Rozdział 5.

487 37 15
                                    

*oczami Lloyd'a*

Czułem się niesamowicie, wszystko zaczyna się układać. Mam nadzieję, że tym razem wydarzy się coś więcej. Jednak nie mogę być tak gwałtowny jak wcześniej. Nie chcę by się mnie bała. Zmieniając temat, przydałoby się tu trochę ogarnąć. Złapałem za pościel leżącą na podłodze, wytrzepałem ją na balkonie i szybko zaścieliłem łóżko. Zamiotłem i zmyłem podłogę, wytarłem kurze. Dziwiła mnie moja motywacja, to wszystko zajęło mi jedynie 15 minut. No, przecież nie codziennie gościsz u siebie tak wyjątkową dziewczynę jak ona.

-Hmm... Chyba miałem coś jeszcze zrobić... No tak, przekąski!

Zbiegłem po schodach w dół dostając się do oświetlonej blaskiem księżyca kuchni. Zapaliłem jednak na wszelki wypadek światło, by przypadkiem majestatycznie się nie wyrąbać i nie narobić rumoru. Przeszukując lodówkę i wszystkie zakamarki kuchennych szafek znalazłem 2 paczki nachosów, do tego sos serowy. Przygotowałem także popcorn i napoje, trochę żelków w różnych smakach oraz moje ulubione truskawkowe Pocky (na szczęście nikt ich jeszcze nie otworzył, i dobrze). Wziąłem tackę i za jednym zamachem zabrałem wszystko na górę. Porozstawiałem wszystko w pokoju, wyciągnąłem także konsolę do gier oraz nową grę, nie zagrałem w nią jeszcze, więc Thalia i ja będziemy mieli równe szanse (chociaż nadrabiam to doświadczeniem). Spojrzałem na zegarek.

-Za dwadzieścia trzy dziesiąta, czas się umyć.

Po 10 minutach wyszedłem z łazienki w bokserkach i podkoszulku. Ubrałem na siebie ulubioną przydużą bluzę z kapturem i uszami. Naciągnąłem na siebie spodenki do kolan i skarpetki przed kostkę. Wisienką na torcie były perfumy o lekko słodkim lecz męskim zapachu, nie żeby Thalia miała dzięki temu wpaść w jakąś ekstazę czy coś podobnego...

Wszystko było gotowe, jednak nie przychodziła. Może zrezygnowała? Hmmm... A może jednak po nią pójdę? Tak, to dobry pomysł. Otworzyłem drzwi i obejrzałem się za siebie stwierdzając, iż wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Idealnie. Już miałem przekroczyć próg, gdy w ostatniej chwili mój refleks pozwolił mi zauważyć drobną sylwetkę przed którą jakby wcisnąłem hamulec.

-O, Thalia! Myślałem, że już nie przyjdziesz, właśnie miałem po Cie...- gdy ją zobaczyłem z automatu oniemiałem. Miała na sobie pastelowo różową koszulkę z napisem "aesthetic", czarne majtki z uroczą kokardką z przodu podszyte koronką, oraz czarne skarpetki przed kolana z dwoma białymi pasami na ich samej górze w obwodzie. Jej włosy były spiętę w niedbały puszysty koczek, a po bokach zwisały mimowolnie dwa kosmyki włosów. Jej śliczną twarz wieńczył lekki rumieniec. W rękach trzymała puszystą poduszkę.

-Łaa...- czułem że moja twarz oblewa się czerwienią- a... Ekhem... Gdzie twoje no,ymm... S-spodenki?

-Ja wiem, że tak nie wypada, ale... Wszystkie są w praniu, i...- tu odwróciła głowę przykładając jednocześnie do ust zewnętrzną stronę ręki- mam nadzieję, że to Ci nie przeszkadza...

-N-N-Nie, j-jasne, że nie- odparłem gorączkowo łapiąc się za tył głowy- m-może wejdziesz do środka?

-A, no tak, pewnie!

Długo to nie trwało, zanim usłyszałem zachwyty, że mam niesamowity porządek w pokoju i przyjemnie pachnie. Tak więc opłacało się spiąć poślady i sprzątnąć.

-No, więc co chcesz robić najpierw?- spytałem.

- No nie wiem, może zagramy na konsoli?

-Pewnie!

Podłączyłem szybko konsolę oraz nasze kontrolery, wsadziłem płytę i już mieliśmy zacząć grać, jednak zauważyłem Thalię jak się trzęsie.

Między światamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz