"Będę Twoim Aniołem Stróżem" cz. 1

2.7K 163 16
                                    

Oto pierwsza z dwóch części scenariusza! Mam nadzieję, że będzie się Wam podobać ^^
[Scenariusz ten znajduje się również na blogu http://katmonx3.blogspot.com/ prowadzonym przeze mnie i moją koleżankę]

Enjoy!!


Postawiłem przed nią kubek z parującą herbatą - który przyjęła z wdzięcznością - i usiadłem naprzeciwko niej. Czułem jak w sercu z chwili na chwilę coraz bardziej rosło współczucie na widok jej zapuchniętych od płaczu i podkrążonych z niewyspania oczu, bladej twarzy, ciemnych potarganych włosów i zadrapania na policzku. Miałem ochotę wstać i zagarnąć ją w ramiona, tak bardzo wydawała mi się być krucha i podatna na zranienie. Musiałem się jednak zachowywać profesjonalnie, w końcu byłem na służbie i przeprowadzałem przesłuchanie. Westchnęła cicho, biorąc do ręki naczynie i upiła ciepłego napoju. Obserwowałem każdy jej ruch, czekając aż zacznie mówić. Nie chciałem na nią naciskać, ta sprawa była dla niej zbyt świeża i delikatna, wolałem więc cierpliwie poczekać. Kiedy cisza między nami zdawała się coraz bardziej gęstnieć, stawać się namacalna, przemówiła cicho:

- Tą historię można podsumować właściwie jednym zdaniem: znalazłam się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie.

- To znaczy? - miała przyjemny dla ucha głos, choć nieznacznie drżał. Na jej ustach wykwitł uśmiech, niezawierający jednak ani krzty radości. Zaczęła snuć swoją opowieść.

Lubiłam nocne spacery, a to był właśnie jeden z nich. Nie wiedzieć czemu, wybrałam inną drogę niż dotychczas. Gdybym wtedy wiedziała to co dzisiaj, nie ruszyłabym się z domu na krok. W pewnym momencie usłyszałam krzyki z zaułku, który właśnie miałam minąć. Przystanęłam i niepewnie wyjrzałam zza ściany budynku. Dostrzegłam trzech mężczyzn, z czego jeden klęczał, ledwo żywy. Jego twarz była bardzo poobijana, z nosa i wargi leciało mnóstwo krwi, a lewą rękę miał złamaną. Tylko on był pokiereszowany, reszta z nich wyglądała nienagannie. Wyższy z mężczyzn, ubrany w całości na czarno jak pozostała dwójka, trzymał broń, z której mierzył do klęczącego faceta. Nawet z odległości dwudziestu metrów słyszałam każde wypowiedziane słowo.

- To jak, powiesz, gdzie ukryłeś mój towar? - spytał uprzejmym tonem, jakby mówił o pogodzie.

- Możesz pomarzyć - sarknął rudzielec, za co drugi z nich, ewidentnie prawa ręka tego pierwszego, uderzył go w twarz, aż mu głowa odskoczyła do tyłu.

- Tak więc sam na siebie wydałeś wyrok - brunet westchnął, będąc nieszczerym w swym smutku. Odbezpieczył pistolet i bez mrugnięcia okiem strzelił mu prosto w głowę.

- Byłaś świadkiem porachunków gangu? - spytałem, nie dowierzając temu co słyszałem. Kiwnęła głową. - Kiedy to było?

- Dwa lata temu - otworzyłem szerzej oczy. Przecież miała wtedy zaledwie osiemnaście lat! Nie mówiąc już o tym, że mimo upływu czasu pamiętała wszystkie szczegóły z taką dokładnością. Coś ścisnęło mnie boleśnie za serce.

- Nie poszłaś z tym na policję? Dlaczego?

- Zaraz się to wyjaśni.

Jęknęłam głośno, zasłaniając od razu usta dłonią. Modliłam się do nie wiadomo kogo, by tego nie usłyszeli, jednak było inaczej. Spojrzeli w moją stronę zaskoczeni. Przez chwilę stałam sparaliżowana, aż w końcu zerwałam się do biegu. Słyszałam za sobą krzyki i dźwięk butów uderzających o chodnik. Niestety nie byłam ani szybka, ani wysportowana, więc szybko mnie złapał i z powrotem zaprowadził do swojego szefa. Krzyczałam, szarpałam się w nadziei, że może ktoś jednak będzie tędy przechodził, usłyszy moje krzyki i wezwie pomoc. Lecz nikogo nie zauważyłam. Mięśniak rzucił mnie na kolana przed swoim zwierzchnikiem, który po chwili kucnął przede mną.

guardian angel || bts jungkook✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz