23 Grudnia - Dzień Przygotowań

1K 72 24
                                    

Z nieba spadały na ziemię drobne, białe płatki śniegu. Szron na szybach uniemożliwiał kontakt ze światem zewnętrznym - a tak się przynajmniej mogło wydawać - i choć tworzył on najróżniejsze, wspaniałe wzory, dalej stanowił dla mnie ogromne utrapienie. Przez nieszczelne okna do środka wdzierały się podmuchy chłodnego wiatru i zagnieżdżały w najgłębszych zakamarkach mojego pokoju. Naszego pokoju. Dzielę go razem z Kamilem. Obaj siedzimy teraz w ciszy, ponieważ żadnemu z nas nie chciało się pomagać w przygotowaniach do świąt. Czytał jakąś starą, zniszczoną książkę, kiedy ja próbowałem zdrapać dodatkową powłokę z szyby. Cieszyłem się. Okropnie bardzo się cieszyłem, choć w głębi duszy było mi trochę szkoda. Co było tego powodem? W tym roku, po raz pierwszy odkąd tu trafiłem, jakaś rodzina zechciała zabrać mnie do siebie na trzy dni Bożego Narodzenia. Zawsze tylko ja zostawałem w sierocińcu. Więc dlaczego jest mi smutno? Ponieważ w zamian za mnie zostaje tutaj Kamil. Wygląda, jakby w ogóle go to nie obchodziło. Zazdroszczę mu takiego podejścia do życia. Zazdroszczę mu wielu rzeczy. Chciałbym, żeby ten jeden raz, on zazdrościł mnie. Ale nie sądzę, aby coś podobnego miało się wydarzyć. W przeciwieństwie do mnie, ja jestem dla niego nikim. Powietrzem zajmującym zbędne miejsce w jego azylu. Dla nich wszystkich jestem, jakby niewidzialny. Nie obchodzę ich. Przeze mnie muszą wydawać więcej pieniędzy. Słyszałem jak o tym mówili. Nikt mnie nie chce. Ach, tak. Nazywam się Dominik i aktualnie mam piętnaście lat. Jasne, prawie że białe, a raczej szare włosy, trochę jakby złote oczy i dość dziewczęcą budowę. Kamil jest szatynem o zielonych oczach. Jest też ode mnie wyższy, czego również mu zazdroszczę.
- Na cholerę wpatrujesz się we mnie jak ciele w malowane wrota? - na chwilę podniósł wzrok z nad książki i przeszył mnie swoim lodowatym spojrzeniem. Nie lubie, kiedy jest na mnie zły. Nie ważne jak bardzo się staram, zawsze wyprowadzam go z równowagi. Czasami myślę, że jesteśmy trochę jak bracia. - Dlaczego tak głupkowato się uśmiechasz? Jesteś idiotą? - ale chyba tylko ja tak uważam.
- Tym razem to ty tutaj zostajesz. - zaśmiałem się do niego, na co tylko wywrócił oczami.
- Cieszysz się po prostu, ponieważ ktoś zwrócił na ciebie uwagę, co? - zastanawiałem się przez chwilę. Teraz mój uśmiech znów był tym wymuszonym grymasem twarzy.
- Tak. Chyba tak. - zaśmiałem się histerycznie.
- Żałosne. - spojrzałem na niego, próbując wymusić jeden ze swoich najlepszych uśmiechów. Przez te kilkanaście lat, zdążyłem wyćwiczyć je już do perfekcji, ale jednak.. Kiedy pomyślę, że pierwszy raz odkąd pamiętam, spędzę z kimś święta, czuję się naprawdę szczęśliwy. To już jutro. Już jutro będę mógł się stąd wyrwać. To tylko trzy dni, ale dla mnie to jak kilka lat. - I przestań się szczerzyć. To denerwujące, a poza tym wyglądasz na jeszcze większego idiotę niż jesteś.
- Przepraszam. Po prostu bardzo się cieszę. - to tylko trzy dni. Przez trzy dni.. Będę miał rodzinę.

Historia minionych Świąt Bożego Narodzenia ||Yaoi||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz