Rozdział 2.

218 6 1
                                    

Stanęłam w miejscu, nie wiedząc, co mam zrobić. Zaczęłam szybciej oddychać i czułam, że robi mi się słabo. Kurwa. Jego nie może tu być. Nie mogę go zobaczyć!

-Hej, co się stało? - spytał Dave. Przecież nie mogę powiedzieć mu powiedzieć, że Niall jest w tym samym mieście co ja. On nawet nie wie, kim jest Niall. Nie chciałam mu o nim mówić. To zamknięty rozdział w moim życiu, który swoją drogą nie był aż taki przyjemny, żeby miło go wspominać. Czasami przeglądając moje zdjęcia przypadkowo widzieliśmy wspólne zdjęcia moje i Horana, ale mówiłam tylko, że to mój stary przyjaciel i temat był skończony. Oczywiście mój chłopak próbował dowiedzieć się dokładniej, co łączyło mnie z Niallem, ale ja po prostu nie odpowiadałam na pytanie lub zmieniałam temat. Naprawdę nie chciałabym pamiętać tego, co było dwa lata temu, ale nie można uciec od przeszłości.

-Nic, po prostu... dostałam sms-a od Perrie. Rozchorowała się i muszę do niej iść. - wymyśliłam coś na szybko, Naprawdę potrzebuję się z nią teraz spotkać. Muszę się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi i co robi tu Niall.

-No dobra, to idź. Może zobaczymy się wieczorem? - spytał. Widziałam, że jest zdenerwowany tym, że idę do przyjaciółki, a nie spędzam czasu z nim. Przykro mi, ale to jest aktualnie dla mnie ważniejsze.

-Ok, zadzwonię potem. - powiedziałam. Złożyłam krótkiego buziaka na jego ustach i skierowałam się w lewą alejkę parku, by jak najszybciej dostać się do akademika, gdzie mieszkała Perrie. Nie wiem, czemu ona tam mieszka. Proponowałam jej przeprowadzkę do mojego mieszkania, ale ona się nie zgodziła. Mieszkam sama w dużym mieszkaniu, więc byłoby miło, gdyby ktoś zamieszkał ze mną. Oczywiście Dave też mógłby to zrobić, ale jesteśmy ze sobą krótko i nie jestem na to gotowa. Poza tym wynajmuje mieszkanie ze swoim bratem. Idąc do miejsca, gdzie mieszka Perrie, wybrałam numer jej telefonu. Upewniłam się, że jest u siebie i szybkim tempem doszłam tam w przeciągu 10 minut. Wbiegłam po schodach i nie pukając w drzwi weszłam do pokoju 14.

-Co się tu dzieje? - spytałam od razu. Blondynka leżała na łóżku z laptopem na kolanach i przeglądała coś w internecie.

-Ymmm... A o co dokładnie ci chodzi? - spytała zdezorientowana.

-Jak to o co? O Niall'a! Co on tu do cholery robi? - zarzuciłam ją pytaniami. Denerwowałam się coraz bardziej.

-Ok, najpierw się uspokój. Możesz się z tego nie ucieszyć, ale on zaczyna studia. Na tym samym uniwersytecie, co my. - powiedziała, a ja myślałam, że wybuchnę. Niall będzie studiował w tym samym miejscu, co ja. Nie mogłam zebrać swoich myśli w całość. Jak to możliwe?! Nie widziałam go tyle czasu. Wszystkie nasze wspólne chwile oddzieliłam grubym murem. Ułożyłam swoje własne życie bez niego. Mam studia, mam pracę, mam chłopaka. Po tym, co mnie spotkało, po mojej depresji, która dotknęła mnie po naszym zerwaniu, po całych dwóch latach on znowu wraca. I nagle poczułam strach. Co jeśli go spotkam? Co jeśli te wszystkie wspomnienia powrócą? Co jeśli znowu go pokocham? Nie, nie mogę do tego dopuścić. Nie mogę go zobaczyć!

-To są chyba jakieś żarty... - powiedziałam. Podeszłam do biurka, które stało przy oknie i usiadłam na nim. Schowałam twarz w dłonie i po prostu nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. - Jakim cudem on się tu znalazł? - spytałam przyjaciółki.

-Zdał wszystkie egzaminy i chciał iść na studia. W naszej szkole jest bardzo rozwinięta sekcja sportu, o czym sama dobrze wiesz, więc chciał tutaj studiować. Dostał się do szkolnej drużyny i zaczyna od tego tygodnia, prawdopodobnie od jutra. Dobrze wiesz, jak on kocha sport. To dlatego tutaj jest. Chociaż myślę, że ty też jesteś tego powodem.

-Z tego, co słyszałam, to już dawno o mnie zapomniał i aktualnie zabawia się na imprezach z każdą laską jaka mu się przytoczy.

-Jenny, znasz Niall'a. Wiesz, że taki nie jest.

-Kiedyś myślałam, że mnie kocha i to też okazało się kłamstwem, więc nie wierzę już w nic, co dotyczy jego. - odpowiedziałam i wstałam z biurka podchodząc do drzwi. - Mam tylko nadzieję, że nie spotkam go na swojej drodze i nie zrobi z mojego życia chaosu, tak jak ostatnio, Widzimy się jutro na meczu. Na razie! - powiedziałam i wyszłam. Powoli kierowałam się w stronę wyjścia. Szłam korytarzem, gdy przed oczami zobaczyłam wysokiego chłopaka z blond włosami. Stał w głównym korytarzu przy biurku zarządcy akademika. Na podłodze obok niego leżała duża torba. Na sobie miał białe adidasy, czarne spodnie i czerwoną koszulę w kratę. Wiedziałam, kto to jest. Uwielbiałam tą jego koszulę. Wyglądał w niej tak cudownie. Zatrzymałam się na chwilę i przyglądałam mu się. Zmienił się. Jego włosy były dłuższe niż zazwyczaj. Był bardziej umięśniony niż ostatnio. Chciałabym zobaczyć jego twarz... Stop! Co ja robię? Miałam o nim zapomnieć! Miałam go nie zobaczyć! Szybkim krokiem ruszyłam do drzwi. Schyliłam głowę przechodząc obok niego tak, żeby mnie nie poznał. Nie mam odwagi stanąć z nim twarzą w twarz. Opuściłam budynek i poszłam do swojego mieszkania. Wysłałam Dave'owi sms-a, że już dzisiaj nie dam rady się z nim spotkać, ponieważ muszę odpocząć, bo jutro mamy ważny mecz. Ach tak, zapomniałam dodać, że jestem w drużynie siatkarskiej na mojej uczelni. Zawsze interesowałam się tym sportem, ale dopiero tutaj miałam szansę grać na poważnie. Chodziłam na treningi i trener zobaczył moje zdolności. Od tamtej pory gram w pierwszym składzie na pozycji środkowej. Perrie i Katy są cheerleaderkami, więc wspierają mnie na każdym meczu. Od razu na początku zaprzyjaźniłam się z dwiema zawodniczkami, Megan i Eleonor. Obydwie są świetnymi siatkarkami i często się widujemy, nie tylko na treningach, ale i poza szkołą.

Weszłam do mieszkania. Jak zawsze było tutaj tak strasznie cicho i pusto. Nie znoszę tej ciszy, ale nie mogę tego zmienić. Przez kolejne dwie godziny oglądałam telewizję. Potem wzięłam szybką kąpiel, zjadłam kolację, spakowałam się na jutro i wskoczyłam do łóżka, ciągle rozmyślając o dzisiejszym dniu.

Wstałam dość wcześnie. Obudziłam się jeszcze przed budzikiem. Wykonałam poranną toaletę i zjadłam śniadanie. Ubrałam się w dres naszej drużyny i wyszłam z mieszkania, kierując się na halę. Byłam tam po 20 minutach. W szatni spotkałam wszystkie dziewczyny z drużyny. Przebrałyśmy się w nasze stroje i wyszłyśmy na korytarz. Tam czekał na nas trener, który powiedziawszy kilka pokrzepiających słów, poszedł z nami na halę. Na trybunach było dość sporo osób. W końcu to już faza play-off w naszych zawodach międzyszkolnych. Wykonałyśmy krótką rozgrzewkę i zaczęła się prawdziwa gra.

Wygrywałyśmy już 2:0. Zaczął się trzeci set. Wiedziałyśmy, że musimy to wygrać. Stałam pod siatką i zasłaniałam przeciwniczkom serwis, gdy nagle ktoś wszedł na halę. Nie wiem, czemu zwróciłam na to uwagę. W środku było i tak dużo osób. Zerknęłam w stronę drzwi i już wiedziałam, że do końca meczu nie będę w stanie się skupić. Co ON tutaj robi?!



✔ cz. 2. New life without You | NH LH FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz