Xavier siedział już kilka minut przy łóżku i z niepokojem patrzył na żonę. Gdy ją znalazł leżącą na podłodze, była bardzo blada. Teraz jej twarz powoli nabierała kolorów. Kobieta leżała na wielkim łożu, w jedwabnej pościeli, z okładem na głowie. Jej mąż natomiast pełen obaw czekał na lekarza. Zadzwonił po niego, gdy tylko wrócił do domu i zobaczył Corine.
Kobieta powoli otworzyła oczy i przeciągnęła się na łóżku, jakby dopiero obudziła się z długiego snu.
Xavier poderwał się krzesła i nerwowo podszedł do żony.- Kochanie nic ci nie jest? Co się stało? - pytał spanikowany.
Corine uśmiechnęła się do niego uspokajająco.
- O czym ty mówisz? Przecież nic się... - nagle wszystko do niej wróciło: wieczór spędzony z córką, otwarte okno i dziwna wizja.
- Jak to nic? - Xavier był wyraźnie roztrzęsiony. - Wracam do domu, widzę cię nieprzytomną na podłodze, nie dajesz żadnych oznak życia, już nawet wezwałem lekarza, a ty mówisz, że nic się nie stało?! Czy ty sobie zdajesz sprawę, jak ja się martwiłem?!
- Ale nic mi nie jest! Po prostu byłam przemęczona, wiesz, całe to śledztwo...
- Jesteś pewna? - nie udało jej się go przekonać. Corine ochoczo pokiwała głową. - No dobrze... Ale i tak wolałbym, żeby obejrzał cię lekarz.
- Naprawdę, nie ma takiej potrzeby.
- Nie - uciął rozmowę. - Już dzwoniłem po naszego lekarza, zresztą za chwilę powinien tu być.
Jak na zawołanie rozległ się dzwonek do drzwi.
- Widzisz, to pewnie on. Nic ci się nie stanie jeśli cię zbada, a ja będę spokojniejszy. Poczekaj chwilkę, muszę go wpuścić do domu.
Odszedł, zostawiając Corine samą w pokoju. Miała chwilę na przeanalizowanie sytuacji.
Spokojnie. Uspokój się Corine! Na pewno da się to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. To pewnie z przemęczenia. Ostatnio miałam bardzo dużo pracy, mało czasu na sen... Ale to miejsce... Skądś je znam, ale nie wiem skąd. Te budynki były jakieś dziwne. Teraz już się takich nie buduje. A już na pewno nie we Francji.
Jej rozmyślania przerwało wejście do sypialni męża wraz z lekarzem.
- Dobry wieczór - odezwał się mężczyzna. - Słyszałem, że miała pani mały... wypadek. Czy mógłbym panią zbadać? Proszę się nie bać - dodał, widząc minę kobiety. - To tylko rutynowe badanie.
Doktor wyprosił grzecznie pana domu z pokoju. Obejrzał Corine ze wszystkich stron, ku jej wielkiemu niezadowoleniu, wykonał wszystkie badania, które mógł wykonać w domu pacjentki i zadał kilka pytań. Na koniec postawił diagnozę:
- Powinna pani odpocząć. Spędzić trochę czasu z rodziną na świeżym powietrzu, odstresować się. Zdecydowanie za dużo pani pracuje. Proponowałbym zrobić sobie urlop, wyjechać na kilka dni za miasto...
- Ale... - próbowała protestować.
- Wiem, że świat nie da sobie bez pani rady, ale pani na prawdę się przemęcza. Muszę jeszcze porozmawiać z pani mężem. A pani powinna się już położyć spać. W końcu mamy środek nocy. Do widzenia - pożegnał się i wyszedł.
Corine postanowiła skorzystać z rady lekarza i ułożyła się wygodnie w jedwabnej pościeli. Już po chwili usnęła, wyczerpana dzisiejszymi zdarzeniami
***
Obudził ją spokojny głos męża:
- Corine! Corine, wstawaj! - potrząsnął lekko jej ramieniem. - Powinnaś coś zjeść przed podróżą.
Gwałtownie usiadła na łóżku. Na szafce nocnej kątem oka zauważyła tacę ze śniadaniem. Składał się na nie croissant z owocami i jej ulubiona kawa z mlekiem w porcelanowej filiżance oraz szklanka soku pomarańczowego.
- Jaką podróżą? - zapytała nieprzytomnym głosem.
- Pamiętasz, co powiedział lekarz? Kazał nam wyjechać gdzieś za miasto, na łono natury, odpocząć...
- I?
- I polecił mi świetne miejsce, w którym moglibyśmy spędzić trochę czasu. Weźmiemy ze sobą Madeleine. Na pewno się ucieszy, przecież wiesz jak bardzo lubi takie wycieczki.
- A gdzie chcesz jechać? - nadal nie była przekonana.
- Doktor często zabiera swoją żonę i syna nad kanion Verdon. To jakieś dwie - trzy godziny drogi. Piękne góry, dużo zieleni, czyste powietrze... Na pewno ci się spodoba.
- A kto powiedział, że ja chcę gdziekolwiek wyjeżdżać? - odparła chłodno.
Nagle drzwi się otworzyły i pokazała się w nich rozczochrana głowa Madeleine.
- Kto, gdzie chce jechać? - zapytała radosnym głosem.
Corine już chciała odpowiedzieć, ale Xavier ją uprzedził:
- Co sądzisz o małej wyprawie w góry? Jest tam taki kanion, przez który płynie rzeka. Jeśli będzie ciepło, będziesz mogła się w niej wykąpać.
Mała wdrapała się na ogromne łóżko rodziców i zaczęła po nim skakać.
- Tak, tatusiu, tak! Kiedy jedziemy? - krzyczała rozentuzjazmowana.
Xavier uśmiechnął się zwycięsko do żony, po czym zwrócił się do córki:
- Co powiesz na... dzisiaj? Posiedzimy tam dwa dni...
- Tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak! - dziewczynka piszczała z radości. - Dziękuję wam!
Rzuciła się ojcu w ramiona i mocno go przytuliła. Chwilę później wybiegła w podskokach z sypialni.
Mężczyzna posłał żonie wymowne spojrzenie.
- Ale ja mam pracę! - próbowała jeszcze protestować.
- Cori... - powiedział Xavier, siadając na skraju łóżka. - Widziałaś to? Widziałaś tę radość? I co ja mam jej teraz powiedzieć? Że mamusia nie ma ochoty jechać i jednak zostajemy w domu?
- Zrobiłeś to specjalnie! - zarzuciła mu żona. - Wiedziałeś, że nie będę mogła odmówić Madeleine.
- I nie odmówisz, prawda?
- Nie mam wyjścia... - powiedziała zrezygnowana.
- Nie gniewaj się na mnie - odparł, wstając. - Zobaczysz, że wyjdzie ci to na dobre. Odpoczniesz trochę, spędzisz czas z rodziną. Praca ci nie ucieknie. A teraz zjedź śniadanie i możesz się pakować. Chciałbym wyjechać za dwie godziny - rzucił na odchodne.
Corine niechętnie wstała z łóżka i skierowała się do garderoby. Musiała wybrać coś wygodnego na dzisiejszą podróż. Od razu rzuciła jej się w oczy błękitna, bawełniana sukienka. Założyła ją i wróciła do pokoju, aby zjeść przygotowany przez kucharkę posiłek.
Po wszystkim zabrała się za pakowanie rzeczy swoich i córki. Akurat gdy kończyła, do pokoju wszedł jej mąż w towarzystwie ich służącego. Znieśli wszystkie torby na dół i wsadzili je do samochodu.
Gdy już wszyscy byli gotowi, wsiedli do ich nowiutkiego Reno i wyruszyli.
Czekała ich długa podróż...
......................................
Od Adiutrix: Cześć wszystkim! Przepraszam, że tak długo nas nie było, ale wiecie, święta i te sprawy. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak trudno jest coś napisać w trzy osoby! Szczególnie, jeśli Melisa ciągle nas rozprasza...
Od Darned_98: Wiem, że może nic się w tym rozdziale nie działo, ale nie zniechęcajcie się tym. Już jutro postaramy się napisać następny rozdział. W nim dopiero będzie się dużo działo!
Od Melisa2602: Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni, że aż tyle ludzi to przeczytało. Ponad sto wyświetleń w tydzień!
Zostawcie coś po sobie.
CZYTASZ
Odzyskać Przeszłość
Mystery / ThrillerPierwszym co zobaczyła po otwarciu oczu była biała sala szpitalna. W głowie miała pustkę. Później dowiedziała się od lekarzy, że straciła pamięć. Przy sobie miała tylko garstkę pieniędzy i kartkę urodzinową z życzeniami dla niej. Nazywała się Corine...