24 Grudnia - Wigilia

585 61 28
                                    

*Dwa lata później*

- Kamil! Dominik! Moglibyście mi pomóc przygotować stół?? - z dołu dobiegł do naszych uszu przytłumiony, kobiecy głos. Jak najszybciej się ogarnęliśmy i już pół minuty później staliśmy w salonie, ciężko dysząc. - Och.. Przepraszam, że wam przerwałam. - popatrzyłem na nią zaskoczony, chwilę później przenosząc spojrzenie swoich złotych oczu na Kamila. O cholera! No to wszystko jasne. Spłonąłem szkarłatnym rumieńcem, kiedy dotarło do mnie, że prawdopodobnie wyglądam tak jak on. Potargane włosy, ubrania w nieładzie i lekko zaróżowione policzki. Zawstydzony Kamil jest naprawdę uroczym Kamilem. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, szybko odwróciłem wzrok - podobnie jak szatyn - i obaj szybko zaczęliśmy poprawiać swoje ubrania, co spotkało się jedynie z cichym śmiechem kobiety, którą od dwóch lat mogłem nazywać swoją mamą. Podobnie jak Kamil. Wraz z mężem postanowili nas adoptować po tym co wydarzyło się tamtego dnia.
Kiedy dwa lata temu próbowałem się zabić, a raczej byłem już u kresu swojego życia, do pokoju wbiegł Kamil wraz z mężczyzną, który zabrał go, wtedy na święta, a który miał zabrać mnie. Nie mam i nigdy nie miałem im tego za złe. To musiało być dla nich zaskoczenie dowiedzieć się, że DZIEWCZYNKA, którą chcieli zabrać do siebie na Boże Narodzenie jest CHŁOPCEM. Ale wracając.. Nie pamiętam co się stało, kiedy zamknąłem oczy. Obudziłem się dopiero w szpitalu, po tygodniu śpiączki. Straciłem dużo krwi i przez kolejny tydzień zostałem na obserwacji, a kiedy w końcu mnie wypisali, czekał na mnie - jak to powiedział Kamil - "spóźniony prezent świąteczny". Dowiedziałem się, że zostałem adoptowany przez tych samych ludzi, którzy przyczynili się do uratowania mi życia - bo przecież osobą, której powinienem być za to najbardziej wdzięczny jest mój "brat". Takie z nas rodzeństwo jak ze mnie szczęśliwe dziecko. Tak.. Kocham go, ale w inny sposób niż powinienem. Cieszę się, więc że mogę go mieć przy sobie na co dzień.
- Um.. W czym moglibyśmy ci pomóc.. m-mamo? - ostatnie słowo wyjąkałem, na co ta tylko cicho westchnęła. Naprawdę nie potrafię się do tego przyzwyczaić. Utkwiłem wzrok gdzieś na podłodze i uparcie wpatrywałem się w nią, nie chcąc przypadkiem spojrzeć kobiecie w oczy. Nie chcę sprawiać jej przykrości, ani chociażby jej zawieść. Karolina - jak kazała mi do siebie mówić, kiedy jeszcze nie byłem w stanie wydusić z siebie tego durnego "mamo" - jest szatynką o ciemnobrązowych oczach. Natomiast nasz tata - Maciej - jest brunetem o niebieskich oczach. Na pierwszy rzut oka dziwna z nas "rodzinka", ale z jakiegoś powodu bardzo ich kocham. Wszystkich. Dali mi coś czego nigdy nie miałem. Prawdziwy dom i miłość, której nigdy od nikogo nie dostałem. A w szczególności Kamil.
- Moglibyście porozstawiać wszystko na stole? Zaraz wrócić tata. - uśmiechnęła się do mnie delikatnie, kiedy odważyłem się na nią spojrzeć, a ja odpowiedziałem jej tym samym i zaraz potem, razem z Kamilem wzięliśmy się za ustawianie talerzy. Przyszykowaliśmy wszystko. Wrócił tata. Zjedliśmy kolację, a potem siedzieliśmy razem w salonie. Było.. Naprawdę miło. Na dodatek Kamil przez cały czas mocno trzymał moją dłoń.
- Kocham cię. - szepnąłem prawie niesłyszalnie, mając nadzieję, że nie usłyszał. Przeliczyłem się o czym świadczył wzmocniony uścisk i ciche "Ja ciebie też." wyszeptane do mojego ucha. I kiedy teraz o tym myślę.. Cieszę sie, że Kamil mnie uratował.

_______________________________

No to ten.. Jutro dodam jeszcze dodatek do opowiadania i to będzie koniec. Zdaję sobie sprawę, że jest ono odrobinę abstrakcyjne, ponieważ jak można zapomnieć o jakimkolwiek innym człowieku, kiedy jest pod naszą opieką? No właśnie.. Mimo wszystko dziękuję za przeczytanie tego wszystkiego i do zobaczenia w ostatniej już części. Pozdrawiam~

Historia minionych Świąt Bożego Narodzenia ||Yaoi||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz