Rozdział X

85 8 5
                                    


Szłam pewnie korytarzem mijając różne sale, wokół panowała cisza. Na korytarzu dało się słyszeć jedynie co raz szybsze uderzanie moich czarnych glanów  na przemian z pokrzykiwaniem nauczycielki matematyki z sali numer 8. Spóźnić się na lekcje - zrobione, dalej- zwrócić na siebie uwagę jak największej "publiczności|" typu mężczyzna- wystarczy że wejdę do klasy i załatwione- do końca gimnazjum być ''puszczalską'' i robić co mi się podoba- wyjdzie w trakcie, układałam szybki plan, który miał być teraz moim życiem kiedy w końcu stanęłam przed klasą chemiczną. Poprawiłam mój czarny melonik i delikatnie podciągnęłam zakolanówki, jeszcze tylko kilka oddechów i mogę wejść, przecież to proste... Będę sobą nie tą zamkniętą i cichą, tylko tą która jest w domu. Uśmiechnęłam się na tę myśl i nacisnęłam klamkę, teraz nie miałam już wyboru. Weszłam do środka pewnym krokiem całkowicie ignorując nauczycielkę, od razu ruszyłam w stronę wolnego stolika. Czułam jak chłopcy pożerają wzrokiem każdy centymetr mojego ciała począwszy od moich czarnych glanów zmierzając ku górze wzdłuż ciemnych zakolanówek, dokładnie skanując moje skórzane spodenki uwydatniające moje krągłości, po czym wjeżdżają jeszcze wyżej i zrywają ze mnie bordową koszulkę z napisem ,,I  D**K", i dekoltem w kształcie łódeczki, jeszcze przed chwilą skrywanym przez czarną ramoneskę, oczywiście kończąc na moich krwisto czerwonych  ustach. Uśmiechnęłam się mimowolnie ukazując smileya, którego miałam od wczoraj. Tak samo, jak chłopcy mnie pożerali, tak dziewczyny mnie nienawidziły. W pewnym momencie napotkałam spojrzenie Chrisa, bardzo ostre, a zarazem łagodne, złowrogie i przepełnione pożądaniem. Nie wiem co on  sobie wyobrażał, ale słowo przyjaciel chyba troche ogranicza, lecz raczej nie w jego słowniku. Przez całe wakacje powtarzał że jesteśmy tylko przyjaciółmi, potem ten pocałunek, potrzebował mnie... bo nie miał się komu zwierzyć. Wbrew pozorom kiedy rozmawiamy nie mówimy wyłącznie o mnie, dziwne ale tak jest Chris leży mi na kolanach i opowiada o tym jak był z Amber i musieli wyjechać, albo o tym jak na imprezie Briget się przed nim rozbierała, czy też jak "wyjebał" jakiemuś idiocie i też o jego rodzinie, w ogóle o wszystkim. Zajęłam swoje miejsce i rozsiadłam się wygodnie, z chemii miałam piątkę, nowe zagadnienia wchodziły mi do głowy same, w dodatku nie było mnie przez dwa tygodnie więc mam sporo czasu na nadrobienie zaległości. W ciągu 45 minut nauczycielka zwróciła uwagę pięciu lub sześciu chłopcom by się na mnie nie gapili, a więc wzbudzałam zainteresowanie. Kiedy zadzwonił dzwonek Chris wybiegł jak poparzony... Na prawdę ciekawiło mnie co z nim jest, kiedyś przyjaciel teraz wróg .? 

Cały dzień ludzie o mnie plotkowali, idąc korytarzem nie musiałam się przeciskać, chłopcy ustępowali mi miejsc w kolejkach byle by popatrzeć na mój tyłek, trzecioklasiści patrzyli na mnie z pożądaniem z niektórymi nawet flirtowałam. Cudownie nie prawda? Było tylko jedno małe ,,ale", a tym ale był Chris. Wystarczyło tylko, że na mnie spojrzał i od razu dobry nastrój mnie opuszczał. Po udanej lekcji historii wybiegłam na zewnątrz by odnaleźć samochód Sophie. Przez przypadek wpadłam na Matta, to naprawdę był przypadek, całkowicie przypadkowy i nie zaplanowany przypadek.

- Oj przepraszam - uśmiechnęłam się do niego słodko, od zawsze mnie kręcił, a teraz mogłam robić co tylko chce więc...

- Ehh nic się nie stało- odwzajemnił mój uśmiech na co ja odpowiedziałam kolejnym jeszcze większym ukazującym moje białe zęby- ymmm ładny ten coś - wskazał na moje usta 

- Smiley, mój tata powiedział, że wyglądam w nim jak krówka- zaśmiałam się delikatnie

-  W takim razie miał chyba na myśli bardzo ładną krówkę - przeczesał ręką włosy i spojrzał na mnie, był ode mnie wyższy o głowę- tak w ogóle jestem Matt jeśli się nie mylę masz na imię Julia nieprawdaż ?- skinęłam głową - co ty na to żebyśmy gdzieś razem wyszli?- Wiedziałam że o to zapyta, tryumfalny uśmieszek wdarł mi się na twarz

JuliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz