Córka Diabła

Rozdział 2

Weszła do swego pokoju. Po lewej stronie stało łóżko wraz z szafką.
Po prawej mały stoliczek, na którym stało urządzenie do robienia kawy i herbaty. Obok stołu oczywiście krzesło.
Na przeciw drzwi mieściło się malutkie posłanko jakby dla psa.

Postanowiła dopytać się, czy może mieć pieska w Uniwersytecie. Tak. Są nawet specjalne lekcje, na których ludzie uczą zwierzęta, jak używać magii.

Pierwszy dzień szkoły zapowiadał się chyba OK. Po wykonaniu porannych czynności był czas na śniadanie. Ellie zaczynając zmierzać do stołówki natrafiła na Kamę (dziewczynę, która pomogła dla Ell poznać szkołę).
- Hej! - przywitała się przyjaźnie Kama.
- Cześć! Miło Cię widzieć! Usiądziesz ze mną do stolika?
- Oczywiście. Jak tam pierwsza noc? Przespana czy nie? Jak sny?
- Powiem Ci szczerze, że te łóżka są dość wygodne. Co do snu to nic mi się nie przyśniło. - powiedziała Ell nakładając jedzenie na swoją tacę.

Po śniadaniu lekcja - czarna magia.

Dziś tylko 2 lekcje. Kolejna to trening.

Obiad po skończeniu treningu.

Wracając do swego pokoju wpadła na chłopaka. Miał on brązowe włosy oraz zielone oczy. Ubrany był w T-shirt, jeansy oraz buty z Adidasa. Ellie zakochała się się nim od pierwszego wejrzenia.
- Przepraszam. Nic Ci się nie stało? Ja jestem Billy. - powiedział zatroskany. Brzmiało to tak... niesamowicie...
- Jestem Ellie. Trochę boli mnie kostka, ale tak poza tym to wszystko OK.
- Zaprowadzić Cię do piguły?
- Nie, nie trzeba.
- Co robisz dziś wieczorem przed kolacją?
- Właściwie to nic.
- Chcesz się ze mną przejść po ogrodzie?
- Jasne!
- Tylko będę musiał wyprowadzić mego psa... Myślę, że nie będzie przeszkadzał...
- W sumie dla mojego też by się przydał spacer...
- Jakiej rasy jest twój pies?
- Beagle. A twój?
- Owczarek niemiecki.
- Mam nadzieję, że nie będzie walki...
- No...
- Ja muszę lecieć! Za godzinę u mnie przed pokojem. Mam numer 603!
- OK! Ja mam 605!
- Do zobaczenia!

~~~~

Ten rozdział trochę krótszy, ale myślę, że się podobał! Piszcie!