#6 Nie spadniesz

2.3K 185 8
                                    

- Hej! - powiedziała zajmując miejsce na stołku obok mnie.

- Co Ty tu robisz?! - zapytałam poddenerwowana. Chciałam wiedzieć, oczekiwałam jakiegoś wyjaśnienia, tak jakby mi się ono należało, tylko że wcale tak nie było.

- To samo co Ty. Dobrze się bawię. - lekko drgnęły jej kąciki ust. Brak zaszklonych oczu, pewny ton, chód oraz stoicki spokój świadczyły o kompletnej trzeźwości. - Chociaż wcale nie ukrywam, że liczyłam na to, że Cię tu znajdę. - dodała z zalotnym uśmiechem. Nie no, muszę się jeszcze napić. Nalałam sobie kolejny kubek zimnego piwa i pociągnęłam kilka sporych łyków. Uczucie powolnego odprężenia, spowodowane chłodnym płynem pokonującym drogę przez moje gardło, zaczęło ogarniać moje ciało. Chyba nabrałam trochę odwagi.

- Szukałaś i znalazłaś. Czego dusza pragnie?

- Muszę z Tobą porozmawiać. - nadal musiała przekrzykiwać głośną muzykę, ale tym razem, mówiąc zbliżyła się do mojego ucha. Poczułam jej ciepły oddech na policzku i momentalnie, wzdłuż kręgosłupa przebiegły mnie dreszcze. Takie przyjemne dreszcze. Byłam już podpita, więc tym razem nerwy nie brały nade mną góry.

- Teraz? - spytałam. Nie chciałam w tym momencie rozmawiać o sprawach, których sama nie rozumiem. Nie chciałam też żeby sobie poszła, mimo że w moim mniemaniu nie wyjdzie z tego nic dobrego.

- Tak, ale nie tutaj. Chodź. - odparła zeskakując ze stołka i wyciągnęła do mnie rękę. Bez namysłu wstałam i chwyciłam jej dłoń. Moje zmysły były już trochę przytępione, a mimo to czułam gładkość jej skóry, która tym razem była chłodna. Miałam wrażenie, jakby było to w pewnym sensie wyznacznikiem jej zamiarów. Więc, dlaczego ogarnęło mnie lekkie rozczarowanie? Myślę za dużo, chyba jestem na to za trzeźwa. Zdążyłam jeszcze chwycić swoje piwo z blatu i szybko je dokończyłam, podczas gdy ona prowadziła mnie przez tłum ludzi. Dzięki Ci Boże za alkohol.

Zaprowadziła mnie po schodach na górę, pozwolę sobie zauważyć, że nawet ani razu się nie zachwiałam. Szłyśmy korytarzem, tu było o wiele ciszej niż na dole. Stanęła przed trzecimi drzwiami po lewej, czyżbym widziała nutkę zawachania? Spojrzała na mnie i jakby wyczuwając moje myśli uniosła kąciki ust i pewnie weszła do pokoju. Ruszyłam za nią i nagle stanęłam jak wryta.. Emily w samej bieliźnie gorączkowo zbierała ubrania rozrzucone po całej podłodze. A obok dumnie stał kto?! No oczywiście ten dupek Mike. Nigdy bym nie pomyślała, że można wytrzeźwieć w ciągu dwóch sekund, a jednak to możliwe. Wybiegłam stamtąd szybciej niż weszłam. Wzbierało się we mnie obrzydzenie na samą myśl, że ten obleśny palant w ogóle jej dotykał. Jednak chyba bardziej zdenerwował mnie fakt, że prawdopodobnie wcale nie stawiała oporów.

Przekroczyłam próg i wybiegłam na chodnik kierując się w stronę domu. Nie chciałam tam dłużej zostawać. I juz żałowałam, że nie zatrzymałam się na chwilę żeby zgarnąć kurtkę z wieszaka. Było kurewsko zimno.

- Ej! - to do mnie?

- Cameron, stój! - czyli jednak do mnie. Stanęłam i obróciłam się na pięcie. Amy.. biegła do mnie, w ręku miała chyba moją kurtkę. Skąd wiedziała, która jest moja?

- Trzymaj, zaraz zmarzniesz. Widziałam Cię w niej jak wchodziłaś.

- Dzięki, w nerwach o niej zapomniałam. - odparłam i zarzuciłam czarną kurtkę.

- Co tam się w ogóle stało? Pobiegłaś jak szalona.

- Ta dziewczyna. Ta z Mike'em. To moja przyjaciółka. Po prostu trochę mnie zaskoczyła.

W tym samym momencie poczułam wibracje w kieszeni i sprawnie wyciągnęłam telefon. Wiadomość od Emily.

Cameron gdzie jesteś?!? Martwie się! To nie miało tak wyjść..

Bądź Moim ŚwiatemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz