem odpłynąć w głęboki sen razem z moim misiem.

To koniec na dzisiaj. Kolejny rozdzialik bęszie niebawem.

I Don't  * yaoi *Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz