Chapter no.1 - I know you

64 4 1
                                    

Zatrzasnęłam drzwi szafki za którymi stały dwie blondynki. "Moje przyjaciółki". Jak zwykle rozmawiały o najnowszych trendach modowych i pochwalały swoje buty, mimo że w środku aż kipiały ze złości. Obie były zazdrosne o drugą i kiedy jednej nie było to obrabiały dupę drugiej. Takie czasy, nie można nikomu ufać.

Należałam do tych popularnych, tych które rozmawiają tylko z innymi popularnymi. Nie chciałam wylądować w tej sferze. Samo tak wyszło i wydaje mi się, że to właśnie przez to połowa szkoły mnie obgaduje. Jeden obmawia drugiego, a potem udaje najlepszego znajomego. Po co to wszystko? Nie mam pojęcia, ale nie mam wyjścia muszę udawać.

- Idziemy na ten lunch? - zapytałam znudzona czekaniem, aż dziewczyny dojdą do porozumienia czy Kira z pierwszej klasy chodzi z Mikiem z trzeciej.

- Mówię ci, że się całowali! - prychnęła Alison.

- Nie wierzę ci! - odpowiedziała Kendall.

- Dobra dziewczęta spokój! Idziemy do stołówki, tam dokończycie ten idiotyczny temat!

Obie popatrzyły na mnie zmrożonym wzrokiem, a mnie jakoś to nie interesowało. Byłam głodna i nie myślałam o niczym innym jak o kanapce, czy o ryżu z kurczakiem. Tak o ryżu, to mój cel.

- Jak może cię to nie interesować! - odezwała się jedna z nich, ale nie zwróciłam uwagi która.

Z drugiego końca korytarza szedł mój chłopak. W obstawie, jak zawsze. Po lewej jeden z kumpli, a po prawej drugi. Podszedł do mnie i pocałował mnie w usta.

- Całe szczęście, że już przyszedłeś. Może ty pójdziesz ze mną na lunch. Umieram z głodu.

- Nie jadłaś śniadania? - spytał Christian, a ja zaprzeczyłam.

Bez zastanowienia chwycił moją dłoń i ruszyliśmy w stronę stołówki. Byłam mu za to niezmiernie wdzięczna, a dosłownie mój żołądek zrobiłby dla niego wszystko. Gdy weszliśmy do pomieszczenia oczy większości szkoły na nas patrzyły, znów. Nie lubiłam tego uczucia, ale zdążyłam się już do niego przyzwyczaić. Zresztą jak do wszystkiego. Nie powiem jest tutaj inaczej niż w Anglii, ale na pewno lepiej. Bardzo. Podeszłam do lady i chwyciłam tacę. Na moich ustach pojawił się uśmiech gdy zobaczyłam jak jedna z kucharek niesie w moją stronę porcję ryżu z kurczakiem. Uśmiechnęłam się i podziękowałam.

- Nadal nie rozumiem po co jesteś dla nich taka miła - odezwał się Christian.

- Lubię być miła dla wszystkich.

- Ale po co do nich? To tylko kucharki. Tak samo oni - skinął głową w stronę stolika, przy którym siedzieli tak zwani niewidoczni.

Do tej grupy przydzielali popularni. W tym właśnie mój chłopak. Przydzielali tam ludzi, którzy nie pasowali do innych stworzonych grup. Jednak ja lubiłam gdy ktoś był inny. Gdy nie udawał kogoś kim nie jest, by przypasować się do grupy. Imponowało mi to. W niewidocznych byli też ci biedniejsi, których nie było stać na jeansy 'nawet z H&M'. Tym zajmowały się dziewczyny z popularnych. Jednak ja nie brałam w tym udziału. Nie mówię tutaj też o osobach, które nie mają Nike na stopach, czy torebki MK. Dla takich były inne grupy. Do niewidocznych należeli, po prostu niewidoczni. Nie potrafili rzucać się w oczy czy też nie chcieli.

- To też ludzie, należy im się szacunek - odpowiedziałam płacąc za swój ryż i wodę gazowaną.

- Leah czy ty chcesz stać się jedną z nich? - znów spojrzał na ten sam stolik.

- Przestań, po prostu ich bronię - usiadłam przy odpowiednim miejscu, które zostało mi już dawno przydzielone.

- Właśnie, tylko po co?

Everyone deserves happiness [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz