-Że co?-szepnęłam cicho niezdolna do wypowiedzenia czegokolwiek głośniej,jednak później się opamiętałam.-Że co!?-wrzasnęłam.
-Słyszałaś.Idź się pakować w tej chwili-powiedział ze stoickim spokojem tata.
Po tych słowach ze złością,której nie dałam rady zamaskować,wbiegłam na górę do mojego pokoju.Od razu po wejściu zatrzasnęłam drzwi,które jedynie odbiły się od futryny i z powrotem otwarły.Nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi.Rzuciłam się na łóżko,gdzie przez jakiś czas leżałam z twarzą ukrytą w poduszce.Gdy po chwili trochę się uspokoiłam usłyszałam głosy moich rodziców.Nie mówili cicho,najprawdopodobniej myśleli,że mam zamknięte drzwi i ich nie usłyszę.Mimo tego niewiele usłyszałam.Nawet jeśli cokolwiek,to nic konkretnego z tego nie wynikało.Nie chciałam schodzić tam na dół,ponieważ wiedziałam,że i tak mi niczego nie wyjaśnią.Jedyną rzeczą,jaką mogłam teraz zrobić było wykonanie polecenia ojca.Musiałm się spakować.Po krótkiej chwili w końcu zebrałam się z łóżka z postanowieniem wyjęcia torby podróżnej z dna szafy.Po zrobieniu tego rzuciłam ją na łóżko nie wiedząc co tam spakować.Przecież nie wiedziałam czy będzie tam ciepło,czy wręcz przeciwnie.Nie wyjaśnili mi gdzie jedziemy ani nawet na jak długo.Po krótkiej chwili zastanawiania się usłyszałam na schodach czyjeś kroki.Odwróciłam się z myślą,że będzie to tata.Oczywiście się nie pomyliłam.Od razu gdy wszedł do mojego pokoju zasypałam go masą pytań.Jednakże udzielił mi odpowiedzi tylko na dwa pytania,chociaż to i tak wiele zważając na to,że wcześniej nic nie chciał powiedzieć.Jedynie,co wypowiedział było:
-Na razie jedziemy tam na kilka dni.Nie zabieraj dużo rzeczy.Przydadzą ci się jakieś wygodne rzeczy do ćwiczeń.
Zanim zdążyłam zażądać odpowiedzi na inne nękające mnie pytania on wyszedł zostawiając mnie samą.Zaraz po jego wyjściu,nie marnując czasu,zaczęłam się pakować.Nie zajęło mi to wiele czasu.
Gdy w końcu nastał wczesny wieczór poszłam się umyć.Następnie położyłam się gotowa do spania.Jutro jedziemy,więc będę musiała wstać wcześnie.Z głową pełną pytań i teorii dotyczących tego,gdzie jedziemy w końcu zasnęłam.
Rano ze snu gwałtownie wyrwał mnie dźwięk budzika.Zaspanym ruchem sięgnęłam by go wyłączyć.Następnie wstałam i od razu skierowałam się do łazienki.
Po kilku minutach zeszłam po schodach ledwo przy tym unikając bliskiego spotkania mojej twarzy z podłogą. Dawno nie spałam tak źle jak dzisiaj,więc oczywiście jestem równie wyspana jakbym nie zmrużyła oka przez całą noc.
Od razu gdy weszłam do kuchni zobaczyłam mojego tatę pijącego kawę. Mama tymczasem przygotowywała mi śniadanie. Skierowałam się w kierunku stołu. Dopiero wtedy tata podniósł głowę i spojrzał na mnie. W jego oczach wyraźnie mogłam zobaczyć cień czegoś,co dawno tam nie gościło. Zmartwienie. Czyżby chodziło o mnie,moje sny albo o miejsce do którego mają zamiar mnie dzisiaj zabrać? Szybko odwróciłam wzrok. Nie próbowałam o nic pytać. Tak czy owak za kilka godzin wszystko się okaże.
Śniadanie zjedliśmy w kompletnej ciszy. Po skończeniu szybko wyszłam z kuchni i wspięłam się po schodach wiodących do mojego pokoju. Nie mogłam już dłużej znieść tych krótkich spojrzeń rzucanych w moim kierunku. Coraz bardziej się denerwowałam. Aby się czymś zająć jeszcze raz sprawdziłam czy na pewno wszystko wzięłam.
Po około 40 minutach z dołu dobiegły mnie krzyki. Były one przepełnione strachem i co najgorsze-bólem.
Nie myśląc dużo zerwałam się na nogi i wybiegłam z pokoju w kierunku schodów.
W połowie drogi,skąd mogłam zobaczyć już pomieszczenia na dole stanęłam totalnie przerażona.
To,co ukazało się moim oczom było o wiele gorsze od moich koszmarów,które dość często mi się śniły.
Na podłodze rozrzucone były potłuczone talerze i szklanki,które nie zostały jeszcze umyte po śniadaniu. Wszystko było zamoczone w ogromnej kałuży krwi.
Jednak to,czego powinnam się najbardziej obawiać zauważyłam dopiero po oderwaniu wzroku od plamy pokrywającej dużą część podłogi.
Przy drzwiach stała najbardziej przerażająca istota,której nawet nie byliby w stanie wyobrazić sobie twórcy horrorów.
Istota kształtem przypominała wilka,tylko że był on dwa razy większy. Pokryty był czarnym,połyskującym futrem. Ale co się najbardziej rzucało było to,że miał oczy koloru czerwieni i długie,ostre zęby,które bez problemu mogłyby mnie przegryźć na pół.
Jedyne co mogłam zrobić to wycofać się cicho do pokoju i to właśnie zaczęłam robić,jednakże w chwili robienia przeze mnie pierwszego kroku bestia podniosła na mnie swoje czerwone ślepia.W jednej chwili poczułam w środku straszną rozpacz,której nie mogłam w sobie zwalczyć.Przypomniały mi się najgorsze momenty mojego życia,śmierć tylu osób z mojej rodziny,ich pogrzeby,wszystkie noce przepłakane za nimi.Nie mogłam się poruszyć.Nogi jakby wrosły mi w podłogę
Tymczasem istota zawarczała głośno i bez pośpiechu skierowała się w moją stronę z wysuniętymi kłami.
CZYTASZ
Dziedziczka
FantasyMieszkająca w Nowym Orleanie Lu,a właściwie Lucy jest zwykłą prawie 16-letnią dziewczyną.Wiedzie zwyczajne życie nastolatki-szkoła,zakupy,przyjaciele.Jednak ciąg zdarzeń,które rozegrają się w niedługim czasie,całkowicie zmienią jej dotychczasowe życ...