Rozdział 26.

224 7 0
                                    

-W sumie to niczego. Na poczatku w planach było, żeby zacząć wszystko teraz, ale coś im nie wypaliło i akcja ma być za trzy miesiące. Na razie mam spokój z Arthurem. - powiedział. Nie wiedziałam, czy jest zadowolony, czy zły. Wydaje mi się, że jedno i drugie. Cieszy się, że Arthur na razie nie będzie się wtrącał, ale też jest zły, bo chciałby mieć wszystko za sobą. Niall zauważył, że po raz kolejny się zamyśliłam. Obrócił mnie twarzą do siebie. Trzymał dłonie na moich biodrach, a ja ciągle obejmowałam go w pasie. - Nie myśl już o tym. Na razie mamy wszystko z głowy, Arthur nie będzie nam wchodził w drogę, mamy cały czas dla siebie. - uśmiechnął się i delikatnie musnął moje usta. To była tylko krótka chwila, nasz mały kontakt, a ja czułam się tak wspaniale, tak błogo. Nie wiem, co ma takiego w sobie blondyn, ale to coś podoba mi się coraz bardziej. I to naprawdę wspaniałe uczucie mieć go przy sobie. Nie potrafię sprecyzować tego, co nas łączy, ale mam wrażenie, że życie bez Horana nie miałoby dla mnie sensu. Stał się tak wielką częścią mnie w przeciągu tak krótkiego czasu. I może to wydawać się śmieszne, że jeszcze kilka tygodni temu tak bardzo się nienawidziliśmy, a teraz spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę, bo w żadnym towarzystwie nie czuję się tak dobrze jak właśnie z tym chłopakiem, który stoi przede mną i ciągle trzyma mnie przy sobie. Uśmiech niekontrolowanie wdarł mi się na usta. Patrzyłam w jego niebieskie tęczówki i widziałam w nich moje szczęście i mój świat. Nic nie było dla mnie ważne, gdy te błękitne oczy patrzyły na mnie. Wiem, że gdyby się wszystko waliło, Niall będzie przy mnie i w jego ramionach będę czuła, że jestem bezpieczna. Staliśmy przytuleni na środku chodnika i z uśmiechem na twarzy wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem. Ludzie, którzy nas mijali byli dla nas tylko nieważnym tłem, na które nie zwracaliśmy najmniejszej uwagi. Mieliśmy swój własny świat, a ja za żadne skarby nie chciałam go opuścić.

Po dłuższej chwili znowu zeszliśmy na ziemie i ruszyliśmy w dalszą trasę. Ciągle nie wiedziałam, gdzie idziemy. Niespodzianka to niespodzianka. Po kilkunastu minutach byliśmy w parku, w którym spędziliśmy większą część naszego dzieciństwa. Domyślałam się, gdzie prowadził mnie chłopak. Mijaliśmy te wszystkie dobrze znane nam miejsca. Wspomnienia naszego wspólnego dzieciństwa zaczęły przewijać się w mojej głowie. Nie byłam w tym miejscu od dobrych kilku lat. W końcu dotarliśmy do tego miejsca. Miejsca, w którym się poznaliśmy. Mały plac zabaw. Daleko od centrum miasta, miedzy drzewami, obok małego stawu. Wszystko było tu takie opuszczone. Nikt tu chyba od dawna nie zaglądał. Zardzewiałe huśtawki, zarośnięta piaskownica, porośnięte mchem zjeżdżalnie. To takie przykre, że to miejsce jest takie wymarłe. Nie mogę uwierzyć, że tak wielka część moich dziecięcych lat teraz tak po prostu umiera.

-Niall, czemu teraz już nikt o to nie dba? - spytałam smutno. Horan przytulił mnie mocno widząc łzy w moich oczach. Nie ukrywałam tego, że chce mi się płakać. To niemożliwe, żeby to miejsce tak wyglądało.

-Nie wiem. Kiedyś było tu tyle osób. Myślałem, że teraz jest tu tak samo jak dawniej. - powiedział. Też nie był zadowolony z tego, co tu zostało. To całkiem normalne. Nikt nie chciałby, żeby jego dzieciństwo zostało tak po prostu zniszczone. Nikt nie chciałby, żeby tak ważne miejsce w swoim życiu popadało w ruinę. Ale nic na to nie poradzimy. Usiedliśmy na ławce, gdzie zazwyczaj siadali nasi rodzice i zaczęliśmy wspominać wspólnie spędzone chwile.

-Pamiętasz jak się poznaliśmy? - spytałam.

-Jak mógłbym tego nie pamiętać? - zaśmiał się. - Siedzieliśmy razem w piaskownicy, a Ty ukradłaś mi moją łopatkę.

-Bo Ty zabrałeś mi moje grabki! - oburzyłam się i od razu wybuchliśmy śmiechem. Wspominaliśmy nasze wspólne zabawy, ucieczki przed rodzicami, spędzone razem noce w namiocie za domem. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi.

-Co się z nami stało? Czemu przestaliśmy się odzywać? - spytałam i atmosfera od razu się zmieniła. Byliśmy całkiem poważni.

-Rozwód rodziców strasznie mnie zmienił. Musiałem mieszkać z ojcem. Nienawidziłem ich i przestałem ufać ludziom. Tylko ty to widziałaś. Próbowałaś mnie uświadomić, że robię źle, ale wydawało mi się, że to ja mam racje i byłem na ciebie wściekły. Wtedy się pokłóciliśmy no i tak skończyła się nasza przyjaźń. Ja zacząłem ćpać, poznałem moich kumpli, a ty ciągle pozostawałaś sobą. Byłaś szczęśliwa i miałaś kochających rodziców i przez to cię znienawidziłem. Ale żałuję tych czterech lat i już nigdy nie popełnię tego błędu. Już cię nie skrzywdzę. - powiedział. To wszystko było takie prawdziwe. Dotknęło mnie to, że mnie nienawidził, ale teraz wiem czemu tak było. Rozwód rodziców strasznie go zmienił, ale ja wcale mu się nie dziwię. To musiało być dla niego okropnym doświadczeniem. Nie wiele myśląc przytuliłam się do niego.


Spacerowaliśmy po placu zabaw i patrzyliśmy na tą ruinę. Smutno mi było, ale pogodziłam się z myślą, że nic nie jest wieczne. W pewnym momencie Niall podszedł do drzewa. Oparłam się o nie plecami, a blondyn stanął przede mną. Swoje dłonie ułożył po dwóch stronach mojej twarzy. Zbliżył swoją twarz do mojej i pocałował namiętnie. Odwzajemniłam pocałunek od razu. Po chwili oderwaliśmy się od siebie z powodu braku tchu. Horan oparł swoje czoło o moje. Nie odzywaliśmy się do siebie przez kilka minut próbując wyrównać przyśpieszone oddechy. W końcu Niall przerwał ciszę.

-Zostań moją dziewczyną. - zamurowało mnie. Nie wiem, czy to była prośba, czy może stwierdzenie. Nie spodziewałam się tego ze strony Nialla. No ok, zachowywaliśmy się jak para, ale nie wyobrażałam sobie tego, że mielibyśmy zostać nią oficjalnie. Ale przecież nic nie stało nam na przeszkodzie.

-Dobrze. - odparłam i po raz kolejny poczułam cieple usta blondyna na moich.




✔ cz. 1. Stole my heart | Niall Horan FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz