Rozdział III. Seratlon

32 5 0
                                    

Udałem się do mojego rodzinnego miasta Seratlon gdzie przebywa mój wujek który jest uczonym sądziłem że pomoże mi roszywfrować słowa na pierścieniu i dowiedzieć się kim jest "D.W" a poza tym wolałem się odciąć od tamtego miejsca.
Po drodze napotkałem kobietę i mężczyznę którym zepsuł się wóz i sami nie mogli go naprawić więc podszedłem do nich i próbowałem im pomóc, i wtedy dostałem w głowę a jedyno co widziałem ostatnie to dwie zamaskowane twarze.
Ocknąłem się w ciemnej wyłożonej kamieniami piwnicy siedziałem na podłodze przy ścianie ze związanymi rękami i nogami nagle przez wąskie drzwi wszedła postać ubrana w czarne spodnie, lekki pancerz i kaptur złapała mnie za szyje podniosła pokazała mi pierścień który znalazłem w domu barda i spytała skąd to mam , a ja wytłumaczyłem skąd to wziąłem poczym on zaczął się śmiać i zawołał osobę o imieniu 
Darko Weric  ten wyglądał równie mrocznie i tajemniczo co ta postać która mnie dusiła lecz był bardziej przestraszony i zdenerwowany mroczna postać zaczeła rozmowę z niejakim Darko i rozmawiali o mnie o jakiejś porażce i o zdradzie i o pierścieniu wtedy mroczna postać wyjąła krutki sztylet i wbiła go w brzuch Darko poczym go wyjęła i rzuciła swoją ofiare na ziemie wtedy zrozumiałem że jest to właściciel pierścienia a raczej był. Po chwili postać w kapturze pomogła mi wstać i wyszliśmy z pokoju i kierowaliśmy się korytarzem w górę gdy nagle zobaczyłem drzwi z wielkim metalowym zamkiem i jakimś nie zrozumiałym dla mnie znakiem kiedy przeszliśmy przez te drzwi ujrzałem wielką okrągłą sale z ośmioma wejściami po tej sali chodziło mnóstwo zakapturzonych ludzi ubranych na czarno
Wtedy poszliśmy do wielkich drzwi i wtedy zawiązano mi opaskę na oczy i wyprowadzono. Szliśmy przez las aż do obrzeży jakieś wioski wtedy mroczna postać powiedziała mi że jeśli chce się czegoś dowiedzieć i przeżyć muszę zrobić coś dla nich ,nie wiedziałam co znaczy "dla nich " ale się zgodziłem wtedy on wręczył mi sztylet i powiedział że mam zabić pewnego człowieka co mnie zniesmaczyło ponieważ nie marzyłem o karierze przestępcy lecz wysłuchałem go i sytałem o kogo chodzi i gdzie on się znajduje,  powiedział mi że jest on byłym rycerzem i zamieszkuje gród Greenpole nieopodal Seratlon .Więc poszedłem   w stronę grodu gdy byłem w połowie drogi spotkałem dwóch strażników granicznych miasta Seratlon musiałem się zatrzymać i a oni wypytywali mnie o to skąd pochodzę i dokąd zmierzam więc okłamałem ich że jestem podróżnym kupcem którego okradli bandyci lecz oni w to nie uwierzyli kazali mi iść z nimi wtedy ja zacząłem uciekać w stronę lasu i schowałem się w zarośniętym rowie gdy oni zaczeli przeszukiwać las ja wymknąłem się podszedłem do jednego i wbiłem mu sztylet w plecy ukryłem go w rowie i schowałem się przed drugim ponieważ szedł w moją stronę  wszedłem na drzewo i gdy był podemną zeskoczyłem na niego i  skręciłem mu kark i gdy wychodziłem z lasu nie czułem poczucia sumienia z powodu tego co zrobiłem wręcz przeciwnie byłem zadowolony i dumny z siebie. Zacząłem znowu zmierzać w strone grodu. 

"Krew"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz