Prolog

783 70 4
                                    


Od tygodnia chodzę podekscytowany. To serio się dzieje. Ja, Choi Junhong, nareszcie idę do liceum artystycznego. Dostałem się na kierunek muzyczny i taneczny. Mam piętnaście lat i rozpoczynam nowy etap w życiu.


***



DLACZEGO TEN BUDZIK NIE ZADZWONIŁ?! SPRAWDZAŁEM DWA RAZY, CZY NA PEWNO JEST WŁĄCZONY!


W takich chwilach, gorzko żałowałem, że nie można cofać czasu. Biegłem ile sił w nogach, by moje "spóźnienie z powodu kolejki w sklepie" trwało jak najkrócej. W głowie miałem już ponad dziesięć scenariuszy tłumaczenia się przed nauczycielką. Zapewne żaden z nich nie zostanie wcielony w życie, lecz zawsze warto mieć coś w zapasie.

Wleciałem do klasy jak poparzony, popychając po drodze na korytarzu, Bogu ducha winne osoby. Za plecami słyszałem obelgi skierowane do mnie, lecz wypuściłem je drugim uchem.
Tak jak podejrzewałem, nauczycielka ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma, zmierzyła mnie wzrokiem. Zatrzymała spojrzenie na włosach i nie zdziwiło mnie to zbytnio, zważywszy na fakt, iż są koloru różowego. Trochę zabawna historia, bo mam je przez kolegów, którzy postanowili mnie przefarbować, gdy spałem. To było w moje piętnaste urodziny. Do dziś zastanawiam się, czemu się wtedy nie obudziłem. Mam aż tak twardy sen? Jednakże zostałem przy tym kolorze, bo według wielu osób, zarówno kobiet jak i mężczyzn porównuje się mnie do "cukiereczka".

- Junhong, pierwszy dzień, a ty już zaspałeś?! Usiądź, bo stoisz jak słup już pięć minut.

Pośpiesznie udałem się do wolnej ławki, która znajdowała się na końcu klasy i zająłem wskazane przez nauczycielkę miejsce. Wyciągnąłem brudnopis i zacząłem rysować Utę z Tokyo Ghoula, który był moją ulubioną postacią z tego anime. No dobra... nie oszukujmy się, ani trochę go nie przypominał. To nie moja wina, że nie urodziłem się z talentem malarskim. Nadrabiam tańcem i rapem, więc nie jest źle.

Jednym uchem słuchałem tego, co wychowawczyni chciała nam przekazać, lecz w 70% byłem pochłonięty bazgraniem po kartce.

- Witam was w naszym liceum. Nazywam się Choi YooSun. W imieniu dyrekcji chciałam podziękować za wybór tej szkoły...

Bla, bla, bla... imitowałem ten odgłos w głowie. Kobieta zachwalała tę uczelnię przez następne piętnaście minut. Dopiero po upływie tego czasu, zaczęła opowiadać coś, co przykuło moją uwagę.

- ...W tym roku wprowadziliśmy nowy dodatkowy program. Nosi nazwę 'Starszy Brat'. Wejdźcie chłopcy.

W tym momencie do klasy weszło około dwudziestu licealistów z czwartej klasy. Stanęli pod tablicą i lustrowali całe pomieszczenie.

- Oto uczniowie, którzy w tym roku skończą naukę w murach naszej uczelni. Zostaniecie połączeni w pary. Pierwszoroczni lepiej zaklimatyzują się tutaj, a wy... - Wskazała na chłopców pod ścianą. - ... Będziecie mieli podwyższone zachowanie.

Halo! Poradzę sobie bez niczyjej pomocy. Nie mam pięciu lat.

Seonsaeng[1] wyjęła z biurka pudełko, w którym jak podejrzewałem, były karteczki z naszymi imionami. Następnie podeszła do czwartoklasistów i każdy z nich wyjął po jednym papierku. Uważnie przyglądałem się całej sytuacji odstawiając myśl o dalszym rysowaniu, bądź jego imitacji.


Dopiero teraz zauważyłem, że jeden z nich przygląda mi się z uniesioną jedną brwią. Przełknąłem głośno ślinę, gdy zaczął iść w moją stronę. Wyglądał jakby robił to wszystko za karę, byłem tego prawie pewien. Miał bardzo skupioną i suczą twarz.

- Choi Junhong? - Wyczytał z karteczki. - Jestem Bang Yongguk. Wychodzi na to, że mam być twoim starszym bratem.

______________________________________

[1] Seonsaeng - określenie nauczyciela lub osoby, którą darzymy ogromnym szacunkiem. [Dla tych, którzy nie wiedzą ;)]

P.S. W ramach wyjaśnienia. Nie zdziwcie się, że liceum ma cztery lata, gdyż w niektórych szkołach, tyle chodzi się na kierunku artystycznym.

P.S. 2
W mediach macie zwiastun wykonany przez jednego wspaniałego ziomka, któremu bardzo dziękuję.

Don't Tell Anyone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz